środa, 25 grudnia 2013

Rozdział 20

(Ally)
Siedzieliśmy tak jeszcze chwile. Potem chłopak musiał iść do domu. Była już 6. Zrobiłam sobie kanapki. Po jedzeniu, dostałam SMSa od Kate z treścią: "Hej Młoda. Nie wrócę na noc." Aha, pomyślałam. Włączyłam sobie Zmierzch. Uwielbiam ten film. W trakcie filmu, zaczął boleć mnie brzuch. Zadzwoniłam do Austina.
- Halo? - odebrał po pierwszym sygnale.
- Austin, to ja - powiedziałam ciężko - przyjedź szybko. Strasznie boli mnie brzuch.
- Zaraz będę.
Nie musiałam długo czekać. Po pięciu minutach, siedemnastolatek był przy mnie.
- Może pojedziemy do szpitala? -zapytał.
- Nie, już lepiej, tylko... - zaczełam niepewnie - tylko bądź przy mnie...
- Nigdzie nie pójdę - blondyn pocałował mnie w czoło.
Popatrzyliśmy sobie w oczy. Chwila stała się godziną. Chłopak pocałował mnie namiętnie. Nie protestowałam, bo brakowało mi tego. Oderwaliśmy się od siebie po kilku sekundach.
- Przepraszam Ally - zrobił się czerwony.
- Nic się nie stało - powiedziałam i pocałowałam go.
Chłopak odwzajemnił gest. Oderwał nas od siebie dopiero dzwonek do drzwi.
- Otworzysz? - zapytałam blondyna.
- Jasne - odparł i wstał.
(Austin)
Wstałem z kanapy. Podszedłem do drzwi. Otworzyłem je. Stała tam... jakaś pani z małą dziewczynką? WTF?!
- Witaj chłopcze, jest Ally, albo Kate? - zapytała kobieta.
- Uhm, tak, jest Ally, już ją wołam - powiedziałem.
Pobiegłem po dziewczynę.  Poszła ze mną do drzwi.
- Ciocia Suzy! - krzykneła z przytuliła kobietę.
- Zajmiesz się Laurą, tylko dwa dni, nasza opiekunka się rozchorowała, a my z wujkiem wyjeżdżamy - powiedziała na jednym tchu.
- Oczywiście - odparła uśmiechnięta brunetka.
- Taaak, to my ją odbierzemy za jakieś dwa dni, tak za godzinę ją połóż spać - rzekła kobieta, podała mi torbę z rzeczami dziewczynki - jak coś to dzwoń - dodała i poszła.
Weszliśmy z Laurą do środka.
- Cała ciocia Suzy - mrukneła Ally.
- Ile ta Laura ma lat? - zapytałem siedemnastolatki.
- Cztery - odpowiedziała.
Dziewczynka cały czas przytulała się do Ally. Widać było, że trochę się mnie boi. Kucnąłem obok niej.
- Cześć, jestem Austin - podałem rękę małej.
Ona tylko schowała się za brunetkę.
- Nie bój się go - powiedziała Ally.
Dziewczynka wyszła zza siedemnastolatki.
- Ja jestem Laura - teraz ona podała mi rękę.
- Jutro będziecie nie rozłączni - uśmiechneła się Ally.
Dziewczynka usiadła na kanapie. Obok klapnąłem jeszcze ja i brunetka.
- Chodzicie ze sobą? - zapytała Lau.
- Tak - odparłem.
- A gdzie Kate?
- U koleżanki - odpowiedziała Ally. - Nie jesteś śpiąca? Już 20...
- No, troche jestem, ale ja chce z Austinem - powiedziała mała.
- Co chcesz z Austinem? - zapytała Ally.
- Spać.
- Ja muszę iść do domu.... - zacząłem.
Zobaczyłem w oczach tej małej blondyneczki łzy. Wyglądała tak słodko, że musiałem to powiedzieć:
- No dobrze, zostanę jak mi Ally pozwoli - poparzyłem na dziewczynę.
- Pozwoli. - odparła brunetka.
Poszliśmy we trójkę do pokoju rodziców Ally. Tam chcieliśmy uśpić Laurę. Położyliśmy się na łóżku, dziewczynka wtuliła się we mnie i zasneła. Siedemnastolatka uśmiechnęła się do nas.
- A ja też się mogę przytulić? - szepnęła dziewczyna.
- Możesz - odparłem cicho. i uśmiechnąłem się.
Ally przysunęła się do mnie. Ją też objąłem. Czułem się teraz za nie odpowiedzialny. Jak... ojciec rodziny. Popatrzyłem na dziewczyny. Obie już spały. Ja sam byłem dość zmęczony, i zasnąłem...
Obudziłem się dopiero o 9. Dziewczyn już nie było. Wstałem z łóżka i zszedłem na dół. Tam już na mnie czekała Ally i Laura. Mała od razu przytuliła się do mnie.
- Ey - brunetka podeszła do małej blondyneczki - odbierasz mi chłopaka!
- Ciebie też przytulę - odparłem i przytuliłem Dawson.
- Awww - zrobiła Laura.
Poczochrałem jej włosy. Ona jest tak cholernie podobna do Perrie Edwards!
- Co jest do jedzenia? - zapytałem.
- Zrobiłyśmy ci naleśniki - powiedziała czterolatka.
Zabrałem się do jedzenia. Nagle zadzwonił mój telefon. Claudia. Nie mogłem z nią rozmawiać w towarzystwie Laury i Ally. Potem do niej od dzwonie.
- Kto to? - zapytała brunetka.
- Znajomy - odpowiedziałem i schowałem telefon do kieszeni.
- Aha.
Kiedy zjadłem, dziewczyny postanowiły że mnie odprowadzą do domu. Laura płakała, kiedy musiała się ze mną pożegnać. Obiecałem jej, że później jeszcze przyjdę. Kiedy wszedłem do domu, skierowałem się bezpośrednio do łazienki, żeby wziąść prysznic.
(Ally)
Wróciłyśmy z Lau do domu. Kiedy weszłyśmy, zauważyłyśmy płaczącą na kanapie Kate, miała brudne ubranie, a z jej czoła lała się krew.
- Co się stało? - podbiegłam do siostry.
- O, Laura, idź się pobawić moimi figurkami w pokoju - powiedziała do małej.
Dziewczynka pobiegła do pokoju Kate.
- Teraz mów po kolei, i już nie płacz.
- Byłam z Shane'em na impezie... - zaczeła niepewnie - i tam byli tacy trzej kolesie... Oni ciągle się do mnie dopieprzali, ale Shane mnie bronił. Potem poszłam do toalety, a oni za mną... - zawiesiła głos i zaczeła płakać.
- Co ci zrobili?
- Wiesz co... Potem mnie zabrali do jakiej budy i zostawili... Doszłam do domu o własnych siłach...
- Musimy zgłosić to na policję - wstałam z miejsca.
- Nie... Oni się zemszczą...
- Nie ważne. Musimy to zgłosić.
- No dobrze...
- Pamiętasz jak wyglądali? - zapytałam.
- Jeden miał duży tatuaż na ramieniu, i czarne długie włosy, drugi był rudy, i miał zielone oczy, i taki głos zachrypnięty,a ten trzeci, miał krótkie, kruczoczarne włosy, charakterystyczny tatuaż na nadgarstku, taki napis "Never givin up" i piwne oczy. Więcej nie pamiętam.
- Kurde, teraz jest u nas Laura, to nie damy rady z nią pójść...
- To może jutro, jak ciocia Suzy i wujek Andy ją odbiorą?
- Dobra. Może zadzwonię po Shane'a? Trochę się odstresujesz - zaproponowałam.
- Zadzwoń.
Wybrałam numer do chłopaka. Był na miejscu po dwóch minutach.
(Kate)
Czułam się taka... Brudna... Ale nie fizycznie, tylko tak psychicznie. Rozmowa z Ally, sprawiła że już się trochę lepiej czuję... Po chwili przyjechał Shane. Wtuliłam się w jego ramię i zaczełam płakać.
- Cicho, nie płacz już, będzie dobrze, ale już nie płacz, bo zaraz ja się rozpłaczę... - powiedział chłopak.
- Przepraszam... Zabrudziłam ci koszuklę...
- Nie szkodzi... Ważne, zę jesteś już bezpieczna - odparł i pocałował mnie w czoło.

5 komentarzy: