czwartek, 12 grudnia 2013

Rozdział 14

Dla Oliwii P :* kc <3
(Austin)
Dziewczyna zamiast odpowiedzi, przytuliła się do mnie. Trwaliśmy tak w milczeniu kilka minut.
- Wracamy? - zapytała Ally.
- Wracamy - odparłem z uśmiechem.
Po pięciu minutach wróciliśmy do obozowiska. Reszta rozpalała ognisko.
- Przynieś mi bluze, misiu - powiedziała Ally.
- Musze? - jęknąłem, ale zmieniłem zdanie, gdy zobaczyłem minę dziewczyny.
Wszedłem do namiotu. Wziąłem torbę dziewczyny, i zacząłem ją przeszukiwać. Matko, ile ona wzieła tych ciuchów? W końcu znalazłem bluzę. Przybiegłem do towarzystwa i podałem dziewczynie ubranie.
- Austin, zagraj coś, wziąłeś chyba gitarę? - poprosiła Kate.
- No dobra - zgodziłem się.
Wziąłem gitarę i zacząłem grać, a reszta śpiewać. Siedzieliśmy do wypalenia ogniska, czyli chyba do 2. Ally mocno zmarzła.
- P p p przykryj m m m mnie - wyjąkała w namiocie.
- Masz - oddałem jej swój koc - może pojedziemy do domu?
- N n nie - powiedziała. - nie zimno ci?
- Śpij już - odpowiedziałem i pocałowałem ją w czoło.
Obudziłem się. Spojrzałem na telefon. Była 10. Ally jeszcze spała. Pocałowałem ją w policzek i cicho wyszedłem z namiotu. Wszyscy jeszcze spali. W celu orzeźwienia, wszedłem do jeziora. Tym razem powoli. Woda była zimna, mimo że na polu jest około 25 stopni. Szybko się rozgrzałem. Z namiotu wyszli Kate i Shane.
- Gdzie Ally? - spytała Kate.
- Utopiłem ją - uśmiechnąłem się.
- COO KURWA?! - przestraszyła się. Brunet złapał ją za nadgarstek.
- Żartuję - podniosłem ręce - Ally śpi. W nocy strasznie było jej zimno.
- Ufff - odetchneła.
- Co wy się tu tak drzecie? - powiedział Harry wychodząc z namiotu. Za nim wywlokła się moja siostra.
- A nic, nic - powiedziała blondynka.
Wyszedłem z wody. Cichutko wszedłem do namiotu i wziąłem ręcznik. Rozłożyłem się na trawie. Chłopaki w tym czasie się kąpali, a dziewczyny rozmawiały. W południe, było już ponad 30 stopni. Z namiotu wyszła Ally.
- No hej śpiąca królewno, co tak długo spałaś? - spytałem.
- Chrapałeś całą noc! - popatrzyła się na mnie wilkiem.
- Przepraszam - przytuliłem ją.
Poszedłem się ubrać, a Ally poszła rozmawiać z dziewczynami.
(Ally)
Było strasznie gorąco. Poszłam rozmawiać z Perrie i z Kate. Blondynka opowiadała właśnie rudowłosej o jakiejś parze ich znajomych. Znaczy, bardzo dalekich znajomych.
- Ey, co na śniadanie? - zapytał Harry wychodząc z wody.
- Właśnie - dołączył się Austin.
- Co upolujecie  - uśmiechneła się Perrie.
- Ruszaj dupę Shane, ty Austin też, jedziemy do Lidla - zdecydował Harry.
- To jest bardzo dobry pomysł - uśmiechnął się blondynek.
Pojechali.  My za ten czas, zaczełyśmy sprzątać po wczorajszym ognisku. Przyjechali po poand pół godziny, z pięcioma siatkami żarcia.
- Jezu - jękneła Kate - to miał być obóz surviwalowy....
- Trudno - odparł Shane - zrób jakieś kanapki - poprosił.
Oczywiście musiałyśmy im zrobić śniadanie (o 13). Szybko wszystko zjedli. Chyba serio byli głodni. Potem nie mieliśmy nic do roboty, i opalaliśmy się.
- Ey, zagrajmy w butelkę! - zaproponował Austin.
Wszyscy uznaliśmy, że to dobry pomysł. Usiedliśmy w kółku w naszym namiocie. Ledwo się zmieściliśmy. Najpierw kręciła Kate. Wypadło na mnie.
- Pytanie - wybrałam.
- Hmmm - pomyślała - za co kochasz Austina?
- Za wszystko - odparłam.
- Ale konkretnie.
- Za wszystko. Za jego poczucie humoru. Za jego piękny głos. Za to, że mnie kocha, mimo że wcześniej byliśmy wrogami. Jak sama ci powiedziałam, za wszystko - popatrzyłam się czułym wzrokiem na blondaska.
- Ja też cię kocham - powiedział.
- Awwww - mruknęły dziewczyny.
Teraz ja kręciłam. Wypadło na Perrie.
- Wyzwanie - zdecydowała po chwili zastanowienia.
- Idź do sąsiedniego obozowiska, i pożycz trochę prądu, bo nie możesz wytrzymać bez Facebooka - powiedziałam z błyskiem w oczach.
Dziewczyna wyszła z namiotu, i skierowała się w stronę naszych"sąsiadów". Wróciła po około pięciu minutach, głośno się śmiejąc.
- Był taki stary dziadek, i taka stara baba. No i idę do nich - zaczeła po tym, jak się uspokoiła - no i proszę o ten prąd. No a ten dziadek: "wiesz, pożyczylibyśmy ci, ale nie mamy". A ta babka mówi: "Zenek, jak nie mamy, przecież jest prąd, pod domem, a do tego Facebóga, tylko do kościoła trzeba pójść" i się tak na mnie dziwnie popatrzyła - powiedziała, śmiejąc się.
My też zaczeliśmy się śmiać. Rudowłosa zakręciła butelką. Wypadło na Shane'a.
- Wyzwanie.
- Zrób malinkę, dowolnej osobie stąd - zadała zadanie.
Brunet oczywiście wybrał Kate. Podszedł do dziewczyny i "wssał" się w policzek blondynki. Dziewczynie został oczywiście ślad, ale mały.
Graliśmy tak jeszcze do wieczora. Nawet nie zauważyliśmy, jak ten czas szybko minął.
- Idźcie rozpalcie ognisko - poprosiłam chłopaków.
Nagle zrobiło mi się słabo. Dziewczyny podeszły do mnie.
- Ally, wszystko w porządku? - spytała moja siostra.
- Hm, tak, wszystko gra - odparła.
Zakręciło mi się w głowie, i zrobiło mi się nie dobrze.
(Kate)
Powoli wiedziałam, co jest Ally. Znaczy, nie trudno było się domyślić. Podeszłam do Austina.
- Jeżeli moja siostra jest w...- nie przeszło mi to przez gardło - to nie żyjesz.
- Ale co? Co się stało? - ten jak zwykle nie wydarzony.
- Ally może być z tobą w ciąży matole - warknełam.
Shane złapał mnie jak zawsze za nadgarstek.W oczach blondyna oczach przerażenie, i równocześnie radość.
- Dobra Austin, przepraszam, lubię cię, ale moją siostrę kocham, i nie chcę żeby stało jej się coś złego - powiedziałam spokojniej do chłopaka.
- Rozumiem - uśmiechnął się.
Przyszła do nas Ally. Austin przybiegł do niej.
- Co się dzieje? - zapytał.
- Nie, nic, wszystko gra - nieudolnie się uśmiechneła.
- Zawsze będę z tobą - zapewnił ją.



Przepraszam, że taki nudny ten rozdział. Następny może będzie lepszy ;D A co do tego wyzwania Perrie, nie miałam pomysłu ;d Komentujcie :)

2 komentarze: