niedziela, 24 listopada 2013

Rozdział 6

(Ally)
Wybiegłam z samochodu, a zaraz za mną Austin.
- Ally, czekaj, pojedziemy do szpitala we czworo - wołał za mną.
- Nie - odwróciłam się - i tak wam już zepsułam zabawę.
- Czekaj, dam kluczyki Perrie, i idę z tobą.
- Nie, idź na koncert! -krzyczałam do niego.
Jednak ten postawił na swoim. Harry i Perrie podwieźli nas pod szpital.
- Idziemy z wami - zdecydowała Perrie.
- Idźcie na koncert, naprawdę - próbowałam ich przekonać.
Oni chyba mają upartość w genach. We czworo weszliśmy do szpitala. Podeszłam do recepcjonistki.
- Przepraszam, przywieźli tu z wypadku na motorze moją siostrę, Kate Dawson.
- Ach, tak leży pod 7.
- Dziękuję.
Znaleźliśmy salę. Pod nią siedzieli już moi rodzice i Shane z nogą w gipsie i kołnierzu ortopedycznym.
- Hej, co z nią? - zapytałam gdy tylko tylko do nich dobiegłam.
- Dzień dobry, pani i panie Dawson - powiedział miło Austin.
- Ally, kto to? - zapytał ojciec.
- Mój chłopak, Austin, ale... Co z Kate?
- Ma złamany obojczyk, wstrząs mózgu i pękniętą wątrobę. Zaraz będą ją operować - opowiedziała mi mama.
- Ale jak mogłeś ją tak załatwić!? - podeszłam wściekła do Shana. - Jak to się wogółe stało? - zapytałam już trochę spokojniejsza.
- No, jechaliśmy na motorze na koncert, i byliśmy już blisko, i Kate lubiła jak robiłem świecę i to akurat było na skrzyżowaniu... - tłumaczył roztrzęsiony. -  Miałem zielone, ale jakiś pijany kierowca miał czerwone, był bardzo rozpędzony i wjechał w nas... Ja zaraz się ocknąłem, już ktoś dzwonił na pogotowie, chciałem pobiec do Kate, ale jak ze złamaną nogą. Podniosłem się więc na ręce, widziałem jakieś zbiegowisko, z 50 metrów od miejsca wypadku, doczołgałem się tam i... zobaczyłem ją... całą rozkrawioną...- już nie wytrzymał i się kompletnie popłakał, a ja z nim. Austin mnie przytulił.
- Mogę do niej wejść? - zapytałam ojca.
- Teraz lekarz ją bada.
Wtedy wyjechała łóżkiem na blog operacyjny. Nie poznałam jej. Prawie całą głowę miała zakrwawiną. Perrie i Harry podeszli do mojej mamy.
-  Dzień dobry, jestem siostrą Austina, mam na imię Perrie, a to mój chłopak, Harry - chłopak podał mojemu ojcu rękę. -Bardzo nam przykro z powodu Kate... Chodzimy z nią z Harrym do klasy.
- Dzień dobry... - mruknął ojciec i podał chłopakowi rękę.
(Austin, godzinę później)
Operacja jeszcze trwała. Czekaliśmy na jakiekolwiek wieści.
- Austin, idźcie do domu, jutro szkoła.
- Nie pamiętasz?- zapytałem.- Przecież są od jutra ferie wosenne.
- No, tak, ale idź już, nie musisz tu być ze względu na mnie.
- To my już chyba pójdziemy, zaraz rodzice z działki przyjadą, będą się martwić, ty zostań Austin - powiedziała Perrie.
- Dobra, to cześć.
Wyszli. Nagle wybiegła z bloku pielęgniarka.
- Co z nią - zaczął wypytywać ojciec Ally kobietę, lecz ta tylko przeszła i wróciła po pięciu minutach z torebką krwi 0rh+.
- Dziękuję, że tu ze mną jesteś - szpeneła mi Ally do ucha, a ja w odpowiedzi pocałowałem ją w policzek.
- Hej, młody człowieku, to jest szpital - skarcił mnie ojciec dziewczyny.
- Nie przejmuj się - powiedziała cicho brunetka - denerwuje się.
- Idę po kawę, też chcesz? - zapytałem Ally.
- Przynieś, jeśli możesz.
Poszedłem po napój. Wypiliśmy ją z Ally szybko, bo byliśmy trochę zmęczeni. Operacja trwała jeszcze z półtorej godziny. Po tym czasie, wyszedł z bloku lekarz.
- Co z nią, czy będzie żyć? - zaczeła pytać matka i ojciec dziewczyn.
-  Były pewne komplikacje... Najbliższe dwie doby o tym zadecydują - powiedział i poszedł.
- Jestem idiotą, totalnym idiotą... - zaczął gadać Shane.
- Nie przejmuj się, to nie była twoja wina... - Ally chciał go pocieszyć.
Wtedy wyjechała Kate na łóżku. Wjechała do sali numer 7.
- Czy możemy do niej wejść? - zapytała Ally.
- Tak, ale najwyżej trzy osoby.
Zdecydowali, że pójdzie Shane i rodzice Ally. Brunetka usiadła na krześle w korytarzu.
- Austin... Odprowadzisz mnie do domu i zostaniesz tam ze mną chwilę - zapytała się mnie cicho.
- Doba, chodź - powiedziałem.
Jednak ze szpitala do domu Ally było z 10 kilometrów, więc wzieliśmy taksówkę. Dojechaliśmy pod dom, zapłaciłem. Ally otworzyła dom.
- Oglądamy jakiś film? - zapytała dziewczyna.
- Tak, wybierz coś fajnego.
Wspólnie wybrałyśmy "Szkołę uczuć". Leżeliśmy przytuleni na kanapie, przed telewizorem. Ally na końcu się popłakała, ja też miałem łzy w oczach, ale nie chciałem tego pokazywać.
- To... Ja już może pójdę - powiedziałem widząc zmęczenie dziewczyny.
- Zostań u mnie proszę... Nie chcę być sama...
- Jeżeli chcesz - powiedziałem i pocałowałem ją w czoło.

4 komentarze:

  1. Wzruszyłam się ;') ;P
    Taki z deczka smutny ten rozdział... Ale fajny ;P Czekam na nexta z niecierpliwością ;D
    ~JulkaXD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki :D jutro raczej nie będzie, we wtorek może

      Usuń
    2. Uuu :( No nic, będę czekać... :c ;P
      ~JulkaXD

      Usuń
    3. czeba ;) ja też czekam ;)

      Usuń