(Ally)
Poszliśmy z chłopakiem do mnie. Kate jeszcze nie było. Przynajmniej kiedy była u Shane'a miałam pewność, że jest bezpieczna. Austin usiadł na kanapie, ja obok.
- To śpisz na kanapie? - uśmiechnęłam się do chłopaka.
- Z tobą, to tak - odwzajemnił gest.
- Wiesz, ja jestem w ciąży, muszę się wysypiać... - próbowałam się jakoś wywinąć.
- No to śpię z tobą u ciebie - powiedział i pocałował mnie.
- No dobra - odparłam.
- Zrób mi coś do jedzenia - poprosił.
- Pfff, chyba raczej ty mi.
- Ok, ale nie moja wina jak się czymś zatrujecie - powiedział i udał się do kuchni.
Zatrujecie... Nie myślałam, że ktoś tak do mnie powie, w takim wieku... Ale jestem szczęśliwa. Chyba nawet jak nigdy. No, oprócz tego, że rodzice Austina nie akceptują naszego dziecka... Trudno. Poradzimy sobie. Przecież Perrie ofiarowała nam swoją pomoc. Austin mnie nie zostawi. Przecież mnie kocha. Chyba... Nie, on mnie na pewno kocha. Po kilku minutach chłopak przyszedł z tacą kanapek.
- Z czym to? - zapytałam tonem królowej.
- Z szynką i z serem - odparł.
Razem z blondynem zjedliśmy jedzenie. Potem włączyliśmy jakąś komedię z Cameron Diaz. W połowie filmu zasnęłam.
Obudziłam się w nocy, na klatce piersiowej Austina. Chłopak nie spał, patrzył się na mnie, i czesał lekko palcami moje włosy. Kiedy zobaczył, że mam otwarte oczy, powiedział cicho:
- Obudziłem cię?
- Nie - szepnęłam - Która godzina?
- Pierwsza dwadzieścia pięć.
- Chodźmy na górę - powiedziałam.
Blondyn zaniósł mnie na górę, i położył delikatnie na łóżku. Potem mnie jeszcze pocałował, i położył się obok mnie.
(3 sieprnia, Austin)
- Nie denerwuj się - powiedziałem do brunetki.
- Jak mam się nie denerwować?! Kate mi dopiero napisała, że już wyjeżdżają z lotniska! - krzyknęła.
Ally chodziła po salonie w tę i z powrotem. Ja przez ten czas próbowałem ją bezskutecznie uspokoić.
- Ally, spokojnie, jesteśmy przygotowani na wszystko, przecież nawet mam trochę pieniędzy uzbieranych... - rzekłem.
Przez te dwa tygodnie mieszkałem u Dawsonów. Kate nie miała nic przeciwko. Przez te dni, moja siostra odwiedzała mnie tu codziennie, dwa razy przyszła z mamą. Przez ten czas, napisaliśmy też z Ally piosenkę, która stała się absolutnym hitem. Dez nakręcił teledysk, i nawet niezłą kaskę zarobiłem. Dziewczyna usiadła obok mnie.
- Ale będziesz ze mną? - zapytała.
- Zawsze - pocałowałem ją.
Objąłem dziewczynę. Po kilkunastu minutach, do domu wpadła Kate i krzyknęła:
- Idą!
Ustawiliśmy się "na baczność". Po chwili, powoli weszli Penny i Lester. Serce mi mocniej zabiło. Złapałem brunetkę za ręke.
- Cześć mamo - dziewczyna przytuliła się najpierw do matki, potem do ojca. - Jak było we Włoszech?
- Dobrze, a jak tam u was?
- Yyyy, yyyy - nie wiedziała jak zacząć.
Podeszła do mnie. Objąłem ją ramieniem. Wzięła głęboki wdech i powiedziała:
- Jestem w ciąży.
Otworzyli ze zdumienia usta. Ally poleciały łzy.
- Pakuj się - odparł Lester.
- Co?! - krzyknęły Ally, Kate i Penny.
- Gówno! - wrzasnął mężczyzna - Nie masz prawa, nazywać się moją córką! Z czego wy będziecie żyć?!
- No, jestem piosenkarzem, instrumentalistą, tancerzem... - zacząłem.
- I co z tego gówniarzu?! Nie poradzicie sobie! - warknął.
- Austin, chodź jednak - dziewczyna złapała mnie za ramię i pobiegliśmy do jej pokoju.
Zaczęła liczyć pieniądze ze skarbonki. Ja ją za ten czas pakowałem. Nagle wparowała Kate.
- Gdzie idziecie? - zapytała.
- Do hotelu - odparła ocierając łzę.
- Ally... Ja też jestem w ciąży - powiedziała.
Brunetkę zamurowało. Mnie też. Kate powiedziała:
- Napisałam do Shane'a, że zaraz u niego będziemy. Nie musicie jechać do hotelu.
- Dzięki siostra - Ally przytuliła blondynkę.
Wziąłem torbę swoją i siedemnastolatki i wyszliśmy z Kate z domu, nie żegnając się z ich rodzicami. Złapaliśmy jeszcze taksówkę. Po dwudziestu minutach byliśmy na miejscu. Shane ma własne mieszkanie, co prawda małe, ale się zmieścimy. Ja oczywiście zamówiłem sobie pokój z Ally.
- Austin... Ale ty mnie nie zostawisz? - zapytała cicho dziewczyna.
- Nigdy - odparłem i pocałowałem ją w czoło.
poniedziałek, 30 grudnia 2013
sobota, 28 grudnia 2013
Rozdział 21
(Austin)
Oddzwoniłem do Claudii. Czarnowłosa odebrała po pierwszym sygnale.
- No hej, blondasku - powiedziała. Słychać było, że się śmiała.
- Cześć. Dzwoniłaś?
- Aham. Może się zabawimy, dzisiaj?
- Nie. Mam dziewczynę - odparłem jakby to było oczywiste.
- To Ally do ciebie wróciła? Aha, to cześć. - rozłączyła się.
Nie wiedziałem o co jej chodziło. Znaczy, wiedziałem, ale nie wiedziałem dlaczego tak dziwnie zareagowała, kiedy powiedziałem że jesteśmy razem z Ally. Padłem na łóżko w moim pokoju. Włączyłem sobie CSa. Po godzinie zadzwonił telefon. Od Ally.
- No co tam? - odebrałem.
- Austin, możemy do ciebie z Laurą przyjść? Ona ciągle za tobą płacze...
- Przyjdźcie. Może pójdziemy do kina?
- Dobra. Zaraz będziemy.
Ogarnąłem trochę w pokoju. Po chwili przyszła Ally z Laurą.
- Austin! - dziewczynka rzuciła mi się na szyję.
Przytuliłem mocno blondyneczkę.
- Idziemy do kina? - zapytałem kiedy mnie puściła.
- Taaaaaaak - krzykneła.
Zauważyłem, że Ally intensywnie nad czymś myśliy. Podszedłem do siedemnastolatki.
- Co się stało? - zapytałem.
- Powiem ci po drodze - odparła.
- Idziemy?! - czterolatka zaczynała się niecierpliwić.
- Tak - powiedziała brunetka.
Wyszliśmy. Złapałem Laurę za rękę, a Ally objąłem ramieniem.
- Co jest? - zapytałem cicho.
- Kate została zgwałcona - szepneła.
- Ale... Kiedy? - nie mogłem w to uwierzyć.
- Wczoraj...
- To nie fajnie - odparłem - sama jest?
- Nie, Shane jest z nią.
- Aha, dobra...
- Na jaki film idziemy? - zapytałem Laurę kiedy doszliśmy do kina.
- Chodźmy na Smerfy! - krzyknęła dziewczynka.
Kupiłem trzy bilety na film i kupiłem dziewczynom popcorn. Weszliśmy do sali. Nie myślałem, że ten film będzie tak nudny! Widziałem, że Ally też się nudziła. Kiedy te męki się skończyły, brunetka szepnęła do mnie:
- Przyzwyczajaj się - i uśmiechnęła się.
Spojrzała na telefon. Miała pięć nieodebranych połączeń od cioci Suzy i Kate.
- Chyba ciocia przyjechała po Lau - mruknęła.
- Odprowadzę nas - zaoferowałem.
Całą drogę powrotną, Laura opowiadała mi o jej przedszkolu. Szczerze, to cieszyłem się, kiedy już doszliśmy. Mała zaczęła płakać, bo zobaczyła auto jej ojca.
(Ally)
- Laura, musisz już iść...
- Ale ja nie chce! - mała kłóciła się ze mną i z Austinem.
- Nie długo się znowu zobaczymy - powiedział blondyn.
- Obiecujesz? - dziewczynka otarła łzę.
- Obiecuję - przyrzekł.
Laura zabrała swojego misia, i usiadła do aua. Podeszła do nas ciocia Suzy.
- Dziękuję wam za opiekę.
- Nie ma za co - przytuliłam kobietę, i poszła do samochodu.
Kate nie było w domu, poszła do Shane'a. Już się trochę uspokoiła, po wczorajszym brutalnym czynie. Usiedliśmy z Austinem na kanapie. Chłopak dotknął mojego brzucha.
- Musimy się zastanowić teraz nad chrzestnymi - uśmiechnął się.
- Kate może być chrzestną... - powiedziałam.
- No może. A chrzestnym?
- Może ktoś z 1D? - zaproponowałam.
- Jak się chłopaki zgodzą... A tak, to którego?
- Nie wiem... Liama? On jest chyba najbardziej odpowiedzialny...
- Może być Liam uśmiechnął się.
Przytuliłam się mocno do niego. On odwzajemnił gest.
- Austin... - powiedziałam cicho.
- Aham?
- Nie boisz się?
- Ale czego? - zapytał.
- No... Tego, że będziemy mieli dziecko i wogóle...
- Nie. Czego się bać? To tylko mały człowiek... - powiedział i pocałował mnie w czoło. - Nasi rodzice nam pomogą, mamy przecież jeszcze rodzeństwo.
- A jak zareagują na to nasi rodzice?
- Jeżeli chodzi o moich rodziców, możemy im już teraz powiedzieć. - uśmiechnął się.
- To chodźmy.
Wyszliśmy z domu. Złapałam chłopaka za rękę.
- Nie bój się - szepnął kiedy staliśmy pod drzwiami domu Moonów - ja im to powiem. Poza tym, moi rodzice cię lubią - uśmiechnął się.
Wzięłam głęboki wdech i weszliśmy do domu chłopaka. Jego mama i siostra gotowały coś, a ojciec czytał gazetę.
- Moglibyście wszyscy tu przyjść? - powiedział głośno Austin.
Rodzina chłopaka szybko zebrała się w salonie. Blondyn popatrzył na mnie, a ja kiwnęłam twierdząco głową.
- Musimy wam z Ally i czymś powiedzieć... - chyba stracił tą pewność siebie, którą miał na początku, więc wzięłam sprawy w swoje ręce:
- Jestem w ciąży - powiedziałam szybko.
Nie mogłam rozszyfrować ich min. Ale chyba wszystko wskazywało na to, że nie są tym faktem zadowoleni. Znaczy, rodzice, Perrie to sie nawet uśmiechała.
- Jak wy sobie poradzicie? - rzekł surowym tonem ojciec chłopaka.
- No, chyba nam pomożecie... - odparł Austin.
- To wasz problem. Wasze dziecko - odrzekł obojętnie Mike.
- Nie nazywaj nigdy naszego dziecka problemem - wycedził siedemnastolatek przez zęby - chodź - powiedział i złapał mnie za rękę.
Pobiegliśmy do pokoju chłopaka. Kazał mi usiąść na łóżku, a w tym samym czasie zaczął pakować swoje rzeczy do torby.
- Przelicz - podał mi swoją skarbonkę.
Zabrałam się za licznie. Do pokoju wpadła Perrie.
- Austin, nie rób tego - jęknęła.
- Nie będę mieszkać z nim pod jednym dachem - odparł chłodno.
- Nie idź... Ja i mama ci pomożemy...
- Sto pięćdziesiąt dwa funty - wtrąciłam się dając chłopakowi gotówkę.
- Ok, wystarczy - wziął mnie za rękę i wybiegł z pokoju, zostawiając tam samą Perrie.
- Austin, nie - krzyknęła, wybiegając za nami z domu.
Chłopak jej nie słuchał. Objął mnie.
- Gdzie masz zamiar się zatrzymać? - spytałam.
- Pójdę do jakiegoś hotelu...
- Po co do hotelu? Możesz przecież u mnie w domu...
- Nie chcę przeszkadzać - powiedział.
- Ty nigdy nie przeszkadzasz - pocałowałam go. - Zanim nie ma rodziców, możesz u nas spać, Kate nie będzie miała nic przeciwko...
- No dobra - odparł i ruszyliśmy w stronę mojego domu.
Oddzwoniłem do Claudii. Czarnowłosa odebrała po pierwszym sygnale.
- No hej, blondasku - powiedziała. Słychać było, że się śmiała.
- Cześć. Dzwoniłaś?
- Aham. Może się zabawimy, dzisiaj?
- Nie. Mam dziewczynę - odparłem jakby to było oczywiste.
- To Ally do ciebie wróciła? Aha, to cześć. - rozłączyła się.
Nie wiedziałem o co jej chodziło. Znaczy, wiedziałem, ale nie wiedziałem dlaczego tak dziwnie zareagowała, kiedy powiedziałem że jesteśmy razem z Ally. Padłem na łóżko w moim pokoju. Włączyłem sobie CSa. Po godzinie zadzwonił telefon. Od Ally.
- No co tam? - odebrałem.
- Austin, możemy do ciebie z Laurą przyjść? Ona ciągle za tobą płacze...
- Przyjdźcie. Może pójdziemy do kina?
- Dobra. Zaraz będziemy.
Ogarnąłem trochę w pokoju. Po chwili przyszła Ally z Laurą.
- Austin! - dziewczynka rzuciła mi się na szyję.
Przytuliłem mocno blondyneczkę.
- Idziemy do kina? - zapytałem kiedy mnie puściła.
- Taaaaaaak - krzykneła.
Zauważyłem, że Ally intensywnie nad czymś myśliy. Podszedłem do siedemnastolatki.
- Co się stało? - zapytałem.
- Powiem ci po drodze - odparła.
- Idziemy?! - czterolatka zaczynała się niecierpliwić.
- Tak - powiedziała brunetka.
Wyszliśmy. Złapałem Laurę za rękę, a Ally objąłem ramieniem.
- Co jest? - zapytałem cicho.
- Kate została zgwałcona - szepneła.
- Ale... Kiedy? - nie mogłem w to uwierzyć.
- Wczoraj...
- To nie fajnie - odparłem - sama jest?
- Nie, Shane jest z nią.
- Aha, dobra...
- Na jaki film idziemy? - zapytałem Laurę kiedy doszliśmy do kina.
- Chodźmy na Smerfy! - krzyknęła dziewczynka.
Kupiłem trzy bilety na film i kupiłem dziewczynom popcorn. Weszliśmy do sali. Nie myślałem, że ten film będzie tak nudny! Widziałem, że Ally też się nudziła. Kiedy te męki się skończyły, brunetka szepnęła do mnie:
- Przyzwyczajaj się - i uśmiechnęła się.
Spojrzała na telefon. Miała pięć nieodebranych połączeń od cioci Suzy i Kate.
- Chyba ciocia przyjechała po Lau - mruknęła.
- Odprowadzę nas - zaoferowałem.
Całą drogę powrotną, Laura opowiadała mi o jej przedszkolu. Szczerze, to cieszyłem się, kiedy już doszliśmy. Mała zaczęła płakać, bo zobaczyła auto jej ojca.
(Ally)
- Laura, musisz już iść...
- Ale ja nie chce! - mała kłóciła się ze mną i z Austinem.
- Nie długo się znowu zobaczymy - powiedział blondyn.
- Obiecujesz? - dziewczynka otarła łzę.
- Obiecuję - przyrzekł.
Laura zabrała swojego misia, i usiadła do aua. Podeszła do nas ciocia Suzy.
- Dziękuję wam za opiekę.
- Nie ma za co - przytuliłam kobietę, i poszła do samochodu.
Kate nie było w domu, poszła do Shane'a. Już się trochę uspokoiła, po wczorajszym brutalnym czynie. Usiedliśmy z Austinem na kanapie. Chłopak dotknął mojego brzucha.
- Musimy się zastanowić teraz nad chrzestnymi - uśmiechnął się.
- Kate może być chrzestną... - powiedziałam.
- No może. A chrzestnym?
- Może ktoś z 1D? - zaproponowałam.
- Jak się chłopaki zgodzą... A tak, to którego?
- Nie wiem... Liama? On jest chyba najbardziej odpowiedzialny...
- Może być Liam uśmiechnął się.
Przytuliłam się mocno do niego. On odwzajemnił gest.
- Austin... - powiedziałam cicho.
- Aham?
- Nie boisz się?
- Ale czego? - zapytał.
- No... Tego, że będziemy mieli dziecko i wogóle...
- Nie. Czego się bać? To tylko mały człowiek... - powiedział i pocałował mnie w czoło. - Nasi rodzice nam pomogą, mamy przecież jeszcze rodzeństwo.
- A jak zareagują na to nasi rodzice?
- Jeżeli chodzi o moich rodziców, możemy im już teraz powiedzieć. - uśmiechnął się.
- To chodźmy.
Wyszliśmy z domu. Złapałam chłopaka za rękę.
- Nie bój się - szepnął kiedy staliśmy pod drzwiami domu Moonów - ja im to powiem. Poza tym, moi rodzice cię lubią - uśmiechnął się.
Wzięłam głęboki wdech i weszliśmy do domu chłopaka. Jego mama i siostra gotowały coś, a ojciec czytał gazetę.
- Moglibyście wszyscy tu przyjść? - powiedział głośno Austin.
Rodzina chłopaka szybko zebrała się w salonie. Blondyn popatrzył na mnie, a ja kiwnęłam twierdząco głową.
- Musimy wam z Ally i czymś powiedzieć... - chyba stracił tą pewność siebie, którą miał na początku, więc wzięłam sprawy w swoje ręce:
- Jestem w ciąży - powiedziałam szybko.
Nie mogłam rozszyfrować ich min. Ale chyba wszystko wskazywało na to, że nie są tym faktem zadowoleni. Znaczy, rodzice, Perrie to sie nawet uśmiechała.
- Jak wy sobie poradzicie? - rzekł surowym tonem ojciec chłopaka.
- No, chyba nam pomożecie... - odparł Austin.
- To wasz problem. Wasze dziecko - odrzekł obojętnie Mike.
- Nie nazywaj nigdy naszego dziecka problemem - wycedził siedemnastolatek przez zęby - chodź - powiedział i złapał mnie za rękę.
Pobiegliśmy do pokoju chłopaka. Kazał mi usiąść na łóżku, a w tym samym czasie zaczął pakować swoje rzeczy do torby.
- Przelicz - podał mi swoją skarbonkę.
Zabrałam się za licznie. Do pokoju wpadła Perrie.
- Austin, nie rób tego - jęknęła.
- Nie będę mieszkać z nim pod jednym dachem - odparł chłodno.
- Nie idź... Ja i mama ci pomożemy...
- Sto pięćdziesiąt dwa funty - wtrąciłam się dając chłopakowi gotówkę.
- Ok, wystarczy - wziął mnie za rękę i wybiegł z pokoju, zostawiając tam samą Perrie.
- Austin, nie - krzyknęła, wybiegając za nami z domu.
Chłopak jej nie słuchał. Objął mnie.
- Gdzie masz zamiar się zatrzymać? - spytałam.
- Pójdę do jakiegoś hotelu...
- Po co do hotelu? Możesz przecież u mnie w domu...
- Nie chcę przeszkadzać - powiedział.
- Ty nigdy nie przeszkadzasz - pocałowałam go. - Zanim nie ma rodziców, możesz u nas spać, Kate nie będzie miała nic przeciwko...
- No dobra - odparł i ruszyliśmy w stronę mojego domu.
środa, 25 grudnia 2013
Rozdział 20
(Ally)
Siedzieliśmy tak jeszcze chwile. Potem chłopak musiał iść do domu. Była już 6. Zrobiłam sobie kanapki. Po jedzeniu, dostałam SMSa od Kate z treścią: "Hej Młoda. Nie wrócę na noc." Aha, pomyślałam. Włączyłam sobie Zmierzch. Uwielbiam ten film. W trakcie filmu, zaczął boleć mnie brzuch. Zadzwoniłam do Austina.
- Halo? - odebrał po pierwszym sygnale.
- Austin, to ja - powiedziałam ciężko - przyjedź szybko. Strasznie boli mnie brzuch.
- Zaraz będę.
Nie musiałam długo czekać. Po pięciu minutach, siedemnastolatek był przy mnie.
- Może pojedziemy do szpitala? -zapytał.
- Nie, już lepiej, tylko... - zaczełam niepewnie - tylko bądź przy mnie...
- Nigdzie nie pójdę - blondyn pocałował mnie w czoło.
Popatrzyliśmy sobie w oczy. Chwila stała się godziną. Chłopak pocałował mnie namiętnie. Nie protestowałam, bo brakowało mi tego. Oderwaliśmy się od siebie po kilku sekundach.
- Przepraszam Ally - zrobił się czerwony.
- Nic się nie stało - powiedziałam i pocałowałam go.
Chłopak odwzajemnił gest. Oderwał nas od siebie dopiero dzwonek do drzwi.
- Otworzysz? - zapytałam blondyna.
- Jasne - odparł i wstał.
(Austin)
Wstałem z kanapy. Podszedłem do drzwi. Otworzyłem je. Stała tam... jakaś pani z małą dziewczynką? WTF?!
- Witaj chłopcze, jest Ally, albo Kate? - zapytała kobieta.
- Uhm, tak, jest Ally, już ją wołam - powiedziałem.
Pobiegłem po dziewczynę. Poszła ze mną do drzwi.
- Ciocia Suzy! - krzykneła z przytuliła kobietę.
- Zajmiesz się Laurą, tylko dwa dni, nasza opiekunka się rozchorowała, a my z wujkiem wyjeżdżamy - powiedziała na jednym tchu.
- Oczywiście - odparła uśmiechnięta brunetka.
- Taaak, to my ją odbierzemy za jakieś dwa dni, tak za godzinę ją połóż spać - rzekła kobieta, podała mi torbę z rzeczami dziewczynki - jak coś to dzwoń - dodała i poszła.
Weszliśmy z Laurą do środka.
- Cała ciocia Suzy - mrukneła Ally.
- Ile ta Laura ma lat? - zapytałem siedemnastolatki.
- Cztery - odpowiedziała.
Dziewczynka cały czas przytulała się do Ally. Widać było, że trochę się mnie boi. Kucnąłem obok niej.
- Cześć, jestem Austin - podałem rękę małej.
Ona tylko schowała się za brunetkę.
- Nie bój się go - powiedziała Ally.
Dziewczynka wyszła zza siedemnastolatki.
- Ja jestem Laura - teraz ona podała mi rękę.
- Jutro będziecie nie rozłączni - uśmiechneła się Ally.
Dziewczynka usiadła na kanapie. Obok klapnąłem jeszcze ja i brunetka.
- Chodzicie ze sobą? - zapytała Lau.
- Tak - odparłem.
- A gdzie Kate?
- U koleżanki - odpowiedziała Ally. - Nie jesteś śpiąca? Już 20...
- No, troche jestem, ale ja chce z Austinem - powiedziała mała.
- Co chcesz z Austinem? - zapytała Ally.
- Spać.
- Ja muszę iść do domu.... - zacząłem.
Zobaczyłem w oczach tej małej blondyneczki łzy. Wyglądała tak słodko, że musiałem to powiedzieć:
- No dobrze, zostanę jak mi Ally pozwoli - poparzyłem na dziewczynę.
- Pozwoli. - odparła brunetka.
Poszliśmy we trójkę do pokoju rodziców Ally. Tam chcieliśmy uśpić Laurę. Położyliśmy się na łóżku, dziewczynka wtuliła się we mnie i zasneła. Siedemnastolatka uśmiechnęła się do nas.
- A ja też się mogę przytulić? - szepnęła dziewczyna.
- Możesz - odparłem cicho. i uśmiechnąłem się.
Ally przysunęła się do mnie. Ją też objąłem. Czułem się teraz za nie odpowiedzialny. Jak... ojciec rodziny. Popatrzyłem na dziewczyny. Obie już spały. Ja sam byłem dość zmęczony, i zasnąłem...
Obudziłem się dopiero o 9. Dziewczyn już nie było. Wstałem z łóżka i zszedłem na dół. Tam już na mnie czekała Ally i Laura. Mała od razu przytuliła się do mnie.
- Ey - brunetka podeszła do małej blondyneczki - odbierasz mi chłopaka!
- Ciebie też przytulę - odparłem i przytuliłem Dawson.
- Awww - zrobiła Laura.
Poczochrałem jej włosy. Ona jest tak cholernie podobna do Perrie Edwards!
- Co jest do jedzenia? - zapytałem.
- Zrobiłyśmy ci naleśniki - powiedziała czterolatka.
Zabrałem się do jedzenia. Nagle zadzwonił mój telefon. Claudia. Nie mogłem z nią rozmawiać w towarzystwie Laury i Ally. Potem do niej od dzwonie.
- Kto to? - zapytała brunetka.
- Znajomy - odpowiedziałem i schowałem telefon do kieszeni.
- Aha.
Kiedy zjadłem, dziewczyny postanowiły że mnie odprowadzą do domu. Laura płakała, kiedy musiała się ze mną pożegnać. Obiecałem jej, że później jeszcze przyjdę. Kiedy wszedłem do domu, skierowałem się bezpośrednio do łazienki, żeby wziąść prysznic.
(Ally)
Wróciłyśmy z Lau do domu. Kiedy weszłyśmy, zauważyłyśmy płaczącą na kanapie Kate, miała brudne ubranie, a z jej czoła lała się krew.
- Co się stało? - podbiegłam do siostry.
- O, Laura, idź się pobawić moimi figurkami w pokoju - powiedziała do małej.
Dziewczynka pobiegła do pokoju Kate.
- Teraz mów po kolei, i już nie płacz.
- Byłam z Shane'em na impezie... - zaczeła niepewnie - i tam byli tacy trzej kolesie... Oni ciągle się do mnie dopieprzali, ale Shane mnie bronił. Potem poszłam do toalety, a oni za mną... - zawiesiła głos i zaczeła płakać.
- Co ci zrobili?
- Wiesz co... Potem mnie zabrali do jakiej budy i zostawili... Doszłam do domu o własnych siłach...
- Musimy zgłosić to na policję - wstałam z miejsca.
- Nie... Oni się zemszczą...
- Nie ważne. Musimy to zgłosić.
- No dobrze...
- Pamiętasz jak wyglądali? - zapytałam.
- Jeden miał duży tatuaż na ramieniu, i czarne długie włosy, drugi był rudy, i miał zielone oczy, i taki głos zachrypnięty,a ten trzeci, miał krótkie, kruczoczarne włosy, charakterystyczny tatuaż na nadgarstku, taki napis "Never givin up" i piwne oczy. Więcej nie pamiętam.
- Kurde, teraz jest u nas Laura, to nie damy rady z nią pójść...
- To może jutro, jak ciocia Suzy i wujek Andy ją odbiorą?
- Dobra. Może zadzwonię po Shane'a? Trochę się odstresujesz - zaproponowałam.
- Zadzwoń.
Wybrałam numer do chłopaka. Był na miejscu po dwóch minutach.
(Kate)
Czułam się taka... Brudna... Ale nie fizycznie, tylko tak psychicznie. Rozmowa z Ally, sprawiła że już się trochę lepiej czuję... Po chwili przyjechał Shane. Wtuliłam się w jego ramię i zaczełam płakać.
- Cicho, nie płacz już, będzie dobrze, ale już nie płacz, bo zaraz ja się rozpłaczę... - powiedział chłopak.
- Przepraszam... Zabrudziłam ci koszuklę...
- Nie szkodzi... Ważne, zę jesteś już bezpieczna - odparł i pocałował mnie w czoło.
Siedzieliśmy tak jeszcze chwile. Potem chłopak musiał iść do domu. Była już 6. Zrobiłam sobie kanapki. Po jedzeniu, dostałam SMSa od Kate z treścią: "Hej Młoda. Nie wrócę na noc." Aha, pomyślałam. Włączyłam sobie Zmierzch. Uwielbiam ten film. W trakcie filmu, zaczął boleć mnie brzuch. Zadzwoniłam do Austina.
- Halo? - odebrał po pierwszym sygnale.
- Austin, to ja - powiedziałam ciężko - przyjedź szybko. Strasznie boli mnie brzuch.
- Zaraz będę.
Nie musiałam długo czekać. Po pięciu minutach, siedemnastolatek był przy mnie.
- Może pojedziemy do szpitala? -zapytał.
- Nie, już lepiej, tylko... - zaczełam niepewnie - tylko bądź przy mnie...
- Nigdzie nie pójdę - blondyn pocałował mnie w czoło.
Popatrzyliśmy sobie w oczy. Chwila stała się godziną. Chłopak pocałował mnie namiętnie. Nie protestowałam, bo brakowało mi tego. Oderwaliśmy się od siebie po kilku sekundach.
- Przepraszam Ally - zrobił się czerwony.
- Nic się nie stało - powiedziałam i pocałowałam go.
Chłopak odwzajemnił gest. Oderwał nas od siebie dopiero dzwonek do drzwi.
- Otworzysz? - zapytałam blondyna.
- Jasne - odparł i wstał.
(Austin)
Wstałem z kanapy. Podszedłem do drzwi. Otworzyłem je. Stała tam... jakaś pani z małą dziewczynką? WTF?!
- Witaj chłopcze, jest Ally, albo Kate? - zapytała kobieta.
- Uhm, tak, jest Ally, już ją wołam - powiedziałem.
Pobiegłem po dziewczynę. Poszła ze mną do drzwi.
- Ciocia Suzy! - krzykneła z przytuliła kobietę.
- Zajmiesz się Laurą, tylko dwa dni, nasza opiekunka się rozchorowała, a my z wujkiem wyjeżdżamy - powiedziała na jednym tchu.
- Oczywiście - odparła uśmiechnięta brunetka.
- Taaak, to my ją odbierzemy za jakieś dwa dni, tak za godzinę ją połóż spać - rzekła kobieta, podała mi torbę z rzeczami dziewczynki - jak coś to dzwoń - dodała i poszła.
Weszliśmy z Laurą do środka.
- Cała ciocia Suzy - mrukneła Ally.
- Ile ta Laura ma lat? - zapytałem siedemnastolatki.
- Cztery - odpowiedziała.
Dziewczynka cały czas przytulała się do Ally. Widać było, że trochę się mnie boi. Kucnąłem obok niej.
- Cześć, jestem Austin - podałem rękę małej.
Ona tylko schowała się za brunetkę.
- Nie bój się go - powiedziała Ally.
Dziewczynka wyszła zza siedemnastolatki.
- Ja jestem Laura - teraz ona podała mi rękę.
- Jutro będziecie nie rozłączni - uśmiechneła się Ally.
Dziewczynka usiadła na kanapie. Obok klapnąłem jeszcze ja i brunetka.
- Chodzicie ze sobą? - zapytała Lau.
- Tak - odparłem.
- A gdzie Kate?
- U koleżanki - odpowiedziała Ally. - Nie jesteś śpiąca? Już 20...
- No, troche jestem, ale ja chce z Austinem - powiedziała mała.
- Co chcesz z Austinem? - zapytała Ally.
- Spać.
- Ja muszę iść do domu.... - zacząłem.
Zobaczyłem w oczach tej małej blondyneczki łzy. Wyglądała tak słodko, że musiałem to powiedzieć:
- No dobrze, zostanę jak mi Ally pozwoli - poparzyłem na dziewczynę.
- Pozwoli. - odparła brunetka.
Poszliśmy we trójkę do pokoju rodziców Ally. Tam chcieliśmy uśpić Laurę. Położyliśmy się na łóżku, dziewczynka wtuliła się we mnie i zasneła. Siedemnastolatka uśmiechnęła się do nas.
- A ja też się mogę przytulić? - szepnęła dziewczyna.
- Możesz - odparłem cicho. i uśmiechnąłem się.
Ally przysunęła się do mnie. Ją też objąłem. Czułem się teraz za nie odpowiedzialny. Jak... ojciec rodziny. Popatrzyłem na dziewczyny. Obie już spały. Ja sam byłem dość zmęczony, i zasnąłem...
Obudziłem się dopiero o 9. Dziewczyn już nie było. Wstałem z łóżka i zszedłem na dół. Tam już na mnie czekała Ally i Laura. Mała od razu przytuliła się do mnie.
- Ey - brunetka podeszła do małej blondyneczki - odbierasz mi chłopaka!
- Ciebie też przytulę - odparłem i przytuliłem Dawson.
- Awww - zrobiła Laura.
Poczochrałem jej włosy. Ona jest tak cholernie podobna do Perrie Edwards!
- Co jest do jedzenia? - zapytałem.
- Zrobiłyśmy ci naleśniki - powiedziała czterolatka.
Zabrałem się do jedzenia. Nagle zadzwonił mój telefon. Claudia. Nie mogłem z nią rozmawiać w towarzystwie Laury i Ally. Potem do niej od dzwonie.
- Kto to? - zapytała brunetka.
- Znajomy - odpowiedziałem i schowałem telefon do kieszeni.
- Aha.
Kiedy zjadłem, dziewczyny postanowiły że mnie odprowadzą do domu. Laura płakała, kiedy musiała się ze mną pożegnać. Obiecałem jej, że później jeszcze przyjdę. Kiedy wszedłem do domu, skierowałem się bezpośrednio do łazienki, żeby wziąść prysznic.
(Ally)
Wróciłyśmy z Lau do domu. Kiedy weszłyśmy, zauważyłyśmy płaczącą na kanapie Kate, miała brudne ubranie, a z jej czoła lała się krew.
- Co się stało? - podbiegłam do siostry.
- O, Laura, idź się pobawić moimi figurkami w pokoju - powiedziała do małej.
Dziewczynka pobiegła do pokoju Kate.
- Teraz mów po kolei, i już nie płacz.
- Byłam z Shane'em na impezie... - zaczeła niepewnie - i tam byli tacy trzej kolesie... Oni ciągle się do mnie dopieprzali, ale Shane mnie bronił. Potem poszłam do toalety, a oni za mną... - zawiesiła głos i zaczeła płakać.
- Co ci zrobili?
- Wiesz co... Potem mnie zabrali do jakiej budy i zostawili... Doszłam do domu o własnych siłach...
- Musimy zgłosić to na policję - wstałam z miejsca.
- Nie... Oni się zemszczą...
- Nie ważne. Musimy to zgłosić.
- No dobrze...
- Pamiętasz jak wyglądali? - zapytałam.
- Jeden miał duży tatuaż na ramieniu, i czarne długie włosy, drugi był rudy, i miał zielone oczy, i taki głos zachrypnięty,a ten trzeci, miał krótkie, kruczoczarne włosy, charakterystyczny tatuaż na nadgarstku, taki napis "Never givin up" i piwne oczy. Więcej nie pamiętam.
- Kurde, teraz jest u nas Laura, to nie damy rady z nią pójść...
- To może jutro, jak ciocia Suzy i wujek Andy ją odbiorą?
- Dobra. Może zadzwonię po Shane'a? Trochę się odstresujesz - zaproponowałam.
- Zadzwoń.
Wybrałam numer do chłopaka. Był na miejscu po dwóch minutach.
(Kate)
Czułam się taka... Brudna... Ale nie fizycznie, tylko tak psychicznie. Rozmowa z Ally, sprawiła że już się trochę lepiej czuję... Po chwili przyjechał Shane. Wtuliłam się w jego ramię i zaczełam płakać.
- Cicho, nie płacz już, będzie dobrze, ale już nie płacz, bo zaraz ja się rozpłaczę... - powiedział chłopak.
- Przepraszam... Zabrudziłam ci koszuklę...
- Nie szkodzi... Ważne, zę jesteś już bezpieczna - odparł i pocałował mnie w czoło.
sobota, 21 grudnia 2013
Rozdział 19
(Austin)
Byłem trochę rozczarowany słowami Ally. Ale próbowałem zachować poker face. Posiedziałem jeszcze chwilę u dziewczyny, a potem poszedłem do domu. Zaczynało się ściemniać. Wstąpiłem jeszcze do baru, mam fałszywy dowód.
- Setkę proszę - powiedziałem podchodząc do barmana.
Nalał mi. Nawet nie prosił o dowód. Wypiłem. Potem jeszcze jedną, i tak w kółko. Później, znalazłem sobie jakąś ekipę, i poszliśmy pod szpital, w którym leżała Ally. Byłem pijany jak chyba nigdy. Dochodziła 1.
- Allyyyyyyy! - krzyknąłem pod oknem brunetki - Kocham cię!
Po kilku minutach wołania, dziewczyny otworzyła okno i odkrzykneła:
- Spierdalaj!
W gruncie rzeczy, nie dziwię się jej. W końcu ją obudziłem o 1. Stałem tam tak jeszcze z nowo poznanymi: Mike'iem, Chris'em, Sarahą, Kevin'em, David'em i Claudią. Ta ostatnia, to mega czarnowłosa piękność. Ale Ally oczywiście piękniejsza. Po chwili przyszedł ochroniarz. Na szczęście zwialiśmy w ostatniej chwili. Spojrzałem na telefon. 7 nieodebranych połączeń od mamy.
- Dobra, ja spadam ludzie - powiedziałem do znajomych.
Do domu szedłem przez około dwie godziny. Eee tam, są wakacje. Gdy tylko wszedłem do pokoju, padłem na łóżko. Obudziłem się 2. Po południu. Wziąłem prysznic i się trochę ogarnąłem. Zszedłem na dół. W kuchni siedziała mama, robiła obiad.
- Jezu, dziecko, gdzieś ty był? - zapytała zatroskana.
- Byłem z kumplami - odparłem - co to jedzenia?
- Zaraz będzie obiad.
(Ally)
Obudziłam się o 8. Oczywiście nie wyspałam się przez tego debila. Ale kochanego debila.... Po 9 przyszedł lekarz, i oznajmił mi, że mogę już dzisiaj wyjść. Zadzwoniłam do siostry i Austina, aby im to oznajmić. Chłopak nie odbierał, pewnie spał. Po godzinie przyjechała Kate i Shane i przyszedł lekarz z wypisem. Wyszliśmy ze szpitala.
- Jak się czujesz? - zapytała blondynka.
- Dobrze - odparłam.
Nie naprawdę, nie czułam się dobrze. Cierpiałam po rozstaniu z Austinem. Wiedziałam, że źle zrobiłam, kończąc nasz związek. Mam nadzieję, że do siebie wrócimy...
Przez całą drogę milczałam, a gdy przyjechaliśmy do domu, zamknełam się w pokoju. Zadzwoniłam do Trish. Odebrała po pierwszym sygnale.
- Cześć Trish, przyszła byś do mnie? - powiedziałam.
- Pewnie, zaraz przyjdę - odpowiedziała.
Przyszła po kilku minutach. Zaprowadziłam ją do mojego pokoju.
- Trish, muszę ci coś powiedzieć... - zaczełam.
- Dawaj. Jestem gotowa na wszystko - uśmiechneła się.
- Jestem w ciąży.
Dziewczyna chwilę siedziała na moim łóżku bez ruchu.
- Ale że z kim? - zapytała.
- A jak myślisz?
- ... .
- Z Austinem.
Odetchneła z ulgą. Postanowiłyśmy, że pójdziemy na zakupy. Kupiłam sobie taką śliczną bluzkę *o*. Wróciłyśmy o 16 do domu. Pod drzwiami zobaczyłam czekającego Austina.
- To ja już może pójdę - powiedziała Trish i poszła do domu.
Podeszłam do chłopaka.
- Cześć - mruknął.
- Hej - odparłam - co cię tu sprowadza?
- Chcę porozmawiać.
Wpuściłam go do domu. Akurat nie było Kate, mogliśmy spokojnie pogadać.
- Maggie jest tylko moją koleżanką - powiedział gdy usiedliśmy.
- Ale mnie to nie obchodzi teraz. Łączy nas teraz tylko dziecko. - odpowiedziałam chłodno.
- Ja... Nie chcę żeby to był koniec - popatrzył na mnie błagalnym wzrokiem.
- Może to wcale nie jest koniec - złapałam go za ramię - może to jest początek czegoś innego...
- Nie pocieszyłaś mnie.
- Przepraszam - szepnełam. - Zmieńmy temat.
- Dobrze - odparł - jak damy jej albo jemu na imię?
- Dla dziewczynki może Olivia? - zaproponowałam.
- Ślicznie - powiedział. - A dla chłopca?
- Nicolas. Takie mi się podoba - uśmiechnełam się.
- Nicolas... Fajnie - powiedział i objął mnie ramieniem. Nie protestowałam.
Byłem trochę rozczarowany słowami Ally. Ale próbowałem zachować poker face. Posiedziałem jeszcze chwilę u dziewczyny, a potem poszedłem do domu. Zaczynało się ściemniać. Wstąpiłem jeszcze do baru, mam fałszywy dowód.
- Setkę proszę - powiedziałem podchodząc do barmana.
Nalał mi. Nawet nie prosił o dowód. Wypiłem. Potem jeszcze jedną, i tak w kółko. Później, znalazłem sobie jakąś ekipę, i poszliśmy pod szpital, w którym leżała Ally. Byłem pijany jak chyba nigdy. Dochodziła 1.
- Allyyyyyyy! - krzyknąłem pod oknem brunetki - Kocham cię!
Po kilku minutach wołania, dziewczyny otworzyła okno i odkrzykneła:
- Spierdalaj!
W gruncie rzeczy, nie dziwię się jej. W końcu ją obudziłem o 1. Stałem tam tak jeszcze z nowo poznanymi: Mike'iem, Chris'em, Sarahą, Kevin'em, David'em i Claudią. Ta ostatnia, to mega czarnowłosa piękność. Ale Ally oczywiście piękniejsza. Po chwili przyszedł ochroniarz. Na szczęście zwialiśmy w ostatniej chwili. Spojrzałem na telefon. 7 nieodebranych połączeń od mamy.
- Dobra, ja spadam ludzie - powiedziałem do znajomych.
Do domu szedłem przez około dwie godziny. Eee tam, są wakacje. Gdy tylko wszedłem do pokoju, padłem na łóżko. Obudziłem się 2. Po południu. Wziąłem prysznic i się trochę ogarnąłem. Zszedłem na dół. W kuchni siedziała mama, robiła obiad.
- Jezu, dziecko, gdzieś ty był? - zapytała zatroskana.
- Byłem z kumplami - odparłem - co to jedzenia?
- Zaraz będzie obiad.
(Ally)
Obudziłam się o 8. Oczywiście nie wyspałam się przez tego debila. Ale kochanego debila.... Po 9 przyszedł lekarz, i oznajmił mi, że mogę już dzisiaj wyjść. Zadzwoniłam do siostry i Austina, aby im to oznajmić. Chłopak nie odbierał, pewnie spał. Po godzinie przyjechała Kate i Shane i przyszedł lekarz z wypisem. Wyszliśmy ze szpitala.
- Jak się czujesz? - zapytała blondynka.
- Dobrze - odparłam.
Nie naprawdę, nie czułam się dobrze. Cierpiałam po rozstaniu z Austinem. Wiedziałam, że źle zrobiłam, kończąc nasz związek. Mam nadzieję, że do siebie wrócimy...
Przez całą drogę milczałam, a gdy przyjechaliśmy do domu, zamknełam się w pokoju. Zadzwoniłam do Trish. Odebrała po pierwszym sygnale.
- Cześć Trish, przyszła byś do mnie? - powiedziałam.
- Pewnie, zaraz przyjdę - odpowiedziała.
Przyszła po kilku minutach. Zaprowadziłam ją do mojego pokoju.
- Trish, muszę ci coś powiedzieć... - zaczełam.
- Dawaj. Jestem gotowa na wszystko - uśmiechneła się.
- Jestem w ciąży.
Dziewczyna chwilę siedziała na moim łóżku bez ruchu.
- Ale że z kim? - zapytała.
- A jak myślisz?
- ... .
- Z Austinem.
Odetchneła z ulgą. Postanowiłyśmy, że pójdziemy na zakupy. Kupiłam sobie taką śliczną bluzkę *o*. Wróciłyśmy o 16 do domu. Pod drzwiami zobaczyłam czekającego Austina.
- To ja już może pójdę - powiedziała Trish i poszła do domu.
Podeszłam do chłopaka.
- Cześć - mruknął.
- Hej - odparłam - co cię tu sprowadza?
- Chcę porozmawiać.
Wpuściłam go do domu. Akurat nie było Kate, mogliśmy spokojnie pogadać.
- Maggie jest tylko moją koleżanką - powiedział gdy usiedliśmy.
- Ale mnie to nie obchodzi teraz. Łączy nas teraz tylko dziecko. - odpowiedziałam chłodno.
- Ja... Nie chcę żeby to był koniec - popatrzył na mnie błagalnym wzrokiem.
- Może to wcale nie jest koniec - złapałam go za ramię - może to jest początek czegoś innego...
- Nie pocieszyłaś mnie.
- Przepraszam - szepnełam. - Zmieńmy temat.
- Dobrze - odparł - jak damy jej albo jemu na imię?
- Dla dziewczynki może Olivia? - zaproponowałam.
- Ślicznie - powiedział. - A dla chłopca?
- Nicolas. Takie mi się podoba - uśmiechnełam się.
- Nicolas... Fajnie - powiedział i objął mnie ramieniem. Nie protestowałam.
czwartek, 19 grudnia 2013
Rozdział 18
(Austin)
Wszedłem do sali Ally. Usiadłem na krześle, i złapałem ją za rękę. Po kilku minutach, dziewczyna ockneła się.
- Wyjdź - wycedziła przez zęby.
- Co się stało? - zapytałem. Na początku myślałem że to hormony...
- Nie słyszałeś?! Wyjdź stąd - powiedziała i odwróciła głowę.
Nie wiedziałem o co jej chodzi. Posłusznie zrobiłem to, co mi kazała.
- Co jej jest? - zapytała Kate.
- Nie wiem.... - powiedziałem trochę zaskoczony.
- Pogadam z nią - odparła.
(Kate)
Weszłam do sali siostry. Leżała odwrócona w drugą stronę. Słyszałam, że dziewczyna cicho szlocha.
- Powiedziałam, żebyś wyszedł! - podniosła głos.
- Spokojnie, to ja - powiedziałam.
Odwróciła się. Miała całe oczy czerwone.
- Co się stało? - spytałam.
- Austin mnie zdradza... - szepneła.
Nie mogłam w to uwierzyć. Co, Austin, który tak bardzo ją kochał?! To było niemożliwe.
- Nieee, na pewni nie - odpowiedziałam.
- Widziałam go - mówiła wolno - z jakąś dziewczyną... Była starsza od nas... I byli z dzieckiem...
- To nie jest jeszcze powód, dla którego możesz tak twierdzić - próbowałam jakoś go bronić. Moja siostra zawsze wszystko wyolbrzymia.
- Oni się przytulali! - krzykneła. Po policzku poleciała jej łza.
Nie wytrzymałam. Nie mogę patrzeć, jak ona cierpi. Wybiegłam wkurzona na korytarz, i przycisnełam Austina do ściany, tzaciskając moją rękę na jego dekolcie od koszulki.
- Zdradzasz moją siostrę? - warknełam.
- Co?! Niby kiedy?! - próbował się wyrwać, ale to jego słabiutkie ciałko nie dawało rady.
- Z tą dziewczyną, było jeszcze z wami dziecko! - trochę go puściłam.
- Hmmm - mruknął. Zabrałam ręcę, a chłopak kontynuował - To była Maggie. To moja przyjaciółka. A ten chłopczyk, to Lucas, jej syn, ale nie mój - wytłumaczył się.
- To Ally mogła was zobaczyć, i zrozumieć coś innego - powiedziałam.
- Idę to naprawić - odparł i skierował się do sali dziewczyny.
(Ally)
Leżałam na łóżku szpitalny. Byłam wściekła na Austina. Myślałam nad... Nie, nie chcę kończyć naszego związku ale... Nie mam wyjścia. Do sali powoli wszedł blondyn.
- Ally, wiem że nie chcesz mnie widzieć, ale musimy... - zaczął.
- Porozmawiać - dokończyłam.
- Bo, ta dziewczyna to Maggie, to moja przyjaciółka, a ten chłopczyk, to Luca, jej synek - powiedział.
Pokiwałam tylko głową.
- Rozumiem ale... Sądzę że powinniśmy się rozstać - odpowiedziałam - zbyt dużo nas dzieli...
- Nie, nie chcę żeby to był koniec... - jęknął.
- Ja też ale... Obiecuję, że jeszcze do siebie wrócimy ale... Nie teraz. Nie będę ci ograniczać kontaktów z naszym dzieckiem - powiedziałam.
- Obiecujesz? - rzekł cicho.
- Obiecuję - szepnełam i złapałam go za rękę.
Wszedłem do sali Ally. Usiadłem na krześle, i złapałem ją za rękę. Po kilku minutach, dziewczyna ockneła się.
- Wyjdź - wycedziła przez zęby.
- Co się stało? - zapytałem. Na początku myślałem że to hormony...
- Nie słyszałeś?! Wyjdź stąd - powiedziała i odwróciła głowę.
Nie wiedziałem o co jej chodzi. Posłusznie zrobiłem to, co mi kazała.
- Co jej jest? - zapytała Kate.
- Nie wiem.... - powiedziałem trochę zaskoczony.
- Pogadam z nią - odparła.
(Kate)
Weszłam do sali siostry. Leżała odwrócona w drugą stronę. Słyszałam, że dziewczyna cicho szlocha.
- Powiedziałam, żebyś wyszedł! - podniosła głos.
- Spokojnie, to ja - powiedziałam.
Odwróciła się. Miała całe oczy czerwone.
- Co się stało? - spytałam.
- Austin mnie zdradza... - szepneła.
Nie mogłam w to uwierzyć. Co, Austin, który tak bardzo ją kochał?! To było niemożliwe.
- Nieee, na pewni nie - odpowiedziałam.
- Widziałam go - mówiła wolno - z jakąś dziewczyną... Była starsza od nas... I byli z dzieckiem...
- To nie jest jeszcze powód, dla którego możesz tak twierdzić - próbowałam jakoś go bronić. Moja siostra zawsze wszystko wyolbrzymia.
- Oni się przytulali! - krzykneła. Po policzku poleciała jej łza.
Nie wytrzymałam. Nie mogę patrzeć, jak ona cierpi. Wybiegłam wkurzona na korytarz, i przycisnełam Austina do ściany, tzaciskając moją rękę na jego dekolcie od koszulki.
- Zdradzasz moją siostrę? - warknełam.
- Co?! Niby kiedy?! - próbował się wyrwać, ale to jego słabiutkie ciałko nie dawało rady.
- Z tą dziewczyną, było jeszcze z wami dziecko! - trochę go puściłam.
- Hmmm - mruknął. Zabrałam ręcę, a chłopak kontynuował - To była Maggie. To moja przyjaciółka. A ten chłopczyk, to Lucas, jej syn, ale nie mój - wytłumaczył się.
- To Ally mogła was zobaczyć, i zrozumieć coś innego - powiedziałam.
- Idę to naprawić - odparł i skierował się do sali dziewczyny.
(Ally)
Leżałam na łóżku szpitalny. Byłam wściekła na Austina. Myślałam nad... Nie, nie chcę kończyć naszego związku ale... Nie mam wyjścia. Do sali powoli wszedł blondyn.
- Ally, wiem że nie chcesz mnie widzieć, ale musimy... - zaczął.
- Porozmawiać - dokończyłam.
- Bo, ta dziewczyna to Maggie, to moja przyjaciółka, a ten chłopczyk, to Luca, jej synek - powiedział.
Pokiwałam tylko głową.
- Rozumiem ale... Sądzę że powinniśmy się rozstać - odpowiedziałam - zbyt dużo nas dzieli...
- Nie, nie chcę żeby to był koniec... - jęknął.
- Ja też ale... Obiecuję, że jeszcze do siebie wrócimy ale... Nie teraz. Nie będę ci ograniczać kontaktów z naszym dzieckiem - powiedziałam.
- Obiecujesz? - rzekł cicho.
- Obiecuję - szepnełam i złapałam go za rękę.
poniedziałek, 16 grudnia 2013
Rozdział 17
(Ally, następny dzień)
Nie przypuszczałam, że Austin zareaguje na to tak dobrze. Wziął całą odpowiedzialność za dziecko na siebie. Całą noc, rozmawialiśmy. Perrie nie pojawiła się w domu. Trochę się denerwuję, jak zareagują rodzice, ale powiem im jak wrócą. Teraz chłopak odprowadzał mnie do domu. Pod domem pocałowałam go.
- Wejdziesz? - zapytałam.
- Chętnie.
Weszliśmy do domu. Zauważyłyśmy tam śpiących na kanapie Kate, Shane'a, Perrie i Harry'ego. Zobaczyliśmy też pięć pustych puszek po piwie, i pustą flaszkę po wódce.
- To może nie będziemy im przeszkadzać...- powiedział Austin.
Wyszliśmy. Chłopak objął mnie ramieniem.
(Austin)
Byłem przerażony i szczęśliwy. Yay, będę mieć dziecko... I to jeszcze z Ally... Z myśli wyrwał mnie głos dziewczyny:
- Austin, gdzie idziemy?
- Nie wiem, gdzie chcesz.
- To wróćmy do ciebie, boli mnie brzuch...
Kiedy brunetka powiedziała to zdanie, wziąłem ją na ręce. Nie mogę słuchać, jak Ally coś boli. Wtedy boli i mnie. Ta nic więcej nie powiedziała, tylko wtuliła się w moje ramiona. Szybko doszedłem do domu. Ally zdążyła przez ten czas zasnąć. Położyłem ją na łóżku w moim pokoju, a sam zacząłem szukać jakiegoś małego mieszkania. Będę w końcu głową rodziny... Jednak to szybko mi się znudziło, i zacząłem nawalać w CSa. Ja se debil, nie wyłączyłem głosu i Ally się obudziła. Usiadła na łóżku i przytuliła się do mnie.
- Słuchawki to ty masz? - zapytała.
- Mam - odpowiedziałem.
- Jestem głodna - powiedziała.
Zeszliśmy na dół, i zrobiłem dziewczynie kanapki.
- Idę do domu, odprowadzisz mnie? - spytała.
- Aham - odparłem.
Dostałem SMSa. Od Maggie. Dyskretnie go przeczytałem. " Siemka przystojniaku :*" pisała " Co tam u Ally? Dzisiaj będę w Londynie, może gdzieś wyjdziemy?".
- Kto pisze? - zapytała dziewczyna.
- Dez. Chce się spotkać - skłamałem - odprowadzę cię do domu, i pójdę.
- Może pójdę z wami?
- Nie, dawno się już z Dezem nigdzie nie wychodziliśmy, no wiesz - powiedziałem.
- Ok. Jak sobie życzysz.
Brunetka zjadła jedzenie, i wyszliśmy. Weszliśmy do domu Ally. Wtedy moja siostra właśnie budziła resztę. Odprowadziłem moją dziewczynę do pokoju, i wyszedłem. Umówiliśmy się w Brixton (dzielnicy Londynu). Maggie przyszła z Lacasem. Ten chłopczyk jest taki słodki. Wyszli mi na przeciw.
- Hej - powiedziałem.
- No cześć - odparła.
- Tak sobie pomyślałem, że możemy iść do jakiegoś sklepu dziecięcego, i kupiłbym coś naszemu maluszkowi - rzekłem.
- To Ally jest w ciąży? Gratulacje - powiedziała i przytuliła mnie.
(Ally)
Wiedziałam, że Austin nie idzie na spotkanie z Dezem. Postanowiłam go śledzić. Wiem, nie powinnam, ale chciałam zobaczyć gdzie idzie. Na Brixton spotkał się z jakąś dziewczyną z dzieckiem. Nie znałam jej, jest na pewno starsza od nas. Kawałek szli, kiedy Austin jej coś powiedział a ona uwiesiła mu się na szyi. Wybuchnełam płaczem. Nie chciałam tego widzieć. Pobiegłam do domu. Biegłam. Biegłam. Chciałam być jak najdalej od niego. W pewnym momencie, potknełam się na kamieniu, przewróciłam się na chodnik, i usnełam...
(Narrator)
Austin kupił z Maggie wiekieeego miśka. Lucasowi też takiego kupił, ale mniejszego. Wracał teraz do domu, ale chciał jeszcze zostawić misia u Ally. Nagle zauważył jakieś zbiegowisko. Podszedł bliżej. Zobaczył tam Ally. Dziewczyna leżała na ziemi, z głowu leciała jej krew. Odepchnął ludzi klęczących nad nią, i objął jej twarz w dłonie.
- Będzie dobrze - szeptał do dziewczyny. Poczuł że po policzku poleciała mu łza.
Przyjechała karetka. Mężczyźni zabrali Ally na nosze. Austin podbiegł do jednego z nich.
- Mogę z wami jechać? - zapytał.
- A pan jest...?
- Jestem jej chłopakiem. Będę mieć z nią dziecko.
- No dobra - odparł znużonym głosem sanitariusz.
Austin cały czas trzymał dziewczynę za rękę. Po drodze zadzwonił jeszcze do Kate, oznajmić jej, że Ally miała wypadek. Powiedziała, że szybko przyjedzie. Dojechali do szpitala. Wzieli Ally do jakiejś sali i kazali mu zostać na korytarzu. Po dziesięciu minutach wyszedł lekarz.
- Ciąża pani Dawson jest zagrożona, ale należy być dobrej myśli - uśmiechnął się i poszedł.
Przybiegła Kate.
- Co z nią? - zapytała.
- No, jej ciąża jest zagrożona, a teraz śpi - odparł.
- Można do niej wejść?
- Nie wiem, chyba nie bo jeszcze robią badania.
Przybita blondynka usiadła na krzesełku.Austin usiadł obok niej.
- Miałam się nią opiekować...- powiedziała.
- To nie twoja wina - chciał ją jakoś pocieszyć.
Dziewczyna schowała twarz w rękach.
- Myślisz, że trzeba dzwonić do rodziców? - zapytała.
- Nie trzeba. Jest silna, szybko z tego wyjdzie - odparł blondyn i objął Kate ramieniem.
Nie przypuszczałam, że Austin zareaguje na to tak dobrze. Wziął całą odpowiedzialność za dziecko na siebie. Całą noc, rozmawialiśmy. Perrie nie pojawiła się w domu. Trochę się denerwuję, jak zareagują rodzice, ale powiem im jak wrócą. Teraz chłopak odprowadzał mnie do domu. Pod domem pocałowałam go.
- Wejdziesz? - zapytałam.
- Chętnie.
Weszliśmy do domu. Zauważyłyśmy tam śpiących na kanapie Kate, Shane'a, Perrie i Harry'ego. Zobaczyliśmy też pięć pustych puszek po piwie, i pustą flaszkę po wódce.
- To może nie będziemy im przeszkadzać...- powiedział Austin.
Wyszliśmy. Chłopak objął mnie ramieniem.
(Austin)
Byłem przerażony i szczęśliwy. Yay, będę mieć dziecko... I to jeszcze z Ally... Z myśli wyrwał mnie głos dziewczyny:
- Austin, gdzie idziemy?
- Nie wiem, gdzie chcesz.
- To wróćmy do ciebie, boli mnie brzuch...
Kiedy brunetka powiedziała to zdanie, wziąłem ją na ręce. Nie mogę słuchać, jak Ally coś boli. Wtedy boli i mnie. Ta nic więcej nie powiedziała, tylko wtuliła się w moje ramiona. Szybko doszedłem do domu. Ally zdążyła przez ten czas zasnąć. Położyłem ją na łóżku w moim pokoju, a sam zacząłem szukać jakiegoś małego mieszkania. Będę w końcu głową rodziny... Jednak to szybko mi się znudziło, i zacząłem nawalać w CSa. Ja se debil, nie wyłączyłem głosu i Ally się obudziła. Usiadła na łóżku i przytuliła się do mnie.
- Słuchawki to ty masz? - zapytała.
- Mam - odpowiedziałem.
- Jestem głodna - powiedziała.
Zeszliśmy na dół, i zrobiłem dziewczynie kanapki.
- Idę do domu, odprowadzisz mnie? - spytała.
- Aham - odparłem.
Dostałem SMSa. Od Maggie. Dyskretnie go przeczytałem. " Siemka przystojniaku :*" pisała " Co tam u Ally? Dzisiaj będę w Londynie, może gdzieś wyjdziemy?".
- Kto pisze? - zapytała dziewczyna.
- Dez. Chce się spotkać - skłamałem - odprowadzę cię do domu, i pójdę.
- Może pójdę z wami?
- Nie, dawno się już z Dezem nigdzie nie wychodziliśmy, no wiesz - powiedziałem.
- Ok. Jak sobie życzysz.
Brunetka zjadła jedzenie, i wyszliśmy. Weszliśmy do domu Ally. Wtedy moja siostra właśnie budziła resztę. Odprowadziłem moją dziewczynę do pokoju, i wyszedłem. Umówiliśmy się w Brixton (dzielnicy Londynu). Maggie przyszła z Lacasem. Ten chłopczyk jest taki słodki. Wyszli mi na przeciw.
- Hej - powiedziałem.
- No cześć - odparła.
- Tak sobie pomyślałem, że możemy iść do jakiegoś sklepu dziecięcego, i kupiłbym coś naszemu maluszkowi - rzekłem.
- To Ally jest w ciąży? Gratulacje - powiedziała i przytuliła mnie.
(Ally)
Wiedziałam, że Austin nie idzie na spotkanie z Dezem. Postanowiłam go śledzić. Wiem, nie powinnam, ale chciałam zobaczyć gdzie idzie. Na Brixton spotkał się z jakąś dziewczyną z dzieckiem. Nie znałam jej, jest na pewno starsza od nas. Kawałek szli, kiedy Austin jej coś powiedział a ona uwiesiła mu się na szyi. Wybuchnełam płaczem. Nie chciałam tego widzieć. Pobiegłam do domu. Biegłam. Biegłam. Chciałam być jak najdalej od niego. W pewnym momencie, potknełam się na kamieniu, przewróciłam się na chodnik, i usnełam...
(Narrator)
Austin kupił z Maggie wiekieeego miśka. Lucasowi też takiego kupił, ale mniejszego. Wracał teraz do domu, ale chciał jeszcze zostawić misia u Ally. Nagle zauważył jakieś zbiegowisko. Podszedł bliżej. Zobaczył tam Ally. Dziewczyna leżała na ziemi, z głowu leciała jej krew. Odepchnął ludzi klęczących nad nią, i objął jej twarz w dłonie.
- Będzie dobrze - szeptał do dziewczyny. Poczuł że po policzku poleciała mu łza.
Przyjechała karetka. Mężczyźni zabrali Ally na nosze. Austin podbiegł do jednego z nich.
- Mogę z wami jechać? - zapytał.
- A pan jest...?
- Jestem jej chłopakiem. Będę mieć z nią dziecko.
- No dobra - odparł znużonym głosem sanitariusz.
Austin cały czas trzymał dziewczynę za rękę. Po drodze zadzwonił jeszcze do Kate, oznajmić jej, że Ally miała wypadek. Powiedziała, że szybko przyjedzie. Dojechali do szpitala. Wzieli Ally do jakiejś sali i kazali mu zostać na korytarzu. Po dziesięciu minutach wyszedł lekarz.
- Ciąża pani Dawson jest zagrożona, ale należy być dobrej myśli - uśmiechnął się i poszedł.
Przybiegła Kate.
- Co z nią? - zapytała.
- No, jej ciąża jest zagrożona, a teraz śpi - odparł.
- Można do niej wejść?
- Nie wiem, chyba nie bo jeszcze robią badania.
Przybita blondynka usiadła na krzesełku.Austin usiadł obok niej.
- Miałam się nią opiekować...- powiedziała.
- To nie twoja wina - chciał ją jakoś pocieszyć.
Dziewczyna schowała twarz w rękach.
- Myślisz, że trzeba dzwonić do rodziców? - zapytała.
- Nie trzeba. Jest silna, szybko z tego wyjdzie - odparł blondyn i objął Kate ramieniem.
niedziela, 15 grudnia 2013
Rozdział 16
Dla Magdasa <3 <3 <3 <3 <3 <3 :*
(Narrator)
Po dwóch godzinach jazdy, grupa była na miejscu. Najpierw odstawili Moonów, potem Harry'ego, a potem Shane'a, bo mieszka obok niego. Kate usiadła za kierownicą, a Ally na siedzeniu pasażera. Brunetka przeżegnała się jeszcze, w razie czego
- Ey - blondynka lekko ją szturchneła. - Jak się czujesz?
- Tak o - odparła.
Dziewczyny szybko dojechały do domu. Wchodząc do domu, jak zwykle nikogo nie zastały. Ally zauważyła kartkę, na której pisało: "Dziewczynki, ja i tata wyjechaliśmy na miesiąc do Włoch, odpocząć od tego wszystkiego. Ufamy wam, i mamy nadzieję, że nie spalicie domu. Mama"
- No to mamy na miesiąc chatę wolną - uśmiechneła się blondynka, sięgając po telefon.
- Do kogo dzwonisz?
- Do Victorii.
- O tej godzinie? Lepiej żeby jutro przyszła, jestem zmęczona... - jękneła brunetka.
- No dobra. Wykąp się i idź spać - odparła blondynka.
Siedemnastolatka zrobiła wszystko co miała zrobić, i zasneła.
(Austin)
Usiadłem na łóżku. Nie wiedziałem co zrobić. Była 1 w nocy. Nie byłem zmęczony. Włączyłem sobie jakąś komedię, pierwszą lepszą.
Obudziłem się o 12. Musiałem zasnąć, oglądając film. Spojrzałem na telefon. Zobaczyłem tam wiadomość od Maggie, o następującej treści: "No hej blondasku ;) Co tam u ciebie?". Muszę przyznać, że nawet polubiłem tą dziewczynę. Wystukałem: " Siemka :*. Wszystko gyyyt, a u ciebie?" Zszedłem na dół. Rodzice byli w pracy, Perrie zostawiła mi kartkę, że poszła na zakupy. Nie musiałem długo czekać na odpowiedź Maggie. "Cóż, Luca śpi, więc się nudzę". Pisałem z nią jeszcze jakiś czas, i wyszedłem do Ally. Biegłem pod sam dom. Wszedłem bez pukania. Brunetka właśnie siedziała sama w domu.
- Cześć - powiedziałem. Lekko drgneła.
- Nie strasz mnie tak - odparła. Chyba nie była w nastroju.
- Co robisz - spytałem.
- Nic - rzekła chłodno.
- Okres? - zapytałem i uśmiechnąłem się od ucha do ucha.
- No właśnie problem jest w tym, że nie! - krzykneła.
Zamurowało mnie.
- Nie przejmuj się, to jeszcze nie znaczy że... - próbowałem uspokoić dziewczynę, która chodziła w kółko po pokoju.
- Austin, on powinien być trzy dni temu!
- A kiedy będzie wiadomo na 100%?
- Za dwa tygodnie - dziewczyna usiadła na kanapie.
- No to mamy na razie dwa tygodnie radochy - klapnąłem obok niej i objąłem ramieniem.
- Dziękuję, że jesteś przy mnie - pocałowała mnie w policzek.
Wtedy usłyszałem sygnał SMSa. Od Maggie. Nie chciałem żeby Ally się denerwowała, i zignorowałem to.
- Nie przeczytasz? - zapytała.
- Nie. To pewnie jakaś wiadomość od sieci - uśmiechnąłem się i dodałem - idziemy do kina?
- Pewnie - humor jej już wrócił.
Wyszliśmy z domu. Kino było dość blisko, bo Ally mieszka w centrum miasta.
- Na co idziemy? - zapytała.
- Na Kac Vegas! - poprosiłem.
- Tak, na pewno - odparła i podeszła do kasy - poproszę dwa bliety na "Trener bardzo osobisty". - odwórciła się w moją stronę - Misiu, zapłać pani.
- Dlaczego ja? - jęknąłem.
- Bo ty mnie zaprosiłeś - uśmiechnęła się.
I oczywiście musiałem zapłacić.
- A dlaczego idziemy na ten film? - zapytałem.
- Bo ja tak chcę - powiedziała.
Musiałem spędzić całe dwie godziny, oglądając jakąś nudną komedię romantyczną. Ally oczywiście była zachwycona.
- To co robimy? - zapytała?
- Chodźmy teraz na Smerfy! - krzyknąłem.
- Dobra - podjeła ryzyko.
(Ally)
Wtedy zadzwonił mój telefon. Był to Nialler.
- Cześć - odebrałam i dałam na głośnowówiący.
- Hej laska - powiedział.
- Ey, ja to słyszę - wtrącił się Austin.
- Sorki - odpowiedział - mamy dla was zaproszenie na This is us, do Nowego Yorku, bilety na samolot już opłacone.
- Ale super - nie mogłam pochamować łez radości.
- A kiedy ta premiera? - zapytał Austin.
- 30 sierpnia - odprarł Horan.
- Gdzie teraz jesteście? - spytałam.
- Kręcimy teledysk do Best song ever w Los Angeles. Muszę kończyć. Nara - pożegnał i rozłączył się
- Aaaa - zaczełam krzyczeć - jedziemy na premierę This is us! - podeszłam do jakiejś dziewczyny - jadę na This is us!
- Ally, słonko, spokojnie....- Austin próbował mnie uspokoić.
- Austin, chodźmy szybko do domu, mam pomysł na piosenkę - szepnęłam i pobiegłam do domu.
Ledwo mnie dogonił. Usiedliśmy przed pianinem. Zaczełam grać melodię, która przyszła mi do głowy pod kinem.
- To jest zajebiste! - krzyknął Austin.
- Ja tak nie uważam.... No dobra, może trochę - uśmiechnęłam się.
Klapneliśmy na kanapie. Była już 16.
- Oglądamy coś? - zapytałam.
- Możemy, ale ja jestem głodny... - odparł chłopak.
No i kto mu musiał robić żarcie? No oczywiście że ja! Wkurwił mnie tym. Znaczy, wkurzył. Ale przeszło mi, kiedy patrzyłam, jak słodko obżera się frytkami.
- Gdzie Kate? - spytał po jedzeniu.
- Pojechała gdzieś z Shane'em.
- Co robimy?
- A co chcesz? - zapytałam.
- Nie wiem, chodźmy na spacer - zaproponował.
- To chodźmy.
Wyszliśmy. Chłopak złapał mnie za rękę. Poszliśmy do parku. Zadzwonił telefon Austina. Była to Caroline.
- No hej mistrzu, co tam? - powiedziała.
- Aaaa chodzimy sobie z Ally po parku, a u ciebie?
- Wiesz, trzeba jakiś nowy song wydać, fani się niecierpliwią - zaczeła.
- O, dzisiaj z Ally akurat napisaliśmy - odpowiedział.
- Dobra, to za jakieś trzy dni żeby była gotowa.
- Ok. Nara. - rozłączył się.
- Nie ładnie się tak szybko się rozłączać - skarciłam go.
- Nie ładnie tak przerywać ludziom kiedy są na randce - pocałował mnie.
- Czyli, jesteśmy na randce?
- Tak. - odpowiedział krótko.
Szliśmy tak jeszcze około półgodziny, ale zaczął padać deszcz, i musieliśmy wrócić do domu...
(Dwa tygodnie później, narrator)
- Powiesz mu - rzekła blondynka.
- Nie - odparła brunetka.
- Ally, ale on musi o tym widzieć.
Siostry Dawson siedziały właśnie na kanapie, w ich domu.
- Jeżeli ty tego nie zrobisz, to ja to zrobię - powiedziała i wyszła z domu.
- Kate, czekaj - Ally pobiegła za nią - powiem mu. Ale chodź ze mną - poprosiła ją.
- Oczywiście - blondynka przytuliła ją.
Doszły szybko do domu Austina. Akurat siedział z Perrie na kanapie i oglądali film.
- Perrie, chodźmy na spacer, a ich zostawmy razem - powiedziała Kate.
Ally popatrzyła się na nią z wyrzutem. Dziewiętnastolatki wyszły z domu. Brunetka usiadła obok chłopaka. Nie wiedziała jak zacząć.
- Bo wiesz.. Nie wiem jak ci to powiedzieć... - szepneła.
- Jesteś w ciąży? - zapytał blondyn.
Dziewczyna pokiwała tylko głową. Austin mocno ją przytulił, i pocałował w czoło.
(Narrator)
Po dwóch godzinach jazdy, grupa była na miejscu. Najpierw odstawili Moonów, potem Harry'ego, a potem Shane'a, bo mieszka obok niego. Kate usiadła za kierownicą, a Ally na siedzeniu pasażera. Brunetka przeżegnała się jeszcze, w razie czego
- Ey - blondynka lekko ją szturchneła. - Jak się czujesz?
- Tak o - odparła.
Dziewczyny szybko dojechały do domu. Wchodząc do domu, jak zwykle nikogo nie zastały. Ally zauważyła kartkę, na której pisało: "Dziewczynki, ja i tata wyjechaliśmy na miesiąc do Włoch, odpocząć od tego wszystkiego. Ufamy wam, i mamy nadzieję, że nie spalicie domu. Mama"
- No to mamy na miesiąc chatę wolną - uśmiechneła się blondynka, sięgając po telefon.
- Do kogo dzwonisz?
- Do Victorii.
- O tej godzinie? Lepiej żeby jutro przyszła, jestem zmęczona... - jękneła brunetka.
- No dobra. Wykąp się i idź spać - odparła blondynka.
Siedemnastolatka zrobiła wszystko co miała zrobić, i zasneła.
(Austin)
Usiadłem na łóżku. Nie wiedziałem co zrobić. Była 1 w nocy. Nie byłem zmęczony. Włączyłem sobie jakąś komedię, pierwszą lepszą.
Obudziłem się o 12. Musiałem zasnąć, oglądając film. Spojrzałem na telefon. Zobaczyłem tam wiadomość od Maggie, o następującej treści: "No hej blondasku ;) Co tam u ciebie?". Muszę przyznać, że nawet polubiłem tą dziewczynę. Wystukałem: " Siemka :*. Wszystko gyyyt, a u ciebie?" Zszedłem na dół. Rodzice byli w pracy, Perrie zostawiła mi kartkę, że poszła na zakupy. Nie musiałem długo czekać na odpowiedź Maggie. "Cóż, Luca śpi, więc się nudzę". Pisałem z nią jeszcze jakiś czas, i wyszedłem do Ally. Biegłem pod sam dom. Wszedłem bez pukania. Brunetka właśnie siedziała sama w domu.
- Cześć - powiedziałem. Lekko drgneła.
- Nie strasz mnie tak - odparła. Chyba nie była w nastroju.
- Co robisz - spytałem.
- Nic - rzekła chłodno.
- Okres? - zapytałem i uśmiechnąłem się od ucha do ucha.
- No właśnie problem jest w tym, że nie! - krzykneła.
Zamurowało mnie.
- Nie przejmuj się, to jeszcze nie znaczy że... - próbowałem uspokoić dziewczynę, która chodziła w kółko po pokoju.
- Austin, on powinien być trzy dni temu!
- A kiedy będzie wiadomo na 100%?
- Za dwa tygodnie - dziewczyna usiadła na kanapie.
- No to mamy na razie dwa tygodnie radochy - klapnąłem obok niej i objąłem ramieniem.
- Dziękuję, że jesteś przy mnie - pocałowała mnie w policzek.
Wtedy usłyszałem sygnał SMSa. Od Maggie. Nie chciałem żeby Ally się denerwowała, i zignorowałem to.
- Nie przeczytasz? - zapytała.
- Nie. To pewnie jakaś wiadomość od sieci - uśmiechnąłem się i dodałem - idziemy do kina?
- Pewnie - humor jej już wrócił.
Wyszliśmy z domu. Kino było dość blisko, bo Ally mieszka w centrum miasta.
- Na co idziemy? - zapytała.
- Na Kac Vegas! - poprosiłem.
- Tak, na pewno - odparła i podeszła do kasy - poproszę dwa bliety na "Trener bardzo osobisty". - odwórciła się w moją stronę - Misiu, zapłać pani.
- Dlaczego ja? - jęknąłem.
- Bo ty mnie zaprosiłeś - uśmiechnęła się.
I oczywiście musiałem zapłacić.
- A dlaczego idziemy na ten film? - zapytałem.
- Bo ja tak chcę - powiedziała.
Musiałem spędzić całe dwie godziny, oglądając jakąś nudną komedię romantyczną. Ally oczywiście była zachwycona.
- To co robimy? - zapytała?
- Chodźmy teraz na Smerfy! - krzyknąłem.
- Dobra - podjeła ryzyko.
(Ally)
Wtedy zadzwonił mój telefon. Był to Nialler.
- Cześć - odebrałam i dałam na głośnowówiący.
- Hej laska - powiedział.
- Ey, ja to słyszę - wtrącił się Austin.
- Sorki - odpowiedział - mamy dla was zaproszenie na This is us, do Nowego Yorku, bilety na samolot już opłacone.
- Ale super - nie mogłam pochamować łez radości.
- A kiedy ta premiera? - zapytał Austin.
- 30 sierpnia - odprarł Horan.
- Gdzie teraz jesteście? - spytałam.
- Kręcimy teledysk do Best song ever w Los Angeles. Muszę kończyć. Nara - pożegnał i rozłączył się
- Aaaa - zaczełam krzyczeć - jedziemy na premierę This is us! - podeszłam do jakiejś dziewczyny - jadę na This is us!
- Ally, słonko, spokojnie....- Austin próbował mnie uspokoić.
- Austin, chodźmy szybko do domu, mam pomysł na piosenkę - szepnęłam i pobiegłam do domu.
Ledwo mnie dogonił. Usiedliśmy przed pianinem. Zaczełam grać melodię, która przyszła mi do głowy pod kinem.
- To jest zajebiste! - krzyknął Austin.
- Ja tak nie uważam.... No dobra, może trochę - uśmiechnęłam się.
Klapneliśmy na kanapie. Była już 16.
- Oglądamy coś? - zapytałam.
- Możemy, ale ja jestem głodny... - odparł chłopak.
No i kto mu musiał robić żarcie? No oczywiście że ja! Wkurwił mnie tym. Znaczy, wkurzył. Ale przeszło mi, kiedy patrzyłam, jak słodko obżera się frytkami.
- Gdzie Kate? - spytał po jedzeniu.
- Pojechała gdzieś z Shane'em.
- Co robimy?
- A co chcesz? - zapytałam.
- Nie wiem, chodźmy na spacer - zaproponował.
- To chodźmy.
Wyszliśmy. Chłopak złapał mnie za rękę. Poszliśmy do parku. Zadzwonił telefon Austina. Była to Caroline.
- No hej mistrzu, co tam? - powiedziała.
- Aaaa chodzimy sobie z Ally po parku, a u ciebie?
- Wiesz, trzeba jakiś nowy song wydać, fani się niecierpliwią - zaczeła.
- O, dzisiaj z Ally akurat napisaliśmy - odpowiedział.
- Dobra, to za jakieś trzy dni żeby była gotowa.
- Ok. Nara. - rozłączył się.
- Nie ładnie się tak szybko się rozłączać - skarciłam go.
- Nie ładnie tak przerywać ludziom kiedy są na randce - pocałował mnie.
- Czyli, jesteśmy na randce?
- Tak. - odpowiedział krótko.
Szliśmy tak jeszcze około półgodziny, ale zaczął padać deszcz, i musieliśmy wrócić do domu...
(Dwa tygodnie później, narrator)
- Powiesz mu - rzekła blondynka.
- Nie - odparła brunetka.
- Ally, ale on musi o tym widzieć.
Siostry Dawson siedziały właśnie na kanapie, w ich domu.
- Jeżeli ty tego nie zrobisz, to ja to zrobię - powiedziała i wyszła z domu.
- Kate, czekaj - Ally pobiegła za nią - powiem mu. Ale chodź ze mną - poprosiła ją.
- Oczywiście - blondynka przytuliła ją.
Doszły szybko do domu Austina. Akurat siedział z Perrie na kanapie i oglądali film.
- Perrie, chodźmy na spacer, a ich zostawmy razem - powiedziała Kate.
Ally popatrzyła się na nią z wyrzutem. Dziewiętnastolatki wyszły z domu. Brunetka usiadła obok chłopaka. Nie wiedziała jak zacząć.
- Bo wiesz.. Nie wiem jak ci to powiedzieć... - szepneła.
- Jesteś w ciąży? - zapytał blondyn.
Dziewczyna pokiwała tylko głową. Austin mocno ją przytulił, i pocałował w czoło.
piątek, 13 grudnia 2013
Rozdział 15
Dla mojej Klaudii K <3 <3 kc :*
(Ally)
Nie mam pojęcia, dlaczego mi się tak jakoś pogorszyło. To pewnie hormony. A może co innego...? Nie chcę o tym myśleć. Jestem strasznie słaba. Leżę właśnie w namiocie, jest przy mnie Austin.
- Jak się czujesz? - spytał. Bardzo się o mnie martwił.
- Źle - odparłam.
- Może pojedziemy już do domu?
- Nie, i tak zepsułam wam już obóz.
Do namiotu weszła Kate.
- Jak się czujesz? - zapytała.
- Źle - szepnęłam.
- Idą chmury, będzie burza, razem zdecydowaliśmy, że jedziemy do domu. Austin, spakuj namiot, a ty Ally, idź do auta, zaraz jak się spakujemy do przyjdziemy do ciebie i pojedziemy - oznajmiła i wyszła.
- Która godzina? - spytałam blondyna.
- 20.
Chłopak pomógł mi wyjść, i weszłam do samochodu. Widziałam przez szybę, że wieje silny wiatr, i Austin nie radzi sobie z tym namiotem. Z odsieczą przybiegł mu Harry, który pewnie kazał mu wracać do mnie. Siedemnastolatek szybko do mnie przybiegł.
- Przytul mnie - poprosiłam.
Spełnił moje życzenie. Trwaliśmy tak, dopóki nie przyszła reszta. Shane próbował odpalić samochód. Pojazd jak na złość nie chciał ruszyć.
- Cholera - zaklął cicho - nie mamy paliwa, do najbliższej stacji jest dwa kilmetry.
- Austin, boli mnie... - jęknełam.
Blondyn bez wahania powiedział:
- Zaraz wracam.
Chłopak wybiegł z auta. Jaki on jest kochany... Zaczął padać deszcz.
(Austin)
Nie zważałem na to, że jest deszcz i wiatr. Wziąłem tylko bluzę i pieniądze. Myślałem wyłącznie o Ally. Nigdy napewno nie zapomnę tego "Austin, boli mnie". Widziałem jak cierpiała. Po kilkuset metrach na chwilę się zatrzymałem. Wziąłem oddech, i zacząłem biec dalej. Biegłem, biegłem, biegłem, z każdą chwilą szybciej. Dla Ally. Nie mogłem znieść jak cierpi. Po dziesięciu minutach dobiegłem do stacji. Byłem bardzo mokry.
- Szybko, pełny karnister - krzyknąłem do gościa który nalewał paliwo, a sam pobiegłem do kasy.
Zapłaciłem, i wziąłem paliwo. Ciężko mi się teraz biegło. Jechało jakieś auto. Postanowiłem, że może ich zatrzymam, opowiem moją historię, może mnie wezmą. Ledwo wyciągnąłem rękę, zobaczyłem w aucie najpiękniejszą dziewczynę na świecie. Znaczy, Ally jest piękniejsza.
- Wsiadaj, napewno zmarzłeś - powiedziała z uśmiechem.
- Yyyy cześć dzięki - mruknąłem i wsiadłem.
- Skąd się tu znalazłeś? - spytała.
- Byłem z dziewczyną, jej siostrą, Kate i jej chłopakiem, i moją siostrą, Perrie i jej chłopakiem. Ally źle się poczuła teraz, mieliśmy jechać do domu, ale nie mieliśmy paliwa, Ally bolało, i wysiadłem i pobiegłem na stację.
- Awww to takie miłe - jękneła.
- Tak... A najgorsze jest to że ona chyba jest w... - powiedziałem.
- Nie cieszysz się?
- Cieszę, ale się równocześnie boję.
- Nie przejmuj się. Dzieci to sama radość - uśmiechneła się.
- Co ty możesz o tym wiedzieć? - odparłem chłodno.
- A dlatego, że sama mam dziecko - wskazła tylne siedzenie.
Spał tam mały chłopczyk, miał około roczek. Był taki słodki.
- Ile masz wogóle lat? - zapytałem.
- 20. Lucas był wpadką, i najpierw chciałam go usunąć, w końcu zerwałam dla niego naukę, ale potem tak jakoś... Sam zobaczysz - uśmiechneła się.
- Dzięki za podwózkę, jesteś miła, powodzenia z Lucasem, wysadź mnie już tu - odwzajemniłem gest.
Wymieniliśmy się jeszcze numerami (jakby coś). Dowiedziałem się, że ma na imię Maggie. Resztę drogi, około 20 metrów, dobiegłem. Chłopaki już na mnie czekali.
- Macie. Co z Ally? - spytałem podając karnister.
- Leży w aucie. Dziewczyny są przy niej - odparł Shane.
O mojej nowej znajomej, postanowiłem nikomu nie mówić. Usiadłem na siedzeniu w aucie. Ally położyła głowę na moich kolanach.
- Będzie dobrze - szenąłem i zacząłem jeździć ręką po jej włosach. Po kilku minutach zasneła. Byliśmy ju w drodze. Dochodziła 22. Ja sam ze znużenia, zamknąłem oczy.
(Ally)
Nie mam pojęcia, dlaczego mi się tak jakoś pogorszyło. To pewnie hormony. A może co innego...? Nie chcę o tym myśleć. Jestem strasznie słaba. Leżę właśnie w namiocie, jest przy mnie Austin.
- Jak się czujesz? - spytał. Bardzo się o mnie martwił.
- Źle - odparłam.
- Może pojedziemy już do domu?
- Nie, i tak zepsułam wam już obóz.
Do namiotu weszła Kate.
- Jak się czujesz? - zapytała.
- Źle - szepnęłam.
- Idą chmury, będzie burza, razem zdecydowaliśmy, że jedziemy do domu. Austin, spakuj namiot, a ty Ally, idź do auta, zaraz jak się spakujemy do przyjdziemy do ciebie i pojedziemy - oznajmiła i wyszła.
- Która godzina? - spytałam blondyna.
- 20.
Chłopak pomógł mi wyjść, i weszłam do samochodu. Widziałam przez szybę, że wieje silny wiatr, i Austin nie radzi sobie z tym namiotem. Z odsieczą przybiegł mu Harry, który pewnie kazał mu wracać do mnie. Siedemnastolatek szybko do mnie przybiegł.
- Przytul mnie - poprosiłam.
Spełnił moje życzenie. Trwaliśmy tak, dopóki nie przyszła reszta. Shane próbował odpalić samochód. Pojazd jak na złość nie chciał ruszyć.
- Cholera - zaklął cicho - nie mamy paliwa, do najbliższej stacji jest dwa kilmetry.
- Austin, boli mnie... - jęknełam.
Blondyn bez wahania powiedział:
- Zaraz wracam.
Chłopak wybiegł z auta. Jaki on jest kochany... Zaczął padać deszcz.
(Austin)
Nie zważałem na to, że jest deszcz i wiatr. Wziąłem tylko bluzę i pieniądze. Myślałem wyłącznie o Ally. Nigdy napewno nie zapomnę tego "Austin, boli mnie". Widziałem jak cierpiała. Po kilkuset metrach na chwilę się zatrzymałem. Wziąłem oddech, i zacząłem biec dalej. Biegłem, biegłem, biegłem, z każdą chwilą szybciej. Dla Ally. Nie mogłem znieść jak cierpi. Po dziesięciu minutach dobiegłem do stacji. Byłem bardzo mokry.
- Szybko, pełny karnister - krzyknąłem do gościa który nalewał paliwo, a sam pobiegłem do kasy.
Zapłaciłem, i wziąłem paliwo. Ciężko mi się teraz biegło. Jechało jakieś auto. Postanowiłem, że może ich zatrzymam, opowiem moją historię, może mnie wezmą. Ledwo wyciągnąłem rękę, zobaczyłem w aucie najpiękniejszą dziewczynę na świecie. Znaczy, Ally jest piękniejsza.
- Wsiadaj, napewno zmarzłeś - powiedziała z uśmiechem.
- Yyyy cześć dzięki - mruknąłem i wsiadłem.
- Skąd się tu znalazłeś? - spytała.
- Byłem z dziewczyną, jej siostrą, Kate i jej chłopakiem, i moją siostrą, Perrie i jej chłopakiem. Ally źle się poczuła teraz, mieliśmy jechać do domu, ale nie mieliśmy paliwa, Ally bolało, i wysiadłem i pobiegłem na stację.
- Awww to takie miłe - jękneła.
- Tak... A najgorsze jest to że ona chyba jest w... - powiedziałem.
- Nie cieszysz się?
- Cieszę, ale się równocześnie boję.
- Nie przejmuj się. Dzieci to sama radość - uśmiechneła się.
- Co ty możesz o tym wiedzieć? - odparłem chłodno.
- A dlatego, że sama mam dziecko - wskazła tylne siedzenie.
Spał tam mały chłopczyk, miał około roczek. Był taki słodki.
- Ile masz wogóle lat? - zapytałem.
- 20. Lucas był wpadką, i najpierw chciałam go usunąć, w końcu zerwałam dla niego naukę, ale potem tak jakoś... Sam zobaczysz - uśmiechneła się.
- Dzięki za podwózkę, jesteś miła, powodzenia z Lucasem, wysadź mnie już tu - odwzajemniłem gest.
Wymieniliśmy się jeszcze numerami (jakby coś). Dowiedziałem się, że ma na imię Maggie. Resztę drogi, około 20 metrów, dobiegłem. Chłopaki już na mnie czekali.
- Macie. Co z Ally? - spytałem podając karnister.
- Leży w aucie. Dziewczyny są przy niej - odparł Shane.
O mojej nowej znajomej, postanowiłem nikomu nie mówić. Usiadłem na siedzeniu w aucie. Ally położyła głowę na moich kolanach.
- Będzie dobrze - szenąłem i zacząłem jeździć ręką po jej włosach. Po kilku minutach zasneła. Byliśmy ju w drodze. Dochodziła 22. Ja sam ze znużenia, zamknąłem oczy.
czwartek, 12 grudnia 2013
Rozdział 14
Dla Oliwii P :* kc <3
(Austin)
Dziewczyna zamiast odpowiedzi, przytuliła się do mnie. Trwaliśmy tak w milczeniu kilka minut.
- Wracamy? - zapytała Ally.
- Wracamy - odparłem z uśmiechem.
Po pięciu minutach wróciliśmy do obozowiska. Reszta rozpalała ognisko.
- Przynieś mi bluze, misiu - powiedziała Ally.
- Musze? - jęknąłem, ale zmieniłem zdanie, gdy zobaczyłem minę dziewczyny.
Wszedłem do namiotu. Wziąłem torbę dziewczyny, i zacząłem ją przeszukiwać. Matko, ile ona wzieła tych ciuchów? W końcu znalazłem bluzę. Przybiegłem do towarzystwa i podałem dziewczynie ubranie.
- Austin, zagraj coś, wziąłeś chyba gitarę? - poprosiła Kate.
- No dobra - zgodziłem się.
Wziąłem gitarę i zacząłem grać, a reszta śpiewać. Siedzieliśmy do wypalenia ogniska, czyli chyba do 2. Ally mocno zmarzła.
- P p p przykryj m m m mnie - wyjąkała w namiocie.
- Masz - oddałem jej swój koc - może pojedziemy do domu?
- N n nie - powiedziała. - nie zimno ci?
- Śpij już - odpowiedziałem i pocałowałem ją w czoło.
Obudziłem się. Spojrzałem na telefon. Była 10. Ally jeszcze spała. Pocałowałem ją w policzek i cicho wyszedłem z namiotu. Wszyscy jeszcze spali. W celu orzeźwienia, wszedłem do jeziora. Tym razem powoli. Woda była zimna, mimo że na polu jest około 25 stopni. Szybko się rozgrzałem. Z namiotu wyszli Kate i Shane.
- Gdzie Ally? - spytała Kate.
- Utopiłem ją - uśmiechnąłem się.
- COO KURWA?! - przestraszyła się. Brunet złapał ją za nadgarstek.
- Żartuję - podniosłem ręce - Ally śpi. W nocy strasznie było jej zimno.
- Ufff - odetchneła.
- Co wy się tu tak drzecie? - powiedział Harry wychodząc z namiotu. Za nim wywlokła się moja siostra.
- A nic, nic - powiedziała blondynka.
Wyszedłem z wody. Cichutko wszedłem do namiotu i wziąłem ręcznik. Rozłożyłem się na trawie. Chłopaki w tym czasie się kąpali, a dziewczyny rozmawiały. W południe, było już ponad 30 stopni. Z namiotu wyszła Ally.
- No hej śpiąca królewno, co tak długo spałaś? - spytałem.
- Chrapałeś całą noc! - popatrzyła się na mnie wilkiem.
- Przepraszam - przytuliłem ją.
Poszedłem się ubrać, a Ally poszła rozmawiać z dziewczynami.
(Ally)
Było strasznie gorąco. Poszłam rozmawiać z Perrie i z Kate. Blondynka opowiadała właśnie rudowłosej o jakiejś parze ich znajomych. Znaczy, bardzo dalekich znajomych.
- Ey, co na śniadanie? - zapytał Harry wychodząc z wody.
- Właśnie - dołączył się Austin.
- Co upolujecie - uśmiechneła się Perrie.
- Ruszaj dupę Shane, ty Austin też, jedziemy do Lidla - zdecydował Harry.
- To jest bardzo dobry pomysł - uśmiechnął się blondynek.
Pojechali. My za ten czas, zaczełyśmy sprzątać po wczorajszym ognisku. Przyjechali po poand pół godziny, z pięcioma siatkami żarcia.
- Jezu - jękneła Kate - to miał być obóz surviwalowy....
- Trudno - odparł Shane - zrób jakieś kanapki - poprosił.
Oczywiście musiałyśmy im zrobić śniadanie (o 13). Szybko wszystko zjedli. Chyba serio byli głodni. Potem nie mieliśmy nic do roboty, i opalaliśmy się.
- Ey, zagrajmy w butelkę! - zaproponował Austin.
Wszyscy uznaliśmy, że to dobry pomysł. Usiedliśmy w kółku w naszym namiocie. Ledwo się zmieściliśmy. Najpierw kręciła Kate. Wypadło na mnie.
- Pytanie - wybrałam.
- Hmmm - pomyślała - za co kochasz Austina?
- Za wszystko - odparłam.
- Ale konkretnie.
- Za wszystko. Za jego poczucie humoru. Za jego piękny głos. Za to, że mnie kocha, mimo że wcześniej byliśmy wrogami. Jak sama ci powiedziałam, za wszystko - popatrzyłam się czułym wzrokiem na blondaska.
- Ja też cię kocham - powiedział.
- Awwww - mruknęły dziewczyny.
Teraz ja kręciłam. Wypadło na Perrie.
- Wyzwanie - zdecydowała po chwili zastanowienia.
- Idź do sąsiedniego obozowiska, i pożycz trochę prądu, bo nie możesz wytrzymać bez Facebooka - powiedziałam z błyskiem w oczach.
Dziewczyna wyszła z namiotu, i skierowała się w stronę naszych"sąsiadów". Wróciła po około pięciu minutach, głośno się śmiejąc.
- Był taki stary dziadek, i taka stara baba. No i idę do nich - zaczeła po tym, jak się uspokoiła - no i proszę o ten prąd. No a ten dziadek: "wiesz, pożyczylibyśmy ci, ale nie mamy". A ta babka mówi: "Zenek, jak nie mamy, przecież jest prąd, pod domem, a do tego Facebóga, tylko do kościoła trzeba pójść" i się tak na mnie dziwnie popatrzyła - powiedziała, śmiejąc się.
My też zaczeliśmy się śmiać. Rudowłosa zakręciła butelką. Wypadło na Shane'a.
- Wyzwanie.
- Zrób malinkę, dowolnej osobie stąd - zadała zadanie.
Brunet oczywiście wybrał Kate. Podszedł do dziewczyny i "wssał" się w policzek blondynki. Dziewczynie został oczywiście ślad, ale mały.
Graliśmy tak jeszcze do wieczora. Nawet nie zauważyliśmy, jak ten czas szybko minął.
- Idźcie rozpalcie ognisko - poprosiłam chłopaków.
Nagle zrobiło mi się słabo. Dziewczyny podeszły do mnie.
- Ally, wszystko w porządku? - spytała moja siostra.
- Hm, tak, wszystko gra - odparła.
Zakręciło mi się w głowie, i zrobiło mi się nie dobrze.
(Kate)
Powoli wiedziałam, co jest Ally. Znaczy, nie trudno było się domyślić. Podeszłam do Austina.
- Jeżeli moja siostra jest w...- nie przeszło mi to przez gardło - to nie żyjesz.
- Ale co? Co się stało? - ten jak zwykle nie wydarzony.
- Ally może być z tobą w ciąży matole - warknełam.
Shane złapał mnie jak zawsze za nadgarstek.W oczach blondyna oczach przerażenie, i równocześnie radość.
- Dobra Austin, przepraszam, lubię cię, ale moją siostrę kocham, i nie chcę żeby stało jej się coś złego - powiedziałam spokojniej do chłopaka.
- Rozumiem - uśmiechnął się.
Przyszła do nas Ally. Austin przybiegł do niej.
- Co się dzieje? - zapytał.
- Nie, nic, wszystko gra - nieudolnie się uśmiechneła.
- Zawsze będę z tobą - zapewnił ją.
Przepraszam, że taki nudny ten rozdział. Następny może będzie lepszy ;D A co do tego wyzwania Perrie, nie miałam pomysłu ;d Komentujcie :)
(Austin)
Dziewczyna zamiast odpowiedzi, przytuliła się do mnie. Trwaliśmy tak w milczeniu kilka minut.
- Wracamy? - zapytała Ally.
- Wracamy - odparłem z uśmiechem.
Po pięciu minutach wróciliśmy do obozowiska. Reszta rozpalała ognisko.
- Przynieś mi bluze, misiu - powiedziała Ally.
- Musze? - jęknąłem, ale zmieniłem zdanie, gdy zobaczyłem minę dziewczyny.
Wszedłem do namiotu. Wziąłem torbę dziewczyny, i zacząłem ją przeszukiwać. Matko, ile ona wzieła tych ciuchów? W końcu znalazłem bluzę. Przybiegłem do towarzystwa i podałem dziewczynie ubranie.
- Austin, zagraj coś, wziąłeś chyba gitarę? - poprosiła Kate.
- No dobra - zgodziłem się.
Wziąłem gitarę i zacząłem grać, a reszta śpiewać. Siedzieliśmy do wypalenia ogniska, czyli chyba do 2. Ally mocno zmarzła.
- P p p przykryj m m m mnie - wyjąkała w namiocie.
- Masz - oddałem jej swój koc - może pojedziemy do domu?
- N n nie - powiedziała. - nie zimno ci?
- Śpij już - odpowiedziałem i pocałowałem ją w czoło.
Obudziłem się. Spojrzałem na telefon. Była 10. Ally jeszcze spała. Pocałowałem ją w policzek i cicho wyszedłem z namiotu. Wszyscy jeszcze spali. W celu orzeźwienia, wszedłem do jeziora. Tym razem powoli. Woda była zimna, mimo że na polu jest około 25 stopni. Szybko się rozgrzałem. Z namiotu wyszli Kate i Shane.
- Gdzie Ally? - spytała Kate.
- Utopiłem ją - uśmiechnąłem się.
- COO KURWA?! - przestraszyła się. Brunet złapał ją za nadgarstek.
- Żartuję - podniosłem ręce - Ally śpi. W nocy strasznie było jej zimno.
- Ufff - odetchneła.
- Co wy się tu tak drzecie? - powiedział Harry wychodząc z namiotu. Za nim wywlokła się moja siostra.
- A nic, nic - powiedziała blondynka.
Wyszedłem z wody. Cichutko wszedłem do namiotu i wziąłem ręcznik. Rozłożyłem się na trawie. Chłopaki w tym czasie się kąpali, a dziewczyny rozmawiały. W południe, było już ponad 30 stopni. Z namiotu wyszła Ally.
- No hej śpiąca królewno, co tak długo spałaś? - spytałem.
- Chrapałeś całą noc! - popatrzyła się na mnie wilkiem.
- Przepraszam - przytuliłem ją.
Poszedłem się ubrać, a Ally poszła rozmawiać z dziewczynami.
(Ally)
Było strasznie gorąco. Poszłam rozmawiać z Perrie i z Kate. Blondynka opowiadała właśnie rudowłosej o jakiejś parze ich znajomych. Znaczy, bardzo dalekich znajomych.
- Ey, co na śniadanie? - zapytał Harry wychodząc z wody.
- Właśnie - dołączył się Austin.
- Co upolujecie - uśmiechneła się Perrie.
- Ruszaj dupę Shane, ty Austin też, jedziemy do Lidla - zdecydował Harry.
- To jest bardzo dobry pomysł - uśmiechnął się blondynek.
Pojechali. My za ten czas, zaczełyśmy sprzątać po wczorajszym ognisku. Przyjechali po poand pół godziny, z pięcioma siatkami żarcia.
- Jezu - jękneła Kate - to miał być obóz surviwalowy....
- Trudno - odparł Shane - zrób jakieś kanapki - poprosił.
Oczywiście musiałyśmy im zrobić śniadanie (o 13). Szybko wszystko zjedli. Chyba serio byli głodni. Potem nie mieliśmy nic do roboty, i opalaliśmy się.
- Ey, zagrajmy w butelkę! - zaproponował Austin.
Wszyscy uznaliśmy, że to dobry pomysł. Usiedliśmy w kółku w naszym namiocie. Ledwo się zmieściliśmy. Najpierw kręciła Kate. Wypadło na mnie.
- Pytanie - wybrałam.
- Hmmm - pomyślała - za co kochasz Austina?
- Za wszystko - odparłam.
- Ale konkretnie.
- Za wszystko. Za jego poczucie humoru. Za jego piękny głos. Za to, że mnie kocha, mimo że wcześniej byliśmy wrogami. Jak sama ci powiedziałam, za wszystko - popatrzyłam się czułym wzrokiem na blondaska.
- Ja też cię kocham - powiedział.
- Awwww - mruknęły dziewczyny.
Teraz ja kręciłam. Wypadło na Perrie.
- Wyzwanie - zdecydowała po chwili zastanowienia.
- Idź do sąsiedniego obozowiska, i pożycz trochę prądu, bo nie możesz wytrzymać bez Facebooka - powiedziałam z błyskiem w oczach.
Dziewczyna wyszła z namiotu, i skierowała się w stronę naszych"sąsiadów". Wróciła po około pięciu minutach, głośno się śmiejąc.
- Był taki stary dziadek, i taka stara baba. No i idę do nich - zaczeła po tym, jak się uspokoiła - no i proszę o ten prąd. No a ten dziadek: "wiesz, pożyczylibyśmy ci, ale nie mamy". A ta babka mówi: "Zenek, jak nie mamy, przecież jest prąd, pod domem, a do tego Facebóga, tylko do kościoła trzeba pójść" i się tak na mnie dziwnie popatrzyła - powiedziała, śmiejąc się.
My też zaczeliśmy się śmiać. Rudowłosa zakręciła butelką. Wypadło na Shane'a.
- Wyzwanie.
- Zrób malinkę, dowolnej osobie stąd - zadała zadanie.
Brunet oczywiście wybrał Kate. Podszedł do dziewczyny i "wssał" się w policzek blondynki. Dziewczynie został oczywiście ślad, ale mały.
Graliśmy tak jeszcze do wieczora. Nawet nie zauważyliśmy, jak ten czas szybko minął.
- Idźcie rozpalcie ognisko - poprosiłam chłopaków.
Nagle zrobiło mi się słabo. Dziewczyny podeszły do mnie.
- Ally, wszystko w porządku? - spytała moja siostra.
- Hm, tak, wszystko gra - odparła.
Zakręciło mi się w głowie, i zrobiło mi się nie dobrze.
(Kate)
Powoli wiedziałam, co jest Ally. Znaczy, nie trudno było się domyślić. Podeszłam do Austina.
- Jeżeli moja siostra jest w...- nie przeszło mi to przez gardło - to nie żyjesz.
- Ale co? Co się stało? - ten jak zwykle nie wydarzony.
- Ally może być z tobą w ciąży matole - warknełam.
Shane złapał mnie jak zawsze za nadgarstek.W oczach blondyna oczach przerażenie, i równocześnie radość.
- Dobra Austin, przepraszam, lubię cię, ale moją siostrę kocham, i nie chcę żeby stało jej się coś złego - powiedziałam spokojniej do chłopaka.
- Rozumiem - uśmiechnął się.
Przyszła do nas Ally. Austin przybiegł do niej.
- Co się dzieje? - zapytał.
- Nie, nic, wszystko gra - nieudolnie się uśmiechneła.
- Zawsze będę z tobą - zapewnił ją.
Przepraszam, że taki nudny ten rozdział. Następny może będzie lepszy ;D A co do tego wyzwania Perrie, nie miałam pomysłu ;d Komentujcie :)
wtorek, 10 grudnia 2013
Rozdział 13
(Ally)
Obudziłam się w ramionach Austina. Rozejrzałam się. Byliśmy w jakimś luksusowym hotelu. Pamiętam, że każdy wczoraj wypiliśmy za dużo... Wyślizgnełam mu się z ramion. Na telefonie zobaczyłam godzinę. 11. I 10 nie odebranych połączeń od Kate. Założyłam szlafrok, który leżał na półce i wyszłam z pokoju. Pod drzwiami naszego pokoju leżeli razem... Taylor Switf i Harry Styles! Zdziwiło mnie to, bo kiedyś razem chodzili, ale Hazz z nią zerwał i obrażał... No nie ważne. Szłam dalej korytarzem hotelowym. Po 10 metrach zobaczyłam śpiącego Liama. Jakieś nastolatki ściągały sobie bluzki i robiły sobie z nim zdjęcia, że niby z nim spały... Dzikusy... Wróciłam do pokoju. Skacowany Austin siedział na łóżku.
- Gdzie byłaś? Martwiłem się - powiedział.
- Byłam się przejść...- odrzekłam - ale wiesz że jedziemy dzisiaj z Kate nad jezioro?
- O kurna - spojrzał na telefon - 8 nieodebranych od Perrie, 4 od Harry'ego.
Ubraliśmy i umyliśmy się. Zeszliśmy na śniadanie. Przy stole siedziało już 1D i Taylor Swift. Wszyscy byli mega skacowani. Co jakiś czas podchodzili fani. Dosiedliśmy się do nich.
- Cześć, jak tam? - spytał Lou.
- Dobrze, a u was? - odpowiedziałam.
- Spałem z Taylor - rzekł Harry.
- Nastolatki robiły sobie ze mną zdjęcia -spowiadał się Liam.
- Nie byłem aż tak pijany jak wy... -odrzekł Niall.
- Taaaa, debilu, chciałeś zechlać jabłko z mojego iPhona! -oświecił go Malik.
- Oj, sorry - powiedział Niall.
- A ty co robiłeś Zayn, jeśli można wiedzieć? - spytał Austin.
- Wstydzę się...
- Dawaj, to zostanie między nami - powiedziałam.
- No dobra.... Oglądałem polską Familiadę i się śmiałem.... - przyznał się cały czerwony.
- A ja - zaczął Louis - obsypałem się brokatem i powiedziałem że jestem Edwardem ze Zmierzchu - uśmiechnął się.
Zaczeliśmy się z Austinem śmiać.
- A wy, co robiliście się? - spytał Niall.
- Yyyy my... Oglądaliśmy Familiadę z Zaynem - wybrnął Austin.
- Tak? Myślałem że oglądałem sam....- powiedział muzułmanin.
- Nieee, nie pamiętasz, jak się śmialiśmy z sucharów? - zapytałam.
- Aaaa, no tak - miał bardzo dużego kaca.
- A kto zapłaci za hotel? - spytałam.
- My, a wy niczym się nie przejmujcie - odpowiedział Harry i uśmiechnął się.
- Dzięki chłopaki - powiedział Austin.
Zjedliśmy śniadanie, wzieliśmy numery chłopców i pobiegliśmy do domu. Blondyn odprowadził mnie do domu i pobiegł do siebie się spakować i przebrać. Czekała już na mnie rozwcieczona Kate z Shanem który ją uspokajał i Perrie z Harrym.
- Gdzie wy kurwa byliście!? Mieliście wrócić wczoraj! - krzykneła. Brunet złapał ją za nadgarstek.
- No, na koncercie, potem Louis nas zaprosił do klubu, wypiliśmy trochę... - zaczełam wyliczać.
- Dobra, nie kończ! W twoim wieku... Wiesz co? - nadal była zła.
- Gdzie Austin? - spytała Perrie.
- Poszedł się spakować, ja się spakowałam wczoraj.
- No to masz szczęście - warkneła blondynka.
Pobiegłam na górę wziąść torbę. Kiedy zeszłam, Austin już był w moim domu. Wpakowaliśmy się w szóstkę do dużego samochodu ojca. Prowdził Shane, obok siedziała zła Kate, z tyłu Harry i Perrie, a na dwóch siedzeniach z tyłu ja z Austinem.
- A tak wogóle, to gdzie my będziemy mieszkać? - zapytała ruda.
- W namiotach - Shane uśmiechnął się do dziewczyny.
- A nie zmarzniemy? - spytałam.
- Jest lato debilko - powiedziała Kate.
- Sama jesteś debilką - odpowiedziałam.
- PRZESTAŃCIE! - krzyknął Shane i się zatrzymał się na poboczu.- Pogódźcie się. Jeszcze nigdy nie miałyście takich stosunków.
Siostra popatrzyła się na mnie. Podałam jej rękę i powiedziałam:
- Przepraszam.
- Nie, to ja przepraszam.
- No i git. - rzekł brunet i ruszyliśmy.
Przez całą drogę potem, Harry opowiadał swoje suchary. Tak się jak sucho zrobiło... Po godzinie dojechaliśmy. Mi i Austinowi przypadł czerwony namiot, Kate i Shane'owi niebieski, a Perrie i Harry'emu żółty. Shane i Harry szybko rozłożyły namioty, tylko mój Austinek się z nim siłował. Postanowiłam że mu pomogę.
- Daj - powiedziałam.
- Dam radę - bąknął.
- No właśnie widzę jak dajesz radę - odparłam i pomogłam chłopakowi.
Po dziesięciu minutach udało nam się. Dochodziła 16.
- No to co, kąpiemy się? - spytał Austin, wziął rozbieg, i wskoczył do jeziora.
Po dwóch minutach nadal się nie wynurzał. Zaczełam krzyczeć. Shane i Harry wskoczyli do wody, w celu ratowania go. Po chwili wypłyneli na powierzchnię, ciągnąć Austina za ręce. Chłopak był nie przytomny. Zaczełam go reanimować. Po minucie zaczął kaszleć i wypluwać wodę.
- Ty cioto, wiesz jak się przestraszyłam - krzyknełam na chłopaka i "fochnełam" się.
- Ej, nie fochaj się - chłopak przytulił mnie.
- Dobra - pocałowałam chłopaka.
Rozeszło się zbiorowe "awwwww" w wykonaniu dziewczyn. Resztę czasu ja i Austin siedzieliśmy nad brzegiem jeziora, a reszta się kąpała.
(Austin)
Objąłem dziewczynę ramieniem. Nagle wpadłem na pomysł.
- Zaraz przyjdę - powiedziałem do dziewczyny.
Wróciłem do niej po okołu dziesięciu minutach. Zaczynało się ściemniać. Wziąłem ją za rękę.
- Gdzie idziemy? - zapytała dziewczyna.
- Niespodzianka - odpowiedziałem.
Zoprowadziłem ją na inną plażę nad jeziorem. Wyjąłem gitarę i zacząłem grać i śpiewać "Story of my life". Gdy kończyłem, Ally się wzruszuła.
- To... Było piękne, dziękuję - pocałowała mnie.
- Nie, to ja dziękuję, zmieniłaś moje życie - szepnął - nie, ty nim jesteś.
Dziewczyna zaczeła płakać. Przytuliłem ją.
- Kocham cię - powiedziałem.
Obudziłam się w ramionach Austina. Rozejrzałam się. Byliśmy w jakimś luksusowym hotelu. Pamiętam, że każdy wczoraj wypiliśmy za dużo... Wyślizgnełam mu się z ramion. Na telefonie zobaczyłam godzinę. 11. I 10 nie odebranych połączeń od Kate. Założyłam szlafrok, który leżał na półce i wyszłam z pokoju. Pod drzwiami naszego pokoju leżeli razem... Taylor Switf i Harry Styles! Zdziwiło mnie to, bo kiedyś razem chodzili, ale Hazz z nią zerwał i obrażał... No nie ważne. Szłam dalej korytarzem hotelowym. Po 10 metrach zobaczyłam śpiącego Liama. Jakieś nastolatki ściągały sobie bluzki i robiły sobie z nim zdjęcia, że niby z nim spały... Dzikusy... Wróciłam do pokoju. Skacowany Austin siedział na łóżku.
- Gdzie byłaś? Martwiłem się - powiedział.
- Byłam się przejść...- odrzekłam - ale wiesz że jedziemy dzisiaj z Kate nad jezioro?
- O kurna - spojrzał na telefon - 8 nieodebranych od Perrie, 4 od Harry'ego.
Ubraliśmy i umyliśmy się. Zeszliśmy na śniadanie. Przy stole siedziało już 1D i Taylor Swift. Wszyscy byli mega skacowani. Co jakiś czas podchodzili fani. Dosiedliśmy się do nich.
- Cześć, jak tam? - spytał Lou.
- Dobrze, a u was? - odpowiedziałam.
- Spałem z Taylor - rzekł Harry.
- Nastolatki robiły sobie ze mną zdjęcia -spowiadał się Liam.
- Nie byłem aż tak pijany jak wy... -odrzekł Niall.
- Taaaa, debilu, chciałeś zechlać jabłko z mojego iPhona! -oświecił go Malik.
- Oj, sorry - powiedział Niall.
- A ty co robiłeś Zayn, jeśli można wiedzieć? - spytał Austin.
- Wstydzę się...
- Dawaj, to zostanie między nami - powiedziałam.
- No dobra.... Oglądałem polską Familiadę i się śmiałem.... - przyznał się cały czerwony.
- A ja - zaczął Louis - obsypałem się brokatem i powiedziałem że jestem Edwardem ze Zmierzchu - uśmiechnął się.
Zaczeliśmy się z Austinem śmiać.
- A wy, co robiliście się? - spytał Niall.
- Yyyy my... Oglądaliśmy Familiadę z Zaynem - wybrnął Austin.
- Tak? Myślałem że oglądałem sam....- powiedział muzułmanin.
- Nieee, nie pamiętasz, jak się śmialiśmy z sucharów? - zapytałam.
- Aaaa, no tak - miał bardzo dużego kaca.
- A kto zapłaci za hotel? - spytałam.
- My, a wy niczym się nie przejmujcie - odpowiedział Harry i uśmiechnął się.
- Dzięki chłopaki - powiedział Austin.
Zjedliśmy śniadanie, wzieliśmy numery chłopców i pobiegliśmy do domu. Blondyn odprowadził mnie do domu i pobiegł do siebie się spakować i przebrać. Czekała już na mnie rozwcieczona Kate z Shanem który ją uspokajał i Perrie z Harrym.
- Gdzie wy kurwa byliście!? Mieliście wrócić wczoraj! - krzykneła. Brunet złapał ją za nadgarstek.
- No, na koncercie, potem Louis nas zaprosił do klubu, wypiliśmy trochę... - zaczełam wyliczać.
- Dobra, nie kończ! W twoim wieku... Wiesz co? - nadal była zła.
- Gdzie Austin? - spytała Perrie.
- Poszedł się spakować, ja się spakowałam wczoraj.
- No to masz szczęście - warkneła blondynka.
Pobiegłam na górę wziąść torbę. Kiedy zeszłam, Austin już był w moim domu. Wpakowaliśmy się w szóstkę do dużego samochodu ojca. Prowdził Shane, obok siedziała zła Kate, z tyłu Harry i Perrie, a na dwóch siedzeniach z tyłu ja z Austinem.
- A tak wogóle, to gdzie my będziemy mieszkać? - zapytała ruda.
- W namiotach - Shane uśmiechnął się do dziewczyny.
- A nie zmarzniemy? - spytałam.
- Jest lato debilko - powiedziała Kate.
- Sama jesteś debilką - odpowiedziałam.
- PRZESTAŃCIE! - krzyknął Shane i się zatrzymał się na poboczu.- Pogódźcie się. Jeszcze nigdy nie miałyście takich stosunków.
Siostra popatrzyła się na mnie. Podałam jej rękę i powiedziałam:
- Przepraszam.
- Nie, to ja przepraszam.
- No i git. - rzekł brunet i ruszyliśmy.
Przez całą drogę potem, Harry opowiadał swoje suchary. Tak się jak sucho zrobiło... Po godzinie dojechaliśmy. Mi i Austinowi przypadł czerwony namiot, Kate i Shane'owi niebieski, a Perrie i Harry'emu żółty. Shane i Harry szybko rozłożyły namioty, tylko mój Austinek się z nim siłował. Postanowiłam że mu pomogę.
- Daj - powiedziałam.
- Dam radę - bąknął.
- No właśnie widzę jak dajesz radę - odparłam i pomogłam chłopakowi.
Po dziesięciu minutach udało nam się. Dochodziła 16.
- No to co, kąpiemy się? - spytał Austin, wziął rozbieg, i wskoczył do jeziora.
Po dwóch minutach nadal się nie wynurzał. Zaczełam krzyczeć. Shane i Harry wskoczyli do wody, w celu ratowania go. Po chwili wypłyneli na powierzchnię, ciągnąć Austina za ręce. Chłopak był nie przytomny. Zaczełam go reanimować. Po minucie zaczął kaszleć i wypluwać wodę.
- Ty cioto, wiesz jak się przestraszyłam - krzyknełam na chłopaka i "fochnełam" się.
- Ej, nie fochaj się - chłopak przytulił mnie.
- Dobra - pocałowałam chłopaka.
Rozeszło się zbiorowe "awwwww" w wykonaniu dziewczyn. Resztę czasu ja i Austin siedzieliśmy nad brzegiem jeziora, a reszta się kąpała.
(Austin)
Objąłem dziewczynę ramieniem. Nagle wpadłem na pomysł.
- Zaraz przyjdę - powiedziałem do dziewczyny.
Wróciłem do niej po okołu dziesięciu minutach. Zaczynało się ściemniać. Wziąłem ją za rękę.
- Gdzie idziemy? - zapytała dziewczyna.
- Niespodzianka - odpowiedziałem.
Zoprowadziłem ją na inną plażę nad jeziorem. Wyjąłem gitarę i zacząłem grać i śpiewać "Story of my life". Gdy kończyłem, Ally się wzruszuła.
- To... Było piękne, dziękuję - pocałowała mnie.
- Nie, to ja dziękuję, zmieniłaś moje życie - szepnął - nie, ty nim jesteś.
Dziewczyna zaczeła płakać. Przytuliłem ją.
- Kocham cię - powiedziałem.
poniedziałek, 9 grudnia 2013
Rozdział 12
(Narrator)
Nadszedł dzień wyjścia ze szpitala Austina. Razem z Ally jechali samochodem z jego ojcem, udawając słuchają jakiejś nudnej anegdoty mężczyzny. Na szczęście dojechali do domu chłopaka. Tam, czekała już na niego z utęsknieniem matka.
- Jezu synu, witaj w domu - uściskała kobieta Austina.
- Tak mamo, też się cieszę - również ją przytulił, w głębi duszy mocno tęsknił za rodziną, jest bardzo z nią zżyty.
- Cześć braciszku - podeszła Perrie do brata.
- Hej wiedźmo - powiedział z sarkazmem i uśmiechnął się.
Rudowłosa szturchneła go lekko w ramię. Blondyn wziął swoją torbę ze szpitala do ręki i złapał swoją dziewczynę za rękę i pobiegł z nią na górę.
- Dawno mnie tu nie było - uśmiechnął się i usiadł na łóżku
- No, z jakieś dwa i pół miesiąca - odparła dziewczyna i usiadła obok chłopaka.
Popatrzyli sobie głęboko w oczy.
- Mam ochotę popływać - powiedział blondyn i uśmiechnął się.
- Nie, Austin, tylko nie to - jękneła Ally.
Ale chłopak nie słuchał jej. Spakował torbę z rzeczami na basen i wziął dziewczynę ręce. Na początku mu się wyrywała, ale zrozumiała że on jej nie puści.
- Ale ja nie mam rzeczy do pływania...- próbowała się tłumaczyć.
- Dlatego idziemy do ciebie - znów uśmiechnął się.
Wtedy zadzwonił telefon Austina. Chłopak puścił Ally i spojrzał na wyświetlacz. Był to jego menagerka, Caroline.
- Hej mistrzu, słyszałam że miałeś wypadek! - powiedziała Caroline.
- Tak, to prawda - odrzekł chłopak -Ale już lepiej.
- To dobrze, grasz jutro koncert.
- Ale gdzie? - chłopak był lekko zdziwiony.
- W Londynie, na Wembley, po tobie zagra One Direction, zapewne ich poznasz.
- Ale super, Ally jest ich fanką - powiedział siedemnastolatek i popatrzył na Ally, która nie wiedziała o co chodzi.
Chłopak rozłączył się i opowiedział brunetce o czym rozmawiał z przyjaciółką. Dziewczyna była wniebowzięta.
- Jeju, mogę jechać tam z tobą? - prosiła go.
- No dobra, ale idziemy na basen - Austin uśmiechnął się.
- Ok. - powiedziała Ally.
Udali się do domu dziewczyny. Wyjątkowo nie było w nim nikogo. Poszli z blondynem do jej pokoju.
- Austin, możesz wyjść, chcę ubrać strój kąpielowy - poprosiła go.
- Oj weź, i tak cie już widziałem - uśmiechnął się chłopak.
- Austin... - brunetka popatrzyła się na niego prosząco.
- No dobraa.
Dziewczyna szybko się przebrała i spakowała torbę na basen. Wyszła z pokoju i wzieła Austina za rękę. Pływalnia była dość blisko więc szybko doszli. Rozłożyli się na trawie. Nagle ktoś zaczaił się na nich od tyłu...
- Aaaaa - krzykneła Ally.
Austin odwrócił się i zobaczył twarz... uśmiechniętej Caroline. Udało mu się szybko uspokoić brunetkę.
- To jest Ally? - spytał menagerka.
- We własnej osobie - dziewczyna się lekko uśmiechneła się.
- Miło mi cię poznać - osiemnastolatka uścisnął rękę dziewczyny - jak długo jesteście razem? - spytała.
- Spikneliśmy się ze sobą kilka dni przed moim wypadkiem. - powiedział blondyn.
- To ciekawie - odrzekła Coroline.
Dziewczyna dosiadł się do pary i rozmawiali. Po jakimś czasie Ally szepneła do Austina:
- Boli mnie brzuch. Chodźmy do domu.
- Jeżeli chcesz - odszepnął i zwrócił się do przyjaciółki - Idziemy do domu, Ally boli brzuch.
- Dobra, to widzimy się jutro - uśmiechnęła się.
Poskładali rzeczy i ruszyli w stronę domu Ally.
- Czego idziemy akurat do mnie? - spytała brunetka.
- Nie wiem, ty prowadzisz - posłał jej szeroki uśmiech. - nie boli brzuszek? - zapytał.
- Wogóle mnie nie bolał, nie chciało mi się siedzieć na basenie - uśmiechneła się.
- Nie wiedziałem, że ty tak umiesz kłamać - powiedział chłopak i zaczął jej robić wykład na temat oszukiwania, jakby był profesorem.
Jednak Ally nie chciała go słuchać, i w zamiarze uciszenia go, pocałowała chłopaka, a ten odwzajemnił pocałunek. Doszli do domu brunetki. Zastali tam Kate i Shane'a.
- Cześć - przywitała się dziewiętnastolatka - jedziemy jutro nad jezioro, na tydzień, może też pojedziecie, i Harry z Perrie?
- My z Ally chętnie, a co do Perrie i Harry'ego, zadzowonię do nich, zapytam - powiedział blondyn.
- Austin, ale masz jutro koncert... - zauważyła Ally.
- Aaaa, faktycznie, nie dało by się tego przełożyć?
- Dobra, możemy wyjechać pojutrze - Shane uśmiechnął się.
(Następny dzień, 18, Ally)
Stałam za kulisami sceny. AAAAA WIDZIAŁAM ONE DIRECTION! Jaram się. Austin właśnie występował, i wykonywał "Double take". Potem zaśpiewał jeszcze kilka piosenek i zeszedł ze sceny, żegnany piskiem setek nastolatek.
- Jak mi poszło? - zapytał. Nadal był jeszcze trochę zestresowany.
- Było super - powiedziałam, uśmiechnełam się i pocałowałam go w policzek.
Wtedy przeszło koło nas 1D. Zaczełam piszczeć jak mała dziewczynka.
- Ciii, masz na imię Ally, prawda? - powiedział Hazzuś.
- T t tak...- odrzekłam.
- Chodź tu, i przestań się stresować, jesteśmy tylko normalnymi ludźmi - podszedł do mnie Liaś i przytulił mnie.
Utonełam w jego ramionach. Potem przytulili mnie jeszcze Niall, Lou, Zayn i Harry, i wyszli na scene. Obiecali, że będą mnie obserwować na Twitterze. Byłam szczęśliwa jak chyba nigdy. Miałam ze sobą sześć cudów świata. Austin objął mnie ramieniem.
- Chyba nie jesteś zazdrosny? - spytałam.
- Nieeeee - powiedział chłopak. - No dobra, jestem.
- Oooo - pocałowałam go w policzek.
Wtedy usłyszeliśmy tysiące głosów śpiewających "Best song ever" i pięć anielskich głosów. Potem chłopcy wykonali jeszcze kilka piosenek i Zayn powiedział:
- Zapraszamy teraz na scenę, Austina Moona, i jego wspaniałą dziewczynę Ally Dawson!
Nie mogłam w to uwierzyć. Aaaaa Zayn mnie zaprasza na scenę! Znaczy, nas. Raz mi się to śniło, ale Kate mnie obudziła.
Weszliśmy z blondynem na scenę. W tej chwili, nie myślałam o moim stresie. Wbiegłam szybko na scenę i uściskałam chłopaków. Potem zrobiliśmy sobie jeszcze pamiątkową fotkę:
Zeszliśmy ze sceny.
- Idziemy na drinka? - zapytał Louis.
- Czemu nie? - powiedział Austin i popatrzył na mnie. Ja kiwnełam tylko szybko głową.
Wyszliśmy z hali tylnym wyjściem i skierowaliśmy się do najlepszego klubu w Londynie. Najpierw nie piłam, bo nigdy nie piję, ale chłopcy nalegali i uległam...
Ufff jest rozdział 12 ;) Ja se mistrz painta xD hahahha nie przeciągam, komentujcie ;)
Nadszedł dzień wyjścia ze szpitala Austina. Razem z Ally jechali samochodem z jego ojcem, udawając słuchają jakiejś nudnej anegdoty mężczyzny. Na szczęście dojechali do domu chłopaka. Tam, czekała już na niego z utęsknieniem matka.
- Jezu synu, witaj w domu - uściskała kobieta Austina.
- Tak mamo, też się cieszę - również ją przytulił, w głębi duszy mocno tęsknił za rodziną, jest bardzo z nią zżyty.
- Cześć braciszku - podeszła Perrie do brata.
- Hej wiedźmo - powiedział z sarkazmem i uśmiechnął się.
Rudowłosa szturchneła go lekko w ramię. Blondyn wziął swoją torbę ze szpitala do ręki i złapał swoją dziewczynę za rękę i pobiegł z nią na górę.
- Dawno mnie tu nie było - uśmiechnął się i usiadł na łóżku
- No, z jakieś dwa i pół miesiąca - odparła dziewczyna i usiadła obok chłopaka.
Popatrzyli sobie głęboko w oczy.
- Mam ochotę popływać - powiedział blondyn i uśmiechnął się.
- Nie, Austin, tylko nie to - jękneła Ally.
Ale chłopak nie słuchał jej. Spakował torbę z rzeczami na basen i wziął dziewczynę ręce. Na początku mu się wyrywała, ale zrozumiała że on jej nie puści.
- Ale ja nie mam rzeczy do pływania...- próbowała się tłumaczyć.
- Dlatego idziemy do ciebie - znów uśmiechnął się.
Wtedy zadzwonił telefon Austina. Chłopak puścił Ally i spojrzał na wyświetlacz. Był to jego menagerka, Caroline.
- Hej mistrzu, słyszałam że miałeś wypadek! - powiedziała Caroline.
- Tak, to prawda - odrzekł chłopak -Ale już lepiej.
- To dobrze, grasz jutro koncert.
- Ale gdzie? - chłopak był lekko zdziwiony.
- W Londynie, na Wembley, po tobie zagra One Direction, zapewne ich poznasz.
- Ale super, Ally jest ich fanką - powiedział siedemnastolatek i popatrzył na Ally, która nie wiedziała o co chodzi.
Chłopak rozłączył się i opowiedział brunetce o czym rozmawiał z przyjaciółką. Dziewczyna była wniebowzięta.
- Jeju, mogę jechać tam z tobą? - prosiła go.
- No dobra, ale idziemy na basen - Austin uśmiechnął się.
- Ok. - powiedziała Ally.
Udali się do domu dziewczyny. Wyjątkowo nie było w nim nikogo. Poszli z blondynem do jej pokoju.
- Austin, możesz wyjść, chcę ubrać strój kąpielowy - poprosiła go.
- Oj weź, i tak cie już widziałem - uśmiechnął się chłopak.
- Austin... - brunetka popatrzyła się na niego prosząco.
- No dobraa.
Dziewczyna szybko się przebrała i spakowała torbę na basen. Wyszła z pokoju i wzieła Austina za rękę. Pływalnia była dość blisko więc szybko doszli. Rozłożyli się na trawie. Nagle ktoś zaczaił się na nich od tyłu...
- Aaaaa - krzykneła Ally.
Austin odwrócił się i zobaczył twarz... uśmiechniętej Caroline. Udało mu się szybko uspokoić brunetkę.
- To jest Ally? - spytał menagerka.
- We własnej osobie - dziewczyna się lekko uśmiechneła się.
- Miło mi cię poznać - osiemnastolatka uścisnął rękę dziewczyny - jak długo jesteście razem? - spytała.
- Spikneliśmy się ze sobą kilka dni przed moim wypadkiem. - powiedział blondyn.
- To ciekawie - odrzekła Coroline.
Dziewczyna dosiadł się do pary i rozmawiali. Po jakimś czasie Ally szepneła do Austina:
- Boli mnie brzuch. Chodźmy do domu.
- Jeżeli chcesz - odszepnął i zwrócił się do przyjaciółki - Idziemy do domu, Ally boli brzuch.
- Dobra, to widzimy się jutro - uśmiechnęła się.
Poskładali rzeczy i ruszyli w stronę domu Ally.
- Czego idziemy akurat do mnie? - spytała brunetka.
- Nie wiem, ty prowadzisz - posłał jej szeroki uśmiech. - nie boli brzuszek? - zapytał.
- Wogóle mnie nie bolał, nie chciało mi się siedzieć na basenie - uśmiechneła się.
- Nie wiedziałem, że ty tak umiesz kłamać - powiedział chłopak i zaczął jej robić wykład na temat oszukiwania, jakby był profesorem.
Jednak Ally nie chciała go słuchać, i w zamiarze uciszenia go, pocałowała chłopaka, a ten odwzajemnił pocałunek. Doszli do domu brunetki. Zastali tam Kate i Shane'a.
- Cześć - przywitała się dziewiętnastolatka - jedziemy jutro nad jezioro, na tydzień, może też pojedziecie, i Harry z Perrie?
- My z Ally chętnie, a co do Perrie i Harry'ego, zadzowonię do nich, zapytam - powiedział blondyn.
- Austin, ale masz jutro koncert... - zauważyła Ally.
- Aaaa, faktycznie, nie dało by się tego przełożyć?
- Dobra, możemy wyjechać pojutrze - Shane uśmiechnął się.
(Następny dzień, 18, Ally)
Stałam za kulisami sceny. AAAAA WIDZIAŁAM ONE DIRECTION! Jaram się. Austin właśnie występował, i wykonywał "Double take". Potem zaśpiewał jeszcze kilka piosenek i zeszedł ze sceny, żegnany piskiem setek nastolatek.
- Jak mi poszło? - zapytał. Nadal był jeszcze trochę zestresowany.
- Było super - powiedziałam, uśmiechnełam się i pocałowałam go w policzek.
Wtedy przeszło koło nas 1D. Zaczełam piszczeć jak mała dziewczynka.
- Ciii, masz na imię Ally, prawda? - powiedział Hazzuś.
- T t tak...- odrzekłam.
- Chodź tu, i przestań się stresować, jesteśmy tylko normalnymi ludźmi - podszedł do mnie Liaś i przytulił mnie.
Utonełam w jego ramionach. Potem przytulili mnie jeszcze Niall, Lou, Zayn i Harry, i wyszli na scene. Obiecali, że będą mnie obserwować na Twitterze. Byłam szczęśliwa jak chyba nigdy. Miałam ze sobą sześć cudów świata. Austin objął mnie ramieniem.
- Chyba nie jesteś zazdrosny? - spytałam.
- Nieeeee - powiedział chłopak. - No dobra, jestem.
- Oooo - pocałowałam go w policzek.
Wtedy usłyszeliśmy tysiące głosów śpiewających "Best song ever" i pięć anielskich głosów. Potem chłopcy wykonali jeszcze kilka piosenek i Zayn powiedział:
- Zapraszamy teraz na scenę, Austina Moona, i jego wspaniałą dziewczynę Ally Dawson!
Nie mogłam w to uwierzyć. Aaaaa Zayn mnie zaprasza na scenę! Znaczy, nas. Raz mi się to śniło, ale Kate mnie obudziła.
Weszliśmy z blondynem na scenę. W tej chwili, nie myślałam o moim stresie. Wbiegłam szybko na scenę i uściskałam chłopaków. Potem zrobiliśmy sobie jeszcze pamiątkową fotkę:
Zeszliśmy ze sceny.
- Idziemy na drinka? - zapytał Louis.
- Czemu nie? - powiedział Austin i popatrzył na mnie. Ja kiwnełam tylko szybko głową.
Wyszliśmy z hali tylnym wyjściem i skierowaliśmy się do najlepszego klubu w Londynie. Najpierw nie piłam, bo nigdy nie piję, ale chłopcy nalegali i uległam...
Ufff jest rozdział 12 ;) Ja se mistrz painta xD hahahha nie przeciągam, komentujcie ;)
sobota, 7 grudnia 2013
Rozdział 11
(Ally)
Obudził mnie budzik o 7.30. Szybko się ogarnełam. Zeszłam na dół i zjadłam śniadanie pozostawione przez matkę. Już ich oczywiście nie było. Nie mając nic do roboty, włączyłam sobie "Pamiętniki Wampirów". Z myśli wyrwał mnie dzwonek do drzwi. 8.48. Przyszła Perrie, Harry i Trish z najlepszą przyjaciółką Kate, Victorią. Victoria jest też siostrą Trish. Zaraz zeszli się inni goście. Wpół do 10 weszła moja siostra z Shanem, i wszyscy krzykneli: NIESPODZIANKA! a ona krzykneła ze strachu. Najpierw była zła, bo się śmialiśmy, ale potem ona też zaczeła się śmiać. Gdy wszyscy poszli do domów, zostal tylko Perrie i Harry, bo mieliśmy jechać do Austina. Kate podeszła do mnie.
- Dzięki siostra - powiedziała i przytuliła mnie.
- To był pomysł Shane'a - zerknełam na bruneta. Blondynka do niego podeszła i cmokneła w usta.
- Awww - zamruczałyśmy z Perrie.
- Idziemy do tego Austina? - zaczął zniecierpliwony Harry. - Zostwamiamy was teraz samych - zerknął na parę - ale nie róbcie nic głupiego - uśmiechnął się.
- Spadaj - powiedział Shane i odwzajemnił gest.
Wyszliśmy. Samochodem kierował Harry. Co jakiś czas patrzył się w lusterko w moją stronę i się szeroko uśmiechał. Dojechaliśmy do szpitala. Weszliśmy do sali Austina. Siedział przy nim Dez i mówił do nieprzytomnego chłopaka:
- Wiesz, dobrze że mogę się nareszcie komuś wyspowiadać, a teraz nie będziesz mnie potępiał...- urwał na chwilę. - Ten Emmet, wiesz z 3c, on mi się podoba... Nie wiem jak powiedzieć wogóle komuś że jestem no wiesz... Ty wiesz pierwszy...
Popatrzyłam się na Perrie i Harrego. Stali z otwartymi ustami. Wtedy Dez nas zauważył i spuścił głowę.
- Nie wyrzekniecie się mnie? - spytał nieśmiało rudy.
- Brat - podszedł do niego blondyn - natury nie oszukasz - uśmiechnął się.
- Ale... Wy nie powiecie nikomu? - spojrzał na nas.
Z podeszłam z Perrie do chłopaka i położyłam mu rękę na ramieniu.
- Dez, to będzie taka nasza tajemnica - uśmiechnełam się.
Chłopak odwzajemnił gest. Usiadłam na łóżku Austina i dotknełam jego policzka. Tęskniłam za nim.
(Dwa miesiące później)
26 czerwca. Zakończenie roku szkolnego. Pierwszy raz nie cieszyłam się z wakacji. Austin jeszcze się nie obudził. Codziennie przez te dwa miesiące do niego przychodziłam, siedziałam, myślałam. Myślałam, dużo o Austinie, o nas. Mimo tego czasu nie przestałam go kochać. Wprost przeciwnie. Jak codziennie, tego dnia również przyszłam.
- Cześć - powiedziałam do chłopaka i pocałowałam w policzek. Czasem jak byliśmy sami, mówiłam do niego. Złapałam blondynka za rękę. - Dzisiaj było zakończenie roku szkolnego.
Wtedy stało się coś niespodziewanego. Austin ścisnął moją rękę. Zdziwiłam się i wyszeptałam:
- Słyszysz mnie?
- Ally - wymruczał - Ally, kocham cię.
- Austin - nie mogłam powstrzymać łez.
Chłopak otworzył oczy. Weszła pielęgniarka.
- Pan Moon się obudził - szeroko otworzyła oczy - kiedy?
- Dopiero co - płakałam ze szczęścia.
Kobieta zawołała lekarza. Mężczyzna zbadał chłopaka i powiedział:
- Panu Moon'owi nic nie grozi - uśmiechnął się. - Za jakieś dwa, trzy dni wyjdzie.
Byłam prze szczęśliwa. Wreszcie najważniejsza osoba dla mnie wróciła do życia. Weszłam do mojego skarba.
- Ally, co się stało przed tym jak zapadłem w śpiączkę? - spytał Austin.
- Zostałeś postrzelony, ale nie rozmawiajmy - uśmiechnełam się.
- Ally, pocałuj mnie - odwzajemnił gest.
Spełniłam życzenie chłopaka. Postanowiłam zadzwonić do jego rodziców. Oznajmili, że przyjadą najszybciej jak będzie to możliwe.
(Austin)
Wybudziłem się. Lekarz powiedział, że byłem nieprzytomny dwa miesiące, i za jakieś dwa dni wyjdę. Nareszcie. Już miałem dość tego leżenia. Ally dzwoniła teraz do moich rodziców. Miałem ochotę ją przytulić. Wstałem z łóżka. Zbliżyłem się do brunetki i objąłem ją w talii. Trochę się przestraszyła.
- Austin, powinieneś leżeć! -krzykneła.
- Powinienem, ale nie leże - uśmiechnąłem się łobuzersko.
Ally również się uśmiechneła i pocałowała mnie. Jakiś lekarz krzyknął:
- Panie Moon, powinien pan leżeć!
- Ale mam problem! - odkrzyknąłem, na co brunetka zaczeła się śmiać.
Mężczyzna popatrzył się na mnie takim wzrokiem, że nie chciałem ryzykować. Położyliśmy się z Ally na łóżku szpitalnym.
- Za co mnie kochasz? - spytała Ally po chwili milczenia.
- Za wszystko - pocałowałem ją w czoło.
- A mianowicie?
- Za twój, uśmiech, za to że twoim byciem od razu mi lepiej, za za twoją urodę, za twoje dobro i szczerość, że czytasz mnie jak z książki, mimo że tak krótko ze sobą jesteśmy, za twój talent, za wszystko. - uśmiechnąłem się.
- Oooo Austin, ja też cię kocham - przytuliła się do mnie.
Leżeliśmy tak jeszcze do przyjazdu rodziców chłopaka.
Obudził mnie budzik o 7.30. Szybko się ogarnełam. Zeszłam na dół i zjadłam śniadanie pozostawione przez matkę. Już ich oczywiście nie było. Nie mając nic do roboty, włączyłam sobie "Pamiętniki Wampirów". Z myśli wyrwał mnie dzwonek do drzwi. 8.48. Przyszła Perrie, Harry i Trish z najlepszą przyjaciółką Kate, Victorią. Victoria jest też siostrą Trish. Zaraz zeszli się inni goście. Wpół do 10 weszła moja siostra z Shanem, i wszyscy krzykneli: NIESPODZIANKA! a ona krzykneła ze strachu. Najpierw była zła, bo się śmialiśmy, ale potem ona też zaczeła się śmiać. Gdy wszyscy poszli do domów, zostal tylko Perrie i Harry, bo mieliśmy jechać do Austina. Kate podeszła do mnie.
- Dzięki siostra - powiedziała i przytuliła mnie.
- To był pomysł Shane'a - zerknełam na bruneta. Blondynka do niego podeszła i cmokneła w usta.
- Awww - zamruczałyśmy z Perrie.
- Idziemy do tego Austina? - zaczął zniecierpliwony Harry. - Zostwamiamy was teraz samych - zerknął na parę - ale nie róbcie nic głupiego - uśmiechnął się.
- Spadaj - powiedział Shane i odwzajemnił gest.
Wyszliśmy. Samochodem kierował Harry. Co jakiś czas patrzył się w lusterko w moją stronę i się szeroko uśmiechał. Dojechaliśmy do szpitala. Weszliśmy do sali Austina. Siedział przy nim Dez i mówił do nieprzytomnego chłopaka:
- Wiesz, dobrze że mogę się nareszcie komuś wyspowiadać, a teraz nie będziesz mnie potępiał...- urwał na chwilę. - Ten Emmet, wiesz z 3c, on mi się podoba... Nie wiem jak powiedzieć wogóle komuś że jestem no wiesz... Ty wiesz pierwszy...
Popatrzyłam się na Perrie i Harrego. Stali z otwartymi ustami. Wtedy Dez nas zauważył i spuścił głowę.
- Nie wyrzekniecie się mnie? - spytał nieśmiało rudy.
- Brat - podszedł do niego blondyn - natury nie oszukasz - uśmiechnął się.
- Ale... Wy nie powiecie nikomu? - spojrzał na nas.
Z podeszłam z Perrie do chłopaka i położyłam mu rękę na ramieniu.
- Dez, to będzie taka nasza tajemnica - uśmiechnełam się.
Chłopak odwzajemnił gest. Usiadłam na łóżku Austina i dotknełam jego policzka. Tęskniłam za nim.
(Dwa miesiące później)
26 czerwca. Zakończenie roku szkolnego. Pierwszy raz nie cieszyłam się z wakacji. Austin jeszcze się nie obudził. Codziennie przez te dwa miesiące do niego przychodziłam, siedziałam, myślałam. Myślałam, dużo o Austinie, o nas. Mimo tego czasu nie przestałam go kochać. Wprost przeciwnie. Jak codziennie, tego dnia również przyszłam.
- Cześć - powiedziałam do chłopaka i pocałowałam w policzek. Czasem jak byliśmy sami, mówiłam do niego. Złapałam blondynka za rękę. - Dzisiaj było zakończenie roku szkolnego.
Wtedy stało się coś niespodziewanego. Austin ścisnął moją rękę. Zdziwiłam się i wyszeptałam:
- Słyszysz mnie?
- Ally - wymruczał - Ally, kocham cię.
- Austin - nie mogłam powstrzymać łez.
Chłopak otworzył oczy. Weszła pielęgniarka.
- Pan Moon się obudził - szeroko otworzyła oczy - kiedy?
- Dopiero co - płakałam ze szczęścia.
Kobieta zawołała lekarza. Mężczyzna zbadał chłopaka i powiedział:
- Panu Moon'owi nic nie grozi - uśmiechnął się. - Za jakieś dwa, trzy dni wyjdzie.
Byłam prze szczęśliwa. Wreszcie najważniejsza osoba dla mnie wróciła do życia. Weszłam do mojego skarba.
- Ally, co się stało przed tym jak zapadłem w śpiączkę? - spytał Austin.
- Zostałeś postrzelony, ale nie rozmawiajmy - uśmiechnełam się.
- Ally, pocałuj mnie - odwzajemnił gest.
Spełniłam życzenie chłopaka. Postanowiłam zadzwonić do jego rodziców. Oznajmili, że przyjadą najszybciej jak będzie to możliwe.
(Austin)
Wybudziłem się. Lekarz powiedział, że byłem nieprzytomny dwa miesiące, i za jakieś dwa dni wyjdę. Nareszcie. Już miałem dość tego leżenia. Ally dzwoniła teraz do moich rodziców. Miałem ochotę ją przytulić. Wstałem z łóżka. Zbliżyłem się do brunetki i objąłem ją w talii. Trochę się przestraszyła.
- Austin, powinieneś leżeć! -krzykneła.
- Powinienem, ale nie leże - uśmiechnąłem się łobuzersko.
Ally również się uśmiechneła i pocałowała mnie. Jakiś lekarz krzyknął:
- Panie Moon, powinien pan leżeć!
- Ale mam problem! - odkrzyknąłem, na co brunetka zaczeła się śmiać.
Mężczyzna popatrzył się na mnie takim wzrokiem, że nie chciałem ryzykować. Położyliśmy się z Ally na łóżku szpitalnym.
- Za co mnie kochasz? - spytała Ally po chwili milczenia.
- Za wszystko - pocałowałem ją w czoło.
- A mianowicie?
- Za twój, uśmiech, za to że twoim byciem od razu mi lepiej, za za twoją urodę, za twoje dobro i szczerość, że czytasz mnie jak z książki, mimo że tak krótko ze sobą jesteśmy, za twój talent, za wszystko. - uśmiechnąłem się.
- Oooo Austin, ja też cię kocham - przytuliła się do mnie.
Leżeliśmy tak jeszcze do przyjazdu rodziców chłopaka.
wtorek, 3 grudnia 2013
Rozdział 10
(Ally)
Siedziałyśmy u Kate jeszcze z około godzinę. Po tym czasie zadzwonił telefon Perrie. To byli jej rodzice. Oznajmili że operacja Austina się skończyła. Pobiegłybyśmy do odpowiedniej sali. Kate nie poszła z nami, ponieważ nie może jeszcze wstawać. Zobaczyłam przez szybę śpiącego chłopaka. Był podłączony do wielu rurek i kablów. Serce mnie bolało gdy tak na niego patrzyłam. Chciałam go teraz przytulić, cokolwiek...
- Niestety, mam złe wieści - powiedział ojciec chłopaka podchodząc do nas. - Austin zapadł w śpiączkę.
Poczułam, że łza spływa mi po policzku.
- Ale wyjdzie z tego? - spytałam łkając.
- Jeszcze nic nie wiadomo - rzekła matka blondyna. Zauważyłam, że kobieta ma czerwone oczy. - Ally, idź do domu, odezwiemy się jeżeli będzie coś wiadomo - zapewniła mnie.
Pożegnałam się ze wszystkimi. Wyszłam ze szpitala. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła 23. Złapałam taksówkę, miałam jeszcze trochę pieniędzy, powinno tyle wystarczyć do dojazdu do domu. Cały czas zastanawiałam się, dlaczego mnie to wszystko spotyka. Najpierw Kate, potem Austin... Postanowiłam pomyśleć, kto mógł zaatakować blondyna. Po kilku minutach, uświadomiłam sobie, że to przecież Elliot... Dojechaliśmy do domu. Zapłaciłam i wbiegłam do domu.
- O której to się wraca? - spytał ojciec. - Muszę pogdać z tym twoim Austinem - uśmiechnął się.
Łkając opowiedziałam rodzicom co się stało z chłopakiem. Matka próbowała mnie jakoś pocieszyć, ale jej to nie wychodziło. Pobiegłam na górę, i zamknełam się w pokoju. Usłyszałam tylko głos ojca: "Betty, zostaw ją samą". Cały czas płakałam. Nie wiedziałam co robić. Postanowiłam sprawdzić jeszcze Facebooka. Dawno już go nie sprawdzałam. Zauważyłam wiadomość od Trish, którą napisała mi pół godziny temu, o następującej treści:
" Cześć, czego się nie odzywasz? Co się u ciebie dzieje?"
Opisałam jej moje życie od soboty, do teraz. Widziałam, że nie była już dostępna. Postanowiłam iść spać. Przebrałam się w piżamę, i położyłam się. Nie mogłam zasnąć. Ciągle myślałam o Austnie. W końcu zasnełam. Obudziłam się o 2, cała zdyszana i spocona. Śniło mi się, że chłopak się nie obudził. Położyłam głowę. Nadal nie mogłam zasnąć, jednak udało mi się.
Obudziłam się o 8. Wziełam sobie pierwsze lepsze spodnie i koszulkę, i poszłam do łazienki żeby się ubrać i umyć. Zeszłam na dół. Rodziców już nie było. Pewnie pojechali do pracy, pomyślałam. Zrobiłam sobie naleśniki. Gdy je jadłam, łza mi napłyneła do oczu, przypomniałam sobie, jak robiliśmy je z Austinem. Wyszłam z domu do szpitala. Postanowiłam się przejść, miałam czas. Po godzinie dotarłam na miejsce. Weszłam do budynku. Dobiegłam do sali. Chłopak nadal spał. Była przy nim matka.
- Nadal nic? - spytałam.
- Nie...- widziałam że miała czerwone oczy, jak wczoraj. - Lekarze mówią że raczej się szybko nie obudzi...
- Niech pani idzie do domu. Napewno siedziała tu pani całą noc. - powiedziałam i uśmiechnełam się.
- Ally, jesteś chyba najlepszą dziewczyną, jaką Austin mógł sobie wymarzyć. - odparła miło i wyszła.
Usiadłam i złapałam chłopaka za rękę. Zaczełam po raz kolejny płakać. Nagle z tej maszyny do której był przyięty blondyn zaczeło pikać. Zaowałam jakiegoś lekarza co stał na korytarzu. Szybko przybegł chłopakowi na pomoc. Z nim przybiegła pielęgniarka. Po kilku minutach wyszedł.
- Co się stało? - spytałam.
- Pan Moon miał wstrząs, nie widomo czym spowodowany, ale jest dobrze - uśmiechnął się i poszedł. Chyba wszyscy lekarze w tym szpitalu wychodzą przed zakończeniem rozmowy...
Weszłam do sali. Pielęgniarka aktualnie wstrzykiwała mu coś do wenflonu. Uśmiechneła się i wyszła. Usiadłam na krześle złapałam go za rękę, i zaczełam myśleć. Myślałam o nas, o Kate, o wszystkim... Nagle wszedł ojciec Austina.
- Witaj - przywitał się. - Co z nim?
- Dzień dobry, jest stabilny, ale nadal śpi.
- Idź do domu Ally.
- A... Przepraszam która jest godzina? - spytałam.
- Dochodzi 16.
Nie mogłam uwierzyć że mineło już tyle czasu. Pożegnałam się z mężczyzną, pocałowałam Austina i wyszłam. Wstąpiłam jeszcze do Kate. Jak zwykle był u niej Shane.
- Cześć - przywitałam się. - Co wy tacy weseli? - dodałam patrząc na ich twarze.
- Jutro wychodzę - powiedziała szczęśliwa Kate.
- Ale fajnie! - krzyknełam.
Posiedziałam jeszcze chwilę u siostry i poszłam do domu. Na korytarzu złapał mnie Shane.
- Hej, młoda, mam prośbę - powiedział. Byłam przyzwyczajona, prawie wszyscy znajomi Kate tak do mnie mówili.
- No dawaj.
- Pomyślałem sobie, że możemy zrobić takie wiesz, przyjęcie niespodziankę u was, jutro tak o 9, bo o tej są wypisy.
- Znaczy, ty pomyślałeś, a ja organizuję? - uśmiechnełam się.
- Cieszę że się rozumiemy - pocałował mnie w policzek i pobiegł do sali blondynki.
Złapałam taksówkę. Gdy wróciłam do domu, była już 19. Rodziców jeszcze nie było.Prowadzą własną firmę, coraz więcej czasu tam spędzają... Zaprosiłam wszystkich znajomych Kate na jutrzejsze przywitanie dzieszczyny. Weszłam na Facebooka. Tam zobaczyłam kolejną waidomość od Trish:
"Ale fajnie że chodzisz z Moonem! Ale nie myślałam, że Elliot to taki palant!
Nie chciało mi się z nią pisać, byłam zmęczona. Napisałam tylko że robię imprezę z okazji powroyu Kate do domu i napisałam żeby przyszła. Odpisała że się zjawi. Poczułam głód. Zeszłam na dół zrobić sobie kanapki. Postanowiłam że włączę sobie jakiś film. Wybrałam komedię romantyczną z Cameron Diaz i Kate Winslet pt. "Holiday". Kocham ten film. Zasnełam w połowie. Obudziłam się o 23, gdy usłyszałam powrót rodziców. Poszłam na górę, i tam udałam się w Objęcia Morfeusza.
Siedziałyśmy u Kate jeszcze z około godzinę. Po tym czasie zadzwonił telefon Perrie. To byli jej rodzice. Oznajmili że operacja Austina się skończyła. Pobiegłybyśmy do odpowiedniej sali. Kate nie poszła z nami, ponieważ nie może jeszcze wstawać. Zobaczyłam przez szybę śpiącego chłopaka. Był podłączony do wielu rurek i kablów. Serce mnie bolało gdy tak na niego patrzyłam. Chciałam go teraz przytulić, cokolwiek...
- Niestety, mam złe wieści - powiedział ojciec chłopaka podchodząc do nas. - Austin zapadł w śpiączkę.
Poczułam, że łza spływa mi po policzku.
- Ale wyjdzie z tego? - spytałam łkając.
- Jeszcze nic nie wiadomo - rzekła matka blondyna. Zauważyłam, że kobieta ma czerwone oczy. - Ally, idź do domu, odezwiemy się jeżeli będzie coś wiadomo - zapewniła mnie.
Pożegnałam się ze wszystkimi. Wyszłam ze szpitala. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła 23. Złapałam taksówkę, miałam jeszcze trochę pieniędzy, powinno tyle wystarczyć do dojazdu do domu. Cały czas zastanawiałam się, dlaczego mnie to wszystko spotyka. Najpierw Kate, potem Austin... Postanowiłam pomyśleć, kto mógł zaatakować blondyna. Po kilku minutach, uświadomiłam sobie, że to przecież Elliot... Dojechaliśmy do domu. Zapłaciłam i wbiegłam do domu.
- O której to się wraca? - spytał ojciec. - Muszę pogdać z tym twoim Austinem - uśmiechnął się.
Łkając opowiedziałam rodzicom co się stało z chłopakiem. Matka próbowała mnie jakoś pocieszyć, ale jej to nie wychodziło. Pobiegłam na górę, i zamknełam się w pokoju. Usłyszałam tylko głos ojca: "Betty, zostaw ją samą". Cały czas płakałam. Nie wiedziałam co robić. Postanowiłam sprawdzić jeszcze Facebooka. Dawno już go nie sprawdzałam. Zauważyłam wiadomość od Trish, którą napisała mi pół godziny temu, o następującej treści:
" Cześć, czego się nie odzywasz? Co się u ciebie dzieje?"
Opisałam jej moje życie od soboty, do teraz. Widziałam, że nie była już dostępna. Postanowiłam iść spać. Przebrałam się w piżamę, i położyłam się. Nie mogłam zasnąć. Ciągle myślałam o Austnie. W końcu zasnełam. Obudziłam się o 2, cała zdyszana i spocona. Śniło mi się, że chłopak się nie obudził. Położyłam głowę. Nadal nie mogłam zasnąć, jednak udało mi się.
Obudziłam się o 8. Wziełam sobie pierwsze lepsze spodnie i koszulkę, i poszłam do łazienki żeby się ubrać i umyć. Zeszłam na dół. Rodziców już nie było. Pewnie pojechali do pracy, pomyślałam. Zrobiłam sobie naleśniki. Gdy je jadłam, łza mi napłyneła do oczu, przypomniałam sobie, jak robiliśmy je z Austinem. Wyszłam z domu do szpitala. Postanowiłam się przejść, miałam czas. Po godzinie dotarłam na miejsce. Weszłam do budynku. Dobiegłam do sali. Chłopak nadal spał. Była przy nim matka.
- Nadal nic? - spytałam.
- Nie...- widziałam że miała czerwone oczy, jak wczoraj. - Lekarze mówią że raczej się szybko nie obudzi...
- Niech pani idzie do domu. Napewno siedziała tu pani całą noc. - powiedziałam i uśmiechnełam się.
- Ally, jesteś chyba najlepszą dziewczyną, jaką Austin mógł sobie wymarzyć. - odparła miło i wyszła.
Usiadłam i złapałam chłopaka za rękę. Zaczełam po raz kolejny płakać. Nagle z tej maszyny do której był przyięty blondyn zaczeło pikać. Zaowałam jakiegoś lekarza co stał na korytarzu. Szybko przybegł chłopakowi na pomoc. Z nim przybiegła pielęgniarka. Po kilku minutach wyszedł.
- Co się stało? - spytałam.
- Pan Moon miał wstrząs, nie widomo czym spowodowany, ale jest dobrze - uśmiechnął się i poszedł. Chyba wszyscy lekarze w tym szpitalu wychodzą przed zakończeniem rozmowy...
Weszłam do sali. Pielęgniarka aktualnie wstrzykiwała mu coś do wenflonu. Uśmiechneła się i wyszła. Usiadłam na krześle złapałam go za rękę, i zaczełam myśleć. Myślałam o nas, o Kate, o wszystkim... Nagle wszedł ojciec Austina.
- Witaj - przywitał się. - Co z nim?
- Dzień dobry, jest stabilny, ale nadal śpi.
- Idź do domu Ally.
- A... Przepraszam która jest godzina? - spytałam.
- Dochodzi 16.
Nie mogłam uwierzyć że mineło już tyle czasu. Pożegnałam się z mężczyzną, pocałowałam Austina i wyszłam. Wstąpiłam jeszcze do Kate. Jak zwykle był u niej Shane.
- Cześć - przywitałam się. - Co wy tacy weseli? - dodałam patrząc na ich twarze.
- Jutro wychodzę - powiedziała szczęśliwa Kate.
- Ale fajnie! - krzyknełam.
Posiedziałam jeszcze chwilę u siostry i poszłam do domu. Na korytarzu złapał mnie Shane.
- Hej, młoda, mam prośbę - powiedział. Byłam przyzwyczajona, prawie wszyscy znajomi Kate tak do mnie mówili.
- No dawaj.
- Pomyślałem sobie, że możemy zrobić takie wiesz, przyjęcie niespodziankę u was, jutro tak o 9, bo o tej są wypisy.
- Znaczy, ty pomyślałeś, a ja organizuję? - uśmiechnełam się.
- Cieszę że się rozumiemy - pocałował mnie w policzek i pobiegł do sali blondynki.
Złapałam taksówkę. Gdy wróciłam do domu, była już 19. Rodziców jeszcze nie było.Prowadzą własną firmę, coraz więcej czasu tam spędzają... Zaprosiłam wszystkich znajomych Kate na jutrzejsze przywitanie dzieszczyny. Weszłam na Facebooka. Tam zobaczyłam kolejną waidomość od Trish:
"Ale fajnie że chodzisz z Moonem! Ale nie myślałam, że Elliot to taki palant!
Nie chciało mi się z nią pisać, byłam zmęczona. Napisałam tylko że robię imprezę z okazji powroyu Kate do domu i napisałam żeby przyszła. Odpisała że się zjawi. Poczułam głód. Zeszłam na dół zrobić sobie kanapki. Postanowiłam że włączę sobie jakiś film. Wybrałam komedię romantyczną z Cameron Diaz i Kate Winslet pt. "Holiday". Kocham ten film. Zasnełam w połowie. Obudziłam się o 23, gdy usłyszałam powrót rodziców. Poszłam na górę, i tam udałam się w Objęcia Morfeusza.
niedziela, 1 grudnia 2013
Rozdział 9
(Ally)
Spędziliśmy z Austinem świetny dzień. Byliśmy na spacerze po Tamizie, a potem na pizzy. Teraz chłopak odprowadzał mnie do domu. Dochodziła godzina 19. Było romantycznie.
- To co, wejdziemy do ciebie? - zapytał uwodzicielsko blondyn.
- No nie wiem, rodzice mogą być w domu...
- To pójdziemy na górę - prosił mnie.
- No dobra - powiedziałam z uśmiechem.
Wtedy ktoś głośno krzyknął: MOON! Odwróciliśmy się. Zobaczyliśmy zamaskowaną osobę, mierzącą do nas z pistoletu.
- Wyrównamy rachunki - powiedział napastnik.
Strzelił. Austin zasłonił mnie swoim ciałem. Osoba uciekła. Szybko zadzwoniłam po karetkę. Po policzkach płyneły mi łzy. Nachyliłam się do leżącego chłopaka.
- Austin, nie zasypiaj, proszę, nie zostawiaj mnie tu, kocham cię - zaczełam do niego mówić.
- Ally, kocham się, przepraszam za wszystkie wyrządzone krzywdy - zaczął gadać jakby miał się żeganć.
- Austin, będzie dobrze, zaraz przyjedzie karetka, uratują cię, proszę, nie poddawaj się...
Zasnął. Zaczełam coraz bardziej płakać. Przyjechała karetka. Położyli go na noszach, i włożyli do ambulansu.
- Przepraszam, mogę z wami jechać? - zapytałam ratownika.
- Pani z rodziny?
- Nie, ale to mój chłopak, kocham go...- poczułam że po policzku poleciała mi łza.
- Dobrze, może pani jechać - mężczyzna uśmiechnął się.
Wsiadłam do pojazdu.
- Co z nim? - spytałam.
- Został postrzelony w prawe przedramię. Trzeba będzie operować.
Zadzwoniłam do Perrie, żeby powiedzieć jej co się dzieje z Austinem. Obiecała że zaraz pojawią się z jego rodzicami w szpitalu. Dojechaliśmy. Od razu zawieźli go na operacyjną. Lekarz uprzedził mnie:
- Operacja może chwile potrwać. Kula mocno się wbiła.
Usiadłam na krześle pod blokiem opracyjnym. Chwilę potem przybiegli zdyszani rodzice blondyna i jego siostra.
- Co z nim? - zapytał od razu ojciec chłopaka.
- Jest operowany, kula mocno się wbiła.
- Ale jak się to wogóle stało? - spytała Perrie.
- No, byliśmy pod moim domem, rozmawialiśmy, i wtedy ta osoba strzeliła... Austin zasłonił mnie swoim ciałem...
- Jezu Chryste... - jękneła matka chłopaka.
Usiedliśmy. Pół godziny siedziałam z nimi, kiedy doszłam do wniosku, że mogę iść do Kate.
- Pójdę do mojej siostry, również leży w tym szpitalu - powiedziałam.
- Czekaj - zawołała za mną Perrie - pójdę z tobą.
Doszłyśmy do sali. Gdy weszłyśmy do niej, nie było Shane, ani rodziców, tylko Kate słuchająca muzyki. Gdy nas zobaczyła, z trudem usiadła i powiedziała:
- O, cześć.
- Ty już mówisz? - zdziwiłam się.
- Tak, lekarze mówią że to cud, że rany tak szybko się goją - uśmiechneła się.
- A nie ma przy tobie Shana, albo rodziców? - spytałam.
- Rodzice dopiero pojechali, a po południu rodzice Shana go zabrali do domu. Musi sobie odpocząć. A... Co wy tu robicie o tej godzinie?
- Austin...- kolejny raz zaczełam płakać.
Perrie opowiedziała Kate, co się stało z Austinem. Blondynka nie wiedziała co powiedzieć. Rozłożyła ramiona, jak do przytulenia. Bez słowa przytuliłam się do niej.
- Cicho mała, będzie dobrze zobaczysz...
Uspokoiłam się. Chwilę potem zaczełyśmy rozmowę, a o Austinie już nie rozmawiałyśmy...
(Elliot)
- Mówię ci laska, żałuj że cię tam nie było - opowiadałem czarnowłosej śmiejąc się.
- Fuck, czego musiałam wtedy być w domu? - spytała z żalem.
Siedzieliśmy z Kirą w Porche jej ojca.
- Fajne macie to autko - rozejrzałem się.
- Dzięki. Ale Elliot, mam pytanie...
- No?
- Czujesz jeszcze coś do Ally? - spytała tajemniczo.
- Nie, poprostu chcę się na niej zemścić - powiedziałem przez zęby.
- To dobrze - rzekła i pocałowała mnie.
- Za co to? - zapytałem.
- Za nic. Podobasz mi się - powiedziała i zaczeła mnie całować.
No to jest rozdział 9 ;) Jestem trochę przybita, bo zmarł najlepszy aktor, jakiego nosiła Matka Ziemia, Paul Walker [*] http://www.youtube.com/watch?v=rv8C1wjbsKw <--- macie tu jeszcze piosenkę z F&F, bez Niego ten film już nie będzie ten sam...
Spędziliśmy z Austinem świetny dzień. Byliśmy na spacerze po Tamizie, a potem na pizzy. Teraz chłopak odprowadzał mnie do domu. Dochodziła godzina 19. Było romantycznie.
- To co, wejdziemy do ciebie? - zapytał uwodzicielsko blondyn.
- No nie wiem, rodzice mogą być w domu...
- To pójdziemy na górę - prosił mnie.
- No dobra - powiedziałam z uśmiechem.
Wtedy ktoś głośno krzyknął: MOON! Odwróciliśmy się. Zobaczyliśmy zamaskowaną osobę, mierzącą do nas z pistoletu.
- Wyrównamy rachunki - powiedział napastnik.
Strzelił. Austin zasłonił mnie swoim ciałem. Osoba uciekła. Szybko zadzwoniłam po karetkę. Po policzkach płyneły mi łzy. Nachyliłam się do leżącego chłopaka.
- Austin, nie zasypiaj, proszę, nie zostawiaj mnie tu, kocham cię - zaczełam do niego mówić.
- Ally, kocham się, przepraszam za wszystkie wyrządzone krzywdy - zaczął gadać jakby miał się żeganć.
- Austin, będzie dobrze, zaraz przyjedzie karetka, uratują cię, proszę, nie poddawaj się...
Zasnął. Zaczełam coraz bardziej płakać. Przyjechała karetka. Położyli go na noszach, i włożyli do ambulansu.
- Przepraszam, mogę z wami jechać? - zapytałam ratownika.
- Pani z rodziny?
- Nie, ale to mój chłopak, kocham go...- poczułam że po policzku poleciała mi łza.
- Dobrze, może pani jechać - mężczyzna uśmiechnął się.
Wsiadłam do pojazdu.
- Co z nim? - spytałam.
- Został postrzelony w prawe przedramię. Trzeba będzie operować.
Zadzwoniłam do Perrie, żeby powiedzieć jej co się dzieje z Austinem. Obiecała że zaraz pojawią się z jego rodzicami w szpitalu. Dojechaliśmy. Od razu zawieźli go na operacyjną. Lekarz uprzedził mnie:
- Operacja może chwile potrwać. Kula mocno się wbiła.
Usiadłam na krześle pod blokiem opracyjnym. Chwilę potem przybiegli zdyszani rodzice blondyna i jego siostra.
- Co z nim? - zapytał od razu ojciec chłopaka.
- Jest operowany, kula mocno się wbiła.
- Ale jak się to wogóle stało? - spytała Perrie.
- No, byliśmy pod moim domem, rozmawialiśmy, i wtedy ta osoba strzeliła... Austin zasłonił mnie swoim ciałem...
- Jezu Chryste... - jękneła matka chłopaka.
Usiedliśmy. Pół godziny siedziałam z nimi, kiedy doszłam do wniosku, że mogę iść do Kate.
- Pójdę do mojej siostry, również leży w tym szpitalu - powiedziałam.
- Czekaj - zawołała za mną Perrie - pójdę z tobą.
Doszłyśmy do sali. Gdy weszłyśmy do niej, nie było Shane, ani rodziców, tylko Kate słuchająca muzyki. Gdy nas zobaczyła, z trudem usiadła i powiedziała:
- O, cześć.
- Ty już mówisz? - zdziwiłam się.
- Tak, lekarze mówią że to cud, że rany tak szybko się goją - uśmiechneła się.
- A nie ma przy tobie Shana, albo rodziców? - spytałam.
- Rodzice dopiero pojechali, a po południu rodzice Shana go zabrali do domu. Musi sobie odpocząć. A... Co wy tu robicie o tej godzinie?
- Austin...- kolejny raz zaczełam płakać.
Perrie opowiedziała Kate, co się stało z Austinem. Blondynka nie wiedziała co powiedzieć. Rozłożyła ramiona, jak do przytulenia. Bez słowa przytuliłam się do niej.
- Cicho mała, będzie dobrze zobaczysz...
Uspokoiłam się. Chwilę potem zaczełyśmy rozmowę, a o Austinie już nie rozmawiałyśmy...
(Elliot)
- Mówię ci laska, żałuj że cię tam nie było - opowiadałem czarnowłosej śmiejąc się.
- Fuck, czego musiałam wtedy być w domu? - spytała z żalem.
Siedzieliśmy z Kirą w Porche jej ojca.
- Fajne macie to autko - rozejrzałem się.
- Dzięki. Ale Elliot, mam pytanie...
- No?
- Czujesz jeszcze coś do Ally? - spytała tajemniczo.
- Nie, poprostu chcę się na niej zemścić - powiedziałem przez zęby.
- To dobrze - rzekła i pocałowała mnie.
- Za co to? - zapytałem.
- Za nic. Podobasz mi się - powiedziała i zaczeła mnie całować.
No to jest rozdział 9 ;) Jestem trochę przybita, bo zmarł najlepszy aktor, jakiego nosiła Matka Ziemia, Paul Walker [*] http://www.youtube.com/watch?v=rv8C1wjbsKw <--- macie tu jeszcze piosenkę z F&F, bez Niego ten film już nie będzie ten sam...
Subskrybuj:
Posty (Atom)