sobota, 7 grudnia 2013

Rozdział 11

(Ally)
Obudził mnie budzik o 7.30. Szybko się ogarnełam. Zeszłam na dół i zjadłam śniadanie pozostawione  przez matkę. Już ich oczywiście nie było. Nie mając nic do roboty, włączyłam sobie "Pamiętniki Wampirów". Z myśli wyrwał mnie dzwonek do drzwi. 8.48. Przyszła Perrie, Harry i Trish z najlepszą przyjaciółką Kate, Victorią. Victoria jest też siostrą Trish. Zaraz zeszli się inni goście. Wpół do 10 weszła moja siostra z Shanem, i wszyscy krzykneli: NIESPODZIANKA! a ona krzykneła ze strachu. Najpierw była zła, bo się śmialiśmy, ale potem ona też zaczeła się śmiać. Gdy wszyscy poszli do domów, zostal tylko Perrie i Harry, bo mieliśmy jechać do Austina. Kate podeszła do mnie.
- Dzięki siostra - powiedziała i przytuliła mnie.
- To był pomysł Shane'a - zerknełam na bruneta. Blondynka do niego podeszła i cmokneła w usta.
- Awww - zamruczałyśmy z Perrie.
- Idziemy do tego Austina? - zaczął zniecierpliwony Harry. - Zostwamiamy was teraz samych - zerknął na parę - ale nie róbcie nic głupiego - uśmiechnął się.
- Spadaj - powiedział Shane i odwzajemnił gest.
Wyszliśmy. Samochodem kierował Harry. Co jakiś czas patrzył się w lusterko w moją stronę i się szeroko uśmiechał. Dojechaliśmy do szpitala. Weszliśmy do sali Austina. Siedział przy nim Dez i mówił do nieprzytomnego chłopaka:
- Wiesz, dobrze że mogę się nareszcie komuś wyspowiadać, a teraz nie będziesz mnie potępiał...- urwał  na chwilę. - Ten Emmet, wiesz z 3c, on mi się podoba... Nie wiem jak powiedzieć wogóle komuś że jestem no wiesz... Ty wiesz pierwszy...
Popatrzyłam się na Perrie i Harrego. Stali z otwartymi ustami. Wtedy Dez nas zauważył i spuścił głowę.
- Nie wyrzekniecie się mnie? - spytał nieśmiało rudy.
- Brat - podszedł do niego blondyn - natury nie oszukasz - uśmiechnął się.
- Ale... Wy nie powiecie nikomu? - spojrzał na nas.
Z podeszłam z Perrie do chłopaka i położyłam mu rękę na ramieniu.
- Dez, to będzie taka nasza tajemnica - uśmiechnełam się.
Chłopak odwzajemnił gest. Usiadłam na łóżku Austina i dotknełam jego policzka. Tęskniłam za nim.
(Dwa miesiące później)
 26 czerwca. Zakończenie roku szkolnego. Pierwszy raz nie cieszyłam się z wakacji. Austin jeszcze się nie obudził. Codziennie przez te dwa miesiące do niego przychodziłam, siedziałam, myślałam. Myślałam, dużo o Austinie, o nas. Mimo tego czasu nie przestałam go kochać. Wprost przeciwnie. Jak codziennie, tego dnia również przyszłam.
- Cześć - powiedziałam do chłopaka i pocałowałam w policzek. Czasem jak byliśmy sami, mówiłam do niego. Złapałam blondynka za rękę. - Dzisiaj było zakończenie roku szkolnego.
Wtedy stało się coś niespodziewanego. Austin ścisnął moją rękę. Zdziwiłam się i wyszeptałam:
- Słyszysz mnie?
- Ally - wymruczał - Ally, kocham cię.
- Austin - nie mogłam powstrzymać łez.
Chłopak otworzył oczy. Weszła pielęgniarka.
- Pan Moon się obudził - szeroko otworzyła oczy - kiedy?
- Dopiero co - płakałam ze szczęścia.
Kobieta zawołała lekarza. Mężczyzna zbadał chłopaka i powiedział:
- Panu Moon'owi nic nie grozi - uśmiechnął się. - Za jakieś dwa, trzy dni wyjdzie.
Byłam prze szczęśliwa. Wreszcie najważniejsza osoba dla mnie wróciła do życia. Weszłam do mojego skarba.
- Ally, co się stało przed tym jak zapadłem w śpiączkę? - spytał Austin.
- Zostałeś postrzelony, ale nie rozmawiajmy - uśmiechnełam się.
- Ally, pocałuj mnie - odwzajemnił gest.
Spełniłam życzenie chłopaka. Postanowiłam zadzwonić do jego rodziców. Oznajmili, że przyjadą najszybciej jak będzie to możliwe.
(Austin)
Wybudziłem się. Lekarz powiedział, że byłem nieprzytomny dwa miesiące, i za jakieś dwa dni wyjdę. Nareszcie. Już miałem dość tego leżenia. Ally dzwoniła teraz do moich rodziców. Miałem ochotę ją przytulić. Wstałem z łóżka. Zbliżyłem się do brunetki i objąłem ją w talii. Trochę się przestraszyła.
- Austin, powinieneś leżeć! -krzykneła.
- Powinienem, ale nie leże - uśmiechnąłem się łobuzersko.
Ally również się uśmiechneła i pocałowała mnie. Jakiś lekarz krzyknął:
- Panie Moon, powinien pan leżeć!
- Ale mam problem! - odkrzyknąłem, na co brunetka zaczeła się śmiać.
Mężczyzna popatrzył się na mnie takim wzrokiem, że nie chciałem ryzykować. Położyliśmy się z Ally na łóżku szpitalnym.
- Za co mnie kochasz? - spytała Ally po chwili milczenia.
- Za wszystko - pocałowałem ją w czoło.
- A mianowicie?
- Za twój, uśmiech, za to że twoim byciem od razu mi lepiej, za za twoją urodę, za twoje dobro i szczerość, że czytasz mnie jak z książki, mimo że tak krótko ze sobą jesteśmy, za twój talent, za wszystko. - uśmiechnąłem się.
- Oooo Austin, ja też cię kocham - przytuliła się do mnie.
Leżeliśmy tak jeszcze do przyjazdu rodziców chłopaka.

2 komentarze:

  1. Jaki fajowy xD
    Ty, jak czytałam to z Dezem, to aż oddech wstrzymałam, nieźle wykombinowałaś ;)
    Czekam na next ;3
    ~JulkaXD

    OdpowiedzUsuń
  2. ahahahahahahahahaha dzięki :D

    OdpowiedzUsuń