(Ally)
Lekcja dłużyła się w nieskończoność. Nareszcie zadzwonił upragniony przez wszystkich dzwonek. Postanowiłam że się przewietrzę. Nagle przypomniałam sobie, że nie zrobiłam referatu z historii. Wziełam moją teczkę i zaczełam ją przeszukiwać, nie patrząc przed siebie. W pewnym momencie wpadłam na kogoś.
- Kurwa, patrz jak łazisz- od razu rozpoznałam ten głos. To był Austin Moon.
- Przepraszam...- spłynełam rumieńcem.
Chłopak pomógł mi pozbierać papiery. Nagle niechcący zetkneliśmy ze sobą swoje palce i popatrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Ma piękne, brązowe oczy. Sekunda dłużyła się w godzinę. To była magiczna chwila. Wtedy pojawił się Elliot...
- Odpieprz się od mojej dziewczyny!- rzucił się mój chłopak na Austina.
- To niech patrzy jak chodzi- odburknął blondyn.
Wtedy Elliot nie wytrzymał i uderzył Austina pięścią w twarz. Ten mu oddał. Zrobiło się zbiegowisko.
- Elliot, proszę nie...-jęknełam.
Nagle zjawił się dyrektor Robinson.
- Walsh, Moon, do mojego gabinetu- rzekł do nich.
- Ally, idź do klasy- rozkazał mi Elliot.
Zrobiłam jak mi kazał. Jednak gdy patrzyliśmy na siebie tak prosto w oczy, poczułam coś, coś magicznego. Jednak niestety teraz była historia. Wszyscy się na mnie dziwnie patrzyli, gdy powiedziałam że nie mam referatu. To może mogło się wydawać dziwne, bo ja zawsze 6owa uczennica mam zadanie... Ale nie lubie jak się ludzie na mnie patrzą. Ja wole stać zawsze w koncie.
Lekcja się skończyła. Szybko odszukałam Elliota.
- Elliot, i co?- zapytałam gdy tylko go zobaczyłam.
- Co kurwa może być?- warknął.
- Po pierwsze: nie unoś się tak do mnie, po drugie, powiedz mi co- odparłam.
- Dobrze, przepraszam- powiedział i pocałował mnie w policzek - Przez tego debila mam dzisiaj koze.
- On też?
- Nie bo kochany Austy zrobił maślane oczka i dyro się nad nim zlitował...
- Dureń...- burknełam.
- Co teraz masz?- zmienił temat Elliot.
- W-f- odparłam załamana. Nienawidze sportu a tym bardziej w-fu...
- Uuuuu ja francuski...
- Dobra, ide bo musze się przebrać- zakończyłam rozmowę, pocałowałam Elliota w policzek i pobiegłam do szatni...
(Austyn)
- Dez, mówie ci facet, jaką ten palant miał minę, jak się dowiedział że ja nie idę do kozy- powiedziałem idąc korytarzem z kumplem.
- Fuck, szkoda że mnie tam nie było...- odparł rudzielec.
- Żałuj- powiedziałem śmiejąc się- Ale słuchaj teraz na poważnie... Ta Ally... Jak się tak na siebie patrzyliśmy to ja... poczułem takie coś... Jakby motylki w brzuchu... Taka no wiesz, "magiczna" chwila.
- Stary, ale masz dziewczynę, Kira się nazywa!
- Wiem ale, nic do niej nie czuje...
- Austyn, to prawda!?- usłyszałem za sobą głos Kiry.
- Yyyy, yyy ja tak tylko żartowałem- próbowałem się wytłumaczyć.
- Z nami koniec, pożegnaj się z płytą!- krzykneła i odeszła.
- Zajebiście...- powiedziałem i udałem się z Dezem na biologie...
###
To mamy 2 rozdział :) No nie będę dużo pisać, komentujcie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz