wtorek, 26 listopada 2013

Rozdział 7

(Ally)
Obudziłam się na kanapie, przytulona do Austina, który jeszcze spał. Przynajmniej byliśmy ubrani... Spojrzałam na zegarek. Była 10. Pamiętam, że oglądaliśmy LOLa, a potem chyba usnełam. Postanowiłam że obudzę Austina, a potem pójdę do Kate, a on pewnie się przebrać.
- Austin, wstawaj już - zaczełam budzić chłopaka.
- Mamo, jeszcze pięć minut - powiedział zaspanym zaspanym głosem.
- Nie mama, tylko Ally.
Momentalnie się zerwał.
- Hej piękna - powiedział - jakie plany na dzisiaj?
- Ja ide do Kate, zmienię rodziców, ty pewnie pójdziesz do domu się przebrać, czy coś...
- Tak, ale potem przyjdę do szpitala.
- To zrobie ci coś jeszcze na śniadanie - powiedziałam z uśmiechem. - Co chcesz?
- Co robisz najlepiej? - zapytał.
- Moge cie nauczyć robić naleśniki żebyś potem mi takie robił.
- Dobra, może być.
Zanim zaczeliśmy, ogarnełam troche salon. Austin powiedział:
- Ej, masz jakiś fatruszek, no wiesz, nowe ciuchy - uśmiechnął się.
- Pewnie - podałam mu go. - Faceci w fartuszkach są sexy - powiedziałam i zaśmiałam się.
Zaczeliśmy gotować. Austin, jednak szybko się uczy, a nie wygląda na takiego. Zjedliśmy posiłek, a potem Austin poszedł do domu. Ja sama wziełam prysznic i się przebrałam. Skończywszy wszystkie te czynności, wyszłam z domu do szpitala. Nagle zauważyłam Elliota, po drugiej stronie chodnika.
- O proszę, idzie Ally, moja była dziewczyna! - zaczął krzyczeć i zagrodził mi drogę. - Gdzie twój Austinek? - zapytał sarkastycznie.
- Daj mi spokój - chciałam go wyminąć, kiedy ten złapał mnie mocno za ręcę.
- Ally kocham cię, nie mogę o tobie zapomnieć, proszę...
Zaczełam się wyrywać, ale on złapał mnie jeszcze mocniej. Spróbowałam więc innej metody...
- Elliot, skarbie, po co te nerwy? Teraz mnie już puść misiaczku - powiedziałam miło.
Momentalnie mnie puścił i zbliżył się do mnie, pewnie chciał mnie pocałować. Jednak ja, uderzyłam go z całej siły w policzek i puściłam się biegiem.
- Jeszcze pożałujesz! - usłyszałam za mną.
Wsiadłam do autobusu, jadącego pod szpital. Po dwudziestu minutach byłam na miejscu. Weszłam do sali, a tam siedział Shane i rodzice. Podejrzewam, że Shane nawet od niej nie odchodził.
- Cześć - powiedziałam. - Mamo, tato, idźcie do domu, my z Shanem tu z nią zostaniemy, zaraz przyjdzie Austin.
- Dobrze, ale potem przyjdziemy - powidział ojciec i wyszli.
Zapanowała cisza. Widziałam że Shanowi bardzo źle z tą sytuacją.
- Chcesz pogadać? - zapytałam.
- Tak... Szczera rozmowa się mi trochę przyda...- uśmiechnął się lekko.
- Całą noc tu siedzieliście? Nie spaliście? -zapytałam.
- Tak, mam nadzieję, że niedługo się obudzi - powiedział i złapał Kate za rękę. - Jestem takim idiotą... Po co ja robiłem tą świece? - rzekł i się rozpłakał. Widać, że bardzo ją kocha.
- To nie twoja wina, mieliście zielone, to była wina tego kierowcy...- próbowałam jakoś go pocieszyć.
- Dlaczego wogóle kupiłem ten motor? Jestem debilem...
- Przynajmniej Kate miała kask...
- Tak, kupiłem jej taki różowy, specjalny. Robiliśmy sobie zdjęcia na tym motorze, myślałem że Kate jest przy mnie bezpieczna...- wyciągnął telefon i pokazał mi to zdjęcie:
- To zdjęcie, zostało zrobione przed koncertem, była taka szczęśliwa że jedziemy na Little Mix...
- Shane, nie łam się, Kate się obudzi - przekonywałam go.
Wtedy Shane się szeroko uśmiechnął.
- Uścisneła moją dłoń! - krzyknął.
- Naprawde?
- No chyba nie kłamię - uśmiechnął się.
Wtedy weszli Perrie i Austin. Przywitaliśmy się.
- Nie ma Harrego? - zapytałam.
- Rodzice przyjechali i się musiał wymknął oknem - uśmiechneła się.
Austin do mnie podszedł i pocałował mnie w policzek.
Wtedy Kate powoli otworzyła oczy...



Trochę krótki i nudny mi ten rozdział wyszedł, ale zapraszam do komentowania! I jeszcze nutka na dobranoc: http://www.youtube.com/watch?v=lVe6SEH9IsM .

2 komentarze: