wtorek, 3 grudnia 2013

Rozdział 10

(Ally)
Siedziałyśmy u Kate jeszcze z około godzinę. Po tym czasie zadzwonił telefon Perrie. To byli jej rodzice. Oznajmili że operacja Austina się skończyła. Pobiegłybyśmy do odpowiedniej sali. Kate nie poszła  z nami, ponieważ nie może jeszcze wstawać. Zobaczyłam przez szybę śpiącego chłopaka. Był podłączony do wielu rurek i kablów. Serce mnie bolało gdy tak na niego patrzyłam. Chciałam go teraz przytulić, cokolwiek...
- Niestety, mam złe wieści - powiedział ojciec chłopaka podchodząc do nas. - Austin zapadł w śpiączkę.
Poczułam, że łza spływa mi po policzku.
- Ale wyjdzie z tego? - spytałam łkając.
- Jeszcze nic nie wiadomo - rzekła matka blondyna. Zauważyłam, że kobieta ma czerwone oczy. - Ally, idź do domu, odezwiemy się jeżeli będzie coś wiadomo - zapewniła mnie.
Pożegnałam się ze wszystkimi. Wyszłam ze szpitala. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła 23. Złapałam taksówkę, miałam jeszcze trochę pieniędzy, powinno tyle wystarczyć do dojazdu do domu. Cały czas zastanawiałam się, dlaczego mnie to wszystko spotyka. Najpierw Kate, potem Austin... Postanowiłam pomyśleć, kto mógł zaatakować blondyna. Po kilku minutach, uświadomiłam sobie, że to przecież Elliot... Dojechaliśmy do domu. Zapłaciłam i wbiegłam do domu.
- O której to się wraca? - spytał ojciec. - Muszę pogdać z tym twoim Austinem - uśmiechnął się.
Łkając opowiedziałam rodzicom co się stało z chłopakiem. Matka próbowała mnie jakoś pocieszyć, ale jej to nie wychodziło. Pobiegłam na górę, i zamknełam się w pokoju. Usłyszałam tylko głos ojca: "Betty, zostaw ją samą". Cały czas płakałam. Nie wiedziałam co robić. Postanowiłam sprawdzić jeszcze Facebooka. Dawno już go nie sprawdzałam. Zauważyłam wiadomość od Trish, którą napisała mi pół godziny temu, o następującej treści:
 " Cześć, czego się nie odzywasz? Co się u ciebie dzieje?"
Opisałam jej moje życie od soboty, do teraz. Widziałam, że nie była już dostępna. Postanowiłam iść spać. Przebrałam się w piżamę, i położyłam się. Nie mogłam zasnąć. Ciągle myślałam o Austnie. W końcu zasnełam. Obudziłam się o 2, cała zdyszana i spocona. Śniło mi się, że chłopak się nie obudził. Położyłam głowę. Nadal nie mogłam zasnąć, jednak udało mi się.
Obudziłam się o 8. Wziełam sobie pierwsze lepsze spodnie i koszulkę, i poszłam do łazienki żeby się ubrać i umyć. Zeszłam na dół. Rodziców już nie było. Pewnie pojechali do pracy, pomyślałam. Zrobiłam sobie naleśniki. Gdy je jadłam, łza mi napłyneła do oczu, przypomniałam sobie, jak robiliśmy je z Austinem. Wyszłam z domu do szpitala. Postanowiłam się przejść, miałam czas. Po godzinie dotarłam na miejsce. Weszłam do budynku. Dobiegłam do sali. Chłopak nadal spał. Była przy nim matka.
- Nadal nic? - spytałam.
- Nie...- widziałam że miała czerwone oczy, jak wczoraj. - Lekarze mówią że raczej się szybko nie obudzi...
- Niech pani idzie do domu. Napewno siedziała tu pani całą noc. - powiedziałam i uśmiechnełam się.
- Ally, jesteś chyba najlepszą dziewczyną, jaką Austin mógł sobie wymarzyć. - odparła miło i wyszła.
Usiadłam i złapałam chłopaka za rękę. Zaczełam po raz kolejny płakać. Nagle z tej maszyny do której był przyięty blondyn zaczeło pikać. Zaowałam jakiegoś lekarza co stał na korytarzu. Szybko przybegł chłopakowi na pomoc. Z nim przybiegła pielęgniarka. Po kilku minutach wyszedł.
- Co się stało? - spytałam.
- Pan Moon miał wstrząs, nie widomo czym spowodowany, ale jest dobrze - uśmiechnął się i poszedł. Chyba wszyscy lekarze w tym szpitalu wychodzą przed zakończeniem rozmowy...
Weszłam do sali. Pielęgniarka aktualnie wstrzykiwała mu coś do wenflonu. Uśmiechneła się i wyszła.  Usiadłam na krześle złapałam go za rękę, i zaczełam myśleć. Myślałam o nas, o Kate, o wszystkim... Nagle wszedł ojciec Austina.
- Witaj - przywitał się. - Co z nim?
- Dzień dobry, jest stabilny, ale nadal śpi.
- Idź do domu Ally.
- A... Przepraszam która jest godzina? - spytałam.
- Dochodzi 16.
Nie mogłam uwierzyć że mineło już tyle czasu. Pożegnałam się z mężczyzną, pocałowałam Austina i wyszłam. Wstąpiłam jeszcze do Kate. Jak zwykle był u niej Shane.
- Cześć - przywitałam się. - Co wy tacy weseli? - dodałam patrząc na ich twarze.
- Jutro wychodzę - powiedziała szczęśliwa Kate.
- Ale fajnie! - krzyknełam.
Posiedziałam jeszcze chwilę u siostry i poszłam do domu. Na korytarzu złapał mnie Shane.
- Hej, młoda, mam prośbę - powiedział. Byłam przyzwyczajona, prawie wszyscy znajomi Kate tak do mnie mówili.
- No dawaj.
- Pomyślałem sobie, że możemy zrobić takie wiesz, przyjęcie niespodziankę u was, jutro tak o 9, bo o tej są wypisy.
- Znaczy, ty pomyślałeś, a ja organizuję? - uśmiechnełam się.
- Cieszę że się rozumiemy - pocałował mnie w policzek i pobiegł do sali blondynki.
Złapałam taksówkę. Gdy wróciłam do domu, była już 19. Rodziców jeszcze nie było.Prowadzą własną firmę, coraz więcej czasu tam spędzają... Zaprosiłam wszystkich znajomych Kate na jutrzejsze przywitanie dzieszczyny. Weszłam na Facebooka. Tam zobaczyłam kolejną waidomość od Trish:
"Ale fajnie że chodzisz z Moonem! Ale nie myślałam, że Elliot to taki palant!
Nie chciało mi się z nią pisać, byłam zmęczona. Napisałam tylko że robię imprezę z okazji powroyu Kate do domu i napisałam żeby przyszła. Odpisała że się zjawi. Poczułam głód. Zeszłam na dół zrobić sobie kanapki. Postanowiłam że włączę sobie jakiś film. Wybrałam komedię romantyczną z Cameron Diaz i Kate Winslet pt. "Holiday". Kocham ten film. Zasnełam w połowie. Obudziłam się o 23, gdy usłyszałam powrót rodziców. Poszłam na górę, i tam udałam się w Objęcia Morfeusza.




1 komentarz:

  1. Sorka, że tak późno przeczytałam, ale dopiero dorwałam się do kompa :P
    Zajebioza! Biedny Austin... Mam nadzieję, że się obudzi ;)
    Czekam na nexta ;3
    ~JulkaXD

    OdpowiedzUsuń