wtorek, 28 stycznia 2014

Rozdział 25

(Ally)
Dlaczego ja to zrobiłam? Dlaczego pocałowałam Jacka? Jestem głupia... Tylko żeby Austin mi wybaczył... Kiedy przyszłam na łóżko, od razu walnęłam na łóżko. Chciało mi się spać, ale nie mogłam zasnąć. Wreszcie się na to zdecydowałam. Wiem, że to było z mojej strony nie rozsądne. Zeszłam na dół. Moich rodziców nie było w domu. Powoli skierowałam się w stronę szafki z lekami.  Otworzyłam ją. Wyjęłam małe pudełeczko z tabletkami nasennymi. Zażyłam jedną. Na wszelki wypadek, wzięłam całe pudełko na górę. Położyłam się na łóżku. Znowu nie mogłam zasnąć. Wzięłam jeszcze dwie tabletki. Kiedy się położyłam trzeci raz, nareszcie usnęłam....
(Austin)
Po 23 wróciłem do domu Ally. Chciałem zabrać moje rzeczy. Kiedy weszłem do jej pokoju, brunetka spała. Nagle walnęłem nogą o jakiś stolik.
- Kurwa! - krzyknąłem.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że Ally nawet nie drgnęła. Podszedłem do niej. Powoli ją ruszyłem. Nic. Zaczęłem ją mocniej kołysać.
- Ally, to nie jest śmieszne...
Brunetka nadal się nie obudziła. Na jej szafce zauważyłem puste do połowy pudełko z lekami. Wiedziałem co się stało.
- Ja jebie... - powiedziałem.
Wyjąłem telefon. Wykręciłem numer po pogotowie. Opisałem im sytuację. Powiedzieli, że przyjadą. Wyszedłem na dwór z dziewczyną na pole. Znaczy, trzymałem ją na rękach. Szybko nadjechał ambulans. Dali ją na nosze i zmierzyli puls.
- Żyje... - powiedział ratownik.
- Mogę jechać z wami? - zapytałem. - Jestem jej chłopakiem...
Mężczyzna pokiwał głową.
- Bo ona jest w ciąży... - powiedziałem cicho.
- Gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą - odparł z uśmiechem drugi ratownik.
WTF, pomyślałem. Postanowiłem, że zadzwonie do rodziców Ally. Byli zdenerwowani, ale obiecali że przyjadą. Bałem się. O Ally i nasze dziecko. Trzymałem ją za rękę. Kiedy dojechaliśmy, od razu przewieźli ją na salę operacyjną. Usiadłem na krzesełku. Ręce mi się trzęsły, i się spociłem. Zaraz przybiegli rodzice Ally. Opowiedziałem im wszystko. Teraz pozostało nam czekać...
Po godzinie wyszedł lekarz. Nie miał szczęśliwej miny.
- Co z Ally? - zapytałem.
- Mam dwie wiadomości. Dobrą i złą.
- Niech pan najpierw powie dobrą - powiedział tata Ally.
- Panna Ally żyje. A zła to tak... Panna Ally straciła ciąże...
Nie wierzyłem w to. Jak to możliwe? Stałem chyba z 10 minut, nie dowierzając w jego słowa. Nasze dziecko... Ono umarło... Jak Ally na to zareaguje? Byłem chyba najbardziej nieszczęśliwym człowiekiem na świecie. Po chwili z sali wyjechała brunetka. Była podłączona do kilku rurek. Była nieprzytomna. Pielęgniarki zawiozły ją do osobnej sali. Rodzice Ally musieli jechać do domu. Ja przy niej zostałem. Oparłem się na krześle obok jej krzesła. Nawet nie pamiętałem momentu, w którym zasnęłem...
- Austin... - obudził mnie jakiś cieniutki głos.
- Ally - od razu się zerwałem.
- Co z naszym dzieckiem?
- Ono...  - ciężko było mi to powiedzieć - Nie żyje... Poroniłaś...
Brunetka zaczęła gorzko płakać. Próbowałem ją jakoś pocieszyć.
- Ally, jestem przy tobie. Obiecuję, że nigdy cię nie zostawie...
- Ale... Jakaś część mnie umarła... Dlaczego wzięłam te tabletki? - była zrozpaczona.
- Nie płacz już, proszę - otarłem jej łzy z policzka.
Nagle do sali wparowali rodzice Ally.
- Dziecko... Tak mi przykro - matka dziewczyny przytuliła ją.
- Ally, musimy ci z mamą coś powiedzieć - rzekł surowym tonem ojciec.
- Wiem... Nasze dziecko nie żyje...
- Nie to. Wyprowadzamy się z Londynu - powiedziała mama brunetki.
- Ale gdzie?
- Do Miami. Kupiłem sklep. Będziemy sprzedawać instrumenty muzyczne. Wyjedżamy za dwa tygodnie.
- Ale jak to? - wtrąciłem się.
- A ty nie jedziesz. Chyba że, kupisz sobie bilet i mieszkanie w Miami, bo nie będziesz żył na naszym utrzymaniu.
Wybiegłem z sali. Wkurwił mnie. Wyszedłem na świerze powietrze. Wiem, co by mi poprawiło humor. Wybrałem numer do Deza.
- Halo? - odebrał.
- Dez, to ja Austin. Musimy się zobaczyć i pogadać.
- Dobra. To gdzie?
- Jestem głodny. Czyli w pizzeri obok metra.
- Dobra. Zaraz będę.

1 komentarz:

  1. Weź, ja to bym im na miejscu Austina pieprzła i to tak porządnie ;/ Biedne małą Ausllysiątko :C Dawaj nexta right now!

    OdpowiedzUsuń